ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Buffalo Springfield ─ Last Time Around w serwisie ArtRock.pl

Buffalo Springfield — Last Time Around

 
wydawnictwo: ATCO Records 1968
 
1. On The Way Home (Young) [02:33]
2. It’s So Hard To Wait (Furay, Young) [02:09]
3. Pretty Girl Why (Stills) [02:27]
4. Four Days Gone (Stills) [02:57]
5. Carefree Country Day (Messina) [02:42]
6. Special Care (Stills) [03:38]
7. The Hour Of Not Quite Rain (Callen, Furay) [03:50]
8. Questions (Stills) [03:00]
9. I Am A Child (Young) [02:25]
10. Merry-Go-Round (Furay) [02:08]
11. Uno Mundo (Stills) [02:05]
12. Kind Woman (Furay) [04:10]
 
Całkowity czas: 34:06
skład:
Stephen Stills – Guitar, Piano, Organ, Bass, Vibes, Percussion, Handclaps, Vocals, Background Vocals. Neil Young – Guitar, Harmonica, Piano, Vocals, Background Vocals. Richie Furay – Guitar, Vocals. Jim Messina – Bass, Vocals. Dewey Martin – Drums. Buddy Miles – Drums. Jimmy Karstein – Drums. Gary Marker – Bass. Jeremy Stuart – Harpsichord, Calliope, Bells. Rusty Young – Pedal Steel Guitar. Richard Davis – Bass.
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
07.10.2012
(Recenzent)

Buffalo Springfield — Last Time Around

Przystanek Kanada – odcinek III. Pożegnanie (Goodbye To All That).

„Buffalo Springfield Again” – choć był bardziej zbiorem nagrań poszczególnych członków grupy, niż dziełem prawdziwie zespołowym – okazał się płytą doskonałą. Na pewien czas – dzięki Bruce’owi Palmerowi – napięcia między Stillsem i Youngiem uległy chwilowemu uspokojeniu. I wtedy Palmer ponownie zderzył się z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości i musiał wrócić do Kanady. Stills natychmiast na jego miejsce zaprosił Jima Messinę (trochę na siłę, bo Messina nie przepadał za gitarą basową, wolał sześć strun).

Jim był basistą dobrym technicznie, okazał się też świetnym producentem, nie miał jednak niestety daru Palmera – zdolności łagodzenia konfliktów między muzykami. I między Stillsem a Youngiem znów zaczęło być gorąco. Ponieważ menedżerowie trzymali po cichu stronę Stephena – Neil coraz bardziej ciążył ku karierze solowej. Zaczął opuszczać koncerty Springfield, coraz rzadziej też zjawiał się w studiu. W pewnym momencie także Stillsa zaczęło ciągnąć do grania z innymi muzykami (na horyzoncie pojawili się David Crosby i Graham Nash – wykopani z, odpowiednio, The Byrds i The Hollies) – i po kolejnej aferze z narkotykami (tym razem z udziałem Furaya, Younga i Erica Claptona) panowie powiedzieli sobie dość. Z taśm zarejestrowanych przed rozpadem grupy Furay i Messina sklecili – jak się okazało – już pośmiertny album grupy [która po latach kilkukrotnie reaktywowała się].

„Last Time Around” wypada dość podobnie do „Buffalo Springfield Again”, choć jest niestety dziełem o klasę gorszym. Znów mamy tu do czynienia z zestawem nagrań poszczególnych muzyków luźno zebranych w jedną całość. Płyta jest dość równa, choć nagrań dokonano w czasie, gdy zespół się rozsypywał – całość trzyma porządny poziom. “On The Way Home”, „Questions” czy zgrabnie podszyte muzyką latynoską „Pretty Girl Why” to kawałki całkiem przyjemnego, wygładzonego folk-rocka. Ballada „It’s So Hard To Wait” siedzi korzeniami w bluesie. Blues prześwituje również w Stillsowskim „Four Days Gone” i „Carefree Country Day” Messiny (bardziej zwraca uwagę ten drugi utwór, zaśpiewany z nietypową, jakby pijacką manierą przez samego twórcę).

Co się wyróżnia? Nieco badziej bogato zaaranżowany (fortepian, wyeksponowane elektryczne organy) „Special Care” – znów: wywiedziony z bluesa, przyjemnie zadziorny rockowy kawałek. „Merry-Go-Round” ociera się o psychodeliczny pop. „Uno Mundo” łączy ekspresyjne, sprzęgające się gitary z latynoskimi rytmami. Do tego ballady – bardzo kunsztowna, subtelnie zorkiestrowana „The Hour Of Not Quite Rain” i kameralna, równie piękna „I Am A Child”.

Neil Young niespecjalnie zaangażował się w powstanie tego albumu zespołu. W studiu pojawiał się rzadko, przyniósł raptem dwie piosenki (i pomógł Furayowi ukończyć trzecią). Związał się kontraktem z Repreise Records i znalazł obrotnego menedżera, Elliotta Robertsa, który dopomógł zrealizować Youngowe marzenie: nagrać solowy album. O czym już za tydzień.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.