ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Oldfield, Mike ─ Tubular Bells II w serwisie ArtRock.pl

Oldfield, Mike — Tubular Bells II

 
wydawnictwo: WEA Records Ltd. 1992
dystrybucja: Warner Music Poland
 
1. Sentinel (Oldfield) [08:07]
2. Dark Star (Oldfield) [02:16]
3. Clear Light (Oldfield) [05:48]
4. Blue Saloon (Oldfield) [02:59]
5. Sunjammer (Oldfield) [02:32]
6. Red Dawn (Oldfield) [01:50]
7. The Bell (Oldfield) [06:55]
8. Weightless (Oldfield) [05:43]
9. The Great Plain (Oldfield) [04:47]
10. Sunset Door (Oldfield) [02:23]
11. Tattoo (Oldfield) [04:15]
12. Altered State (Oldfield) [05:12]
13. Maya Gold (Oldfield) [04:01]
14. Moonshine (Oldfield) [01:43]
 
Całkowity czas: 58:34
skład:
Mike Oldfield – Acoustic, Classical, Electric and 12-String Guitars, Bass Guitar, Banjo, Hammond, Farfisa and Lowrey Organs, Mandolin, Piano, Synthesizers, Percussion, Glockenspiel, Timpani, Tubular Bells, Vocals. A Strolling Player [Alan Rickman] – Master Of Ceremonies. Eric Caudieux – Programming and Digital Sounds. Jamie Muhoberac – Keyboards, Special Effects. Celtic Bevy Band – Bagpipes. P.D. [New York City Police Department] Scots Pipe Band – Bagpipes. Steve Payne – Bass Guitar. John Robinson – Drums. Sally Bradshaw – Vocals. Edie Lehmann – Vocals. Suzanne Melvoin – Vocals.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,13

Łącznie 30, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
06.11.2013
(Recenzent)

Oldfield, Mike — Tubular Bells II

Po tym, gdy wreszcie rozstał się z Virgin, Mike Oldfield niezbyt dlugo pozostawał wolnym elektronem. Szybko przechwycił go, na bardzo korzystnych warunkach, koncern Warnera. Mike z radością przyjął proponowaną przez nowego pracodawcę swobodę artystyczną i brak nacisków i postanowił po raz ostatni dogryźć Bransonowi. Współpracę z Warnerem rozpoczął bowiem od dzieła, które szefowi Virgin się marzyło i do nagrania którego od lat próbował Oldfielda zmusić – kontynuacji „Dzwonów rurowych”. Półtora roku po „Heaven’s Open”, „Tubular Bells II” – aby dolać oliwy do ognia, ozdobione okładką wprost nawiązującą do debiutu – pojawiło się na rynku.

Właściwie to nie do końca kontynuacja wielkiego debiutu Mike’a. Bardziej swoisty remake, nowa, zmodyfikowana wersja. Choćby takie „Altered State” – powtórka sekcji pt. „Piltdown Man” z oryginału: energiczna partia gitary i Mike wykrzykujący w gardłowy sposób absurdalny tekst. Choć brzmienie jest już, rzecz jasna, inne: głębsze, bogatsze, bardziej wypolerowane, ze sporym udziałem elektronicznych zabawek. Zresztą współproducentem „Dzwonów II” został „człowiek, który stworzył lata 80. w muzyce” – Trevor Horn. Tak jak oryginał wieńczyła skoczna ludowa melodia „The Sailor’s Hornpipe”, tak w nowej wersji mamy akustyczny, równie skoczny, bluegrassowy fragment. „Blue Saloon” równie wprost nawiązuje do oryginalnej suity – tam był prawie identyczny fragment (puls gitary basowej i charakterystycznie przetworzona partia gitary elektrycznej). Całość – po eleganckim fortepianowym wprowadzeniu – otwierają zresztą znajome dzwony i podobnie jak w oryginale narastająca, rozwijająca się stopniowo melodia; oprócz różnych elektronicznych cudeniek w podkładzie, pojawiają się wtopione w tło kobiece głosy. No i oczywiście wieńczący pierwszą część suity fragment, z monotonnym, zapętlonym fragmentem w podkładzie i stopniowo dołączającymi kolejnymi instrumentami, zapowiadanymi tym razem – w zastępstwie zmarłego Viva Stanshalla – przez Alana Rickmana. Zresztą – swoiste signum temporis – obok gitar, fortepianu i organów, wymieniane są tu różne elektroniczne zabawki. Do tego pierwsza połowa drugiej części suity („Weightless”, „The Great Plain”, „Sunset Door”)

Co nie oznacza bynajmniej, że Oldfield zdecydował się po prostu skopiować oryginalne „Dzwony”. Kolażowa struktura całości jest taka sama (luźno połączone ze sobą odmienne fragmenty – choć tym razem pojawia się tu coś na kształt przewijającego się przez płytę tematu – tego z zakończenia „Sentinel” i „The Bell”; a właśnie, jak widać tym razem Mike zdecydował się ponadawać poszczególnym fragmentom osobne tytuły.) Pojawiają się tu przecież fragmanty, niewiele mające wspólnego ze starymi „Dzwonami”. Wszak „Dark Star”, sam w sobie dośc zadziwiający kolaż, łączy monotonny, basowy puls syntezatora, gitarowe wstawki i podniosłe, prawie symfoniczne dodatki w drugiej części utworu, zaskakując wręcz ostentacyjnie nowoczesnym brzmieniem. Podobnie wypada „Clear Light”, łączący stonowane gitarowe brzmienia, nienachalną elektronikę i kobiece głosy. „Sunjammer” łączy ze sobą przeróżne rzeczy – gitarę elektryczną, gitarę flamenco, elektroniczne tło i ładne klawiszowe partie solowe. A „Red Dawn” to wręcz zapowiedź „Serpent Dream” – Oldfield mierzący się właśnie z flamenco. Do tego jeszcze „Tattoo” – gościnny występ dudziarzy z nowojorskiej policji (na okładce dyskretnie pominięto policyjne konotacje – wszak to było tuż po aferze z Rodneyem Kingiem), jakby rodem z jakiejś radosnej, podniosłej parady…

„Tubular Bells II” może nie do końca dorównały oryginałowi, ale na pewno nie okazały się rozczarowaniem: swoiste pomieszanie remake’u i sequela okazało się tu zadziwiająco świeże i wciągające, przynosząc najlepszy album Mike’a od czasów debiutu. Oldfield, zadowolony z twórczej swobody, postanowił dać upust swojemu zamiłowaniu do tematyki sci-fi i Kosmosu jako takiego (widocznej już we fragmentach „Dzwonów II”, dość spojrzeć na tytuły utworów – oprócz paru najbardziej oczywistych, mamy tu „Sentinel” – nawiązanie do opowiadania Arthura C. Clarke’a, prapoczątku „2001: Odysei Kosmicznej”, czy „Dark Star” – filmem o takim tytule zadebiutował John Carpenter). Ale o tym przy kolejnej okazji.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.