Wishbone Ash nie jest jedyną formacją z kręgu klasyków rocka, którą dopadły konflikty skutkujące z czasem jednoczesnym funkcjonowaniem dwóch kapel o podobnie brzmiących nazwach. W tym przypadku mamy do czynienia z grupami dowodzonymi przez muzyków oryginalnego składu: Wishbone Ash na czele z Andym Powellem i Martin Turner's Wishbone Ash prowadzoną przez Martina Turnera. A dlaczego ja o tym wszystkim przypominam przy okazji tej recenzji? To proste. Obie formacje – mimo tego, że pierwsza z nich w dalszym ciągu nagrywa albumy z nowym materiałem (i to całkiem przyzwoite, choć daleko im do klasycznych nagrań) – bazują przede wszystkim na sentymencie za starymi, dobrymi czasami, ogrywając podczas koncertów sprawdzony i uwielbiany przez fanów materiał.
Swoistym wyrazem tegoż jest ta oto, wydana pięć lat temu, płytka, na której muzycy mierzą się raz jeszcze – tylko że na żywo – z jednym ze swoich szczytowych osiągnięć, albumem Argus. Ciekawostką jest fakt, że dokładnie w tym samym roku Martin Turner's Wishbone Ash dokonał ponownego nagrania tego krążka i wydał go pod nazwą Argus Through The Looking Glass korzystając nawet z gościnnego udziału Johna Wettona i Geoffa Downesa. Eeech…
Argus "Then Again" Live zawiera rejestrację waszyngtońskiego koncertu grupy Powella z 6 maja 2008 roku w studiu XM Satellite Radio. Całe przedsięwzięcia ma zatem dosyć kameralny charakter, słychać bowiem gorące, jednak niezbyt rzęsiste oklaski a w całość wprowadza, w formie intro, studyjna zapowiedź George’a Taylora Morrisa. Zanim muzycy zabierają się za wydanego w 1972 roku Argusa serwują mały wybór nagrań z kolejnych dekad. Lata osiemdziesiąte reprezentuje Real Guitars Have Wings z Nouveau Calls, lata dziewięćdziesiąte Mountainside z Illuminations a pierwszą dekadę XXI wieku Growing Up z Power of Eternity. Nie wiem, czy to zamierzone, ale fajne zagranie. No a potem dzieje się już tylko historia przez duże H - artyści odgrywają we właściwej kolejności całego Argusa. Nie chcę powiedzieć, że to wykonanie wyrywa z butów, jak to zapisane na doskonałym Live Dates z 1973 roku, niemniej towarzyszący Powellowi Skeat, Manninen i Crabtree (tak na marginesie, całkiem długo – bo już od 2007 roku - trzyma się ten skład) radzą sobie bardzo przyzwoicie. Nie ma może tego żaru i energii, a całość brzmi bardziej surowo, jednak zgrabnie wykonane gitarowe i wokalne harmonie najzwyczajniej cieszą. Odnotujmy jeszcze, że koncert kończy numer Way Of The World z wydanego również w latach siedemdziesiątych krążka No Smoke Without Fire.
Argus "Then Again" Live to bardziej ciekawostka dla prawdziwych fanów Wishbone Ash zbierających wszelkie nagrania formacji. Ta zresztą nie daje o sobie zapomnieć serwując systematycznie ostatnimi czasy kolejne koncertówki w serii Road Works (Live at The Grand, Live in Hamburg, Live in Germany). Ale o nich może przyjdzie jeszcze czas napisać.