Kolejna, po Exist i Vocandzie, winylowa edycja albumu Millenium wpisująca się w obchody 15 – lecia krakowskiej wytwórni Lynx Music. W przeciwieństwie do wspomnianych krążków Ego nie musiało zbyt długo czekać, aby stać się czarnym krążkiem. Przypomnę, że wersja CD światło dzienne ujrzała pod koniec marca tego roku. Podobnie jak, wydana także w tym roku, Vocanda, Ego jest rozkładanym albumem (gatefold sleeve), ma numerowany, kolekcjonerski charakter i kto wie, czy z czasem nie stanie się białym krukiem. Po rozłożeniu albumu po jednej stronie otrzymujemy wszystkie teksty w języku angielskim, pod drugiej ich tłumaczenia w rodzimym języku. Wnętrze uzupełniają zdjęcia Macieja Stachowiaka w nieco mniejszej formie, niż to miało miejsce na edycji CD.
Jeśli chodzi o zawartość muzyczną Kramarski tradycyjnie już – dbając o jakość – skrócił oryginalnie wydany album. Tym razem o około 4 minuty zabierając nieco materiału z każdej kompozycji. Największej kosmetyki doczekał się zamykający całość Goodbye My Earth, zaś najmniej „pokrzywdzony” został When I Fall. Wszystkie te uszczuplenia mają jednak charakter kosmetyczny i tak naprawdę kompletnie nie zakłócają muzycznego i lirycznego konceptu albumu. Fanów czarnego krążka cieszyć powinna podczas słuchania ta charakterystyczna przestrzeń i głębia uzupełniona obowiązkowymi delikatnymi trzaskami.
A jakie jest Ego pod względem muzycznym? Jeżeli ktoś jeszcze nie podejrzał recenzji tego wydanego trzy miesiące temu krążka, zachęcam do jej przeczytania. Dodam tylko, że to absolutnie jedna z najlepszych płyt w ich dyskografii. Album, na którym muzykom udało się fajnie połączyć rockowy pazur (Ego) i chwytliwą przebojowość (Dark Secret) w tradycyjnej dla nich neoprogresywnej formie. Świetna płyta. Tym razem w… szlachetniejszej oprawie.