Kolekcja fanów krakowskiego Millenium, gustujących w czarnych krążkach, już po raz kolejny się powiększyła. Po Exist, Vocandzie i Ego na winylowy longplay trafiło, wydane kilkanaście dni temu, Reincarnations. Przypomnę, że album ten, wydany oryginalnie w 2002 roku, doczekał się zarówno wersji angielskiej, jak i polskiej, zaś w 2010 roku ukazała się jego reedycja „przewracająca go” do góry nogami, i to zarówno wizualnie, jak i muzycznie.
Na czarnym krążku lider Millenium Ryszard Kramarski powraca do źródeł z oryginalną okładką i prawie oryginalnym zestawem utworów. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie dokonał tu i ówdzie pewnych korekt. Zacznijmy od strony graficznej, bowiem czeka nas w tym przypadku jeden smaczek. Uważne oko kolekcjonera Millenijnych wszelkości dostrzeże, że na nadruku czarnego longplaya widnieje sylwetka płonącej postaci pomieszczona tylko na wspomnianej już reedycji. Dodam tylko, że tak jak wcześniejsze winyle grupy to album rozkładany, numerowany i limitowany.
Muzyczne zmiany były w pewnym sensie wymuszone ograniczeniami wynikającymi z pojemności płyty. Tradycyjnie już zatem Kramarski zdecydował się na skrócenie niektórych numerów. Ponadto, połączył części instrumentalnych kompozycji Reincarnation w jedną całość zatytułowaną Reincarnations i zamienił miejscami Higher Than Me z The King Of Broken Glass, dzięki czemu ta druga rzecz znalazła się na stronie A, zaś pierwsza na drugiej stronie winyla. Największą jednak zmianą jest pozbycie się przez Kramarskiego jednego utworu – Gold Is In Your Mind. Cóż, z czegoś trzeba było zrezygnować, choć przyznam, że przyzwyczaiłem się do tego, skądinąd sympatycznego i na swój sposób przebojowego, numeru z fajną gitarową formą w tle i subtelnym floydowskim wyciszeniem. Warto jeszcze zauważyć, że sam materiał został poddany remiksowi i nowemu masteringowi.
A jak jest z samą muzyką? Kramarski nigdy nie ukrywał, że nie jest to jego ulubiony Millenijny album (patrz wypowiedź muzyka pomieszczona na DVD Back After Years). Także i ostatnio przypomniał to w rozmowie ze mną, przyznając jednak, że to nowe ustawienie utworów (bez Gold Is In Your Mind) bardzo mu pasuje. Recenzując jakiś czas temu Reincarnations napisałem: Mniej tu wielowątkowości, instrumentalnych popisów, zmian klimatów i nastrojów. To raczej zbiór piosenek i urzekających melodycznych motywów. Zbiór pełen utworów utrzymanych w neoprogresywnym stylu, zagranych z wielkim pokłonem, choćby dla Pink Floyd. Nic dodać, nic ująć. Cała prawda o tej udanej płycie.