ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Galahad ─ Whitchurch 92/93 - Live Archives vol. 2 w serwisie ArtRock.pl

Galahad — Whitchurch 92/93 - Live Archives vol. 2

 
wydawnictwo: Oskar 2012
dystrybucja: Oskar
 
CD - Live at Whitchurch album - Friday 18 July 1992

1. Intro - Carmina Burana [1:34]
2. N.I.W [2:34]
3. Chamber of Horrors [5:17]
4. Dentist Song [4:19]
5. Face to the Sun [9:05]
6. Exorcising Demons [10:05]
7. Legacy [4:08]
8. The Automaton [4:40]
9. Room 801 [8:26]
10. Richelieu's Prayer [8:28]
11. Lady Messiah [12:16]
12. One for the Record [5:12]

DVD - Whitchurch Musicians Convention - 16 July 1993

1. Intro - Carmina Burana
2. Sleepers
3. Chamber of Horrors
4. Lady Messiah
5. Before, After & Beyond
6. Dentist Song
7. Ghost of Durtal
8. The Automaton
9. The Chase
10. Learning Curve
11. Richelieu's Prayer
12. Sylvia
13. Room 801
 
skład:
Stewart Nicholson – vocals, tambourine
Roy Keyworth – guitar
Spencer Luckman – drums
Karl Garrett – keyboards
Neil Pepper – bass
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
29.02.2012
(Recenzent)

Galahad — Whitchurch 92/93 - Live Archives vol. 2

Wietrzenia Galahadowych archiwów przez naszego rodzimego Oskara ciąg dalszy. Po wydanym w 2009 roku Sleepless in Phoenixville, na którym zamieszczono koncert formacji z festiwalu w RoSfest w 2007 roku, tym razem przychodzi czas na nagrania archiwalne sprzed dwudziestu lat (tak na marginesie – podtytuł Live Archives vol. 2 odnosi się do wydanej w 2008 roku przez Oskara pozycji Two Classic Rock Lives).

Whitchurch 92/93 - Live Archives vol. 2 to zapis dwóch występów Galahadu z 1992 I 1993 roku odbytych oczywiście w Whitchurch (16 lipca 1993 roku muzycy wystąpili podczas Whitchurch Musicans Convention, w ramach którego na scenie pojawiła się między innymi formacja Shadowland). Starszy z nich zarejestrowany jest na dysku CD, ten “młodszy”, na DVD. Repertuar płyt pokrywa się częściowo -  na jednej i drugiej usłyszymy powielonych siedem kompozycji.

To koncerty z czasów, gdy grupa wchodziła w okres swojej największej artystycznej, ale też pewnie i komercyjnej (czytaj: znacznego zainteresowania jej twórczością) prosperity. Z czasów, kiedy można było ich nazywać jednym z najważniejszych bandów wśród rycerzy neoprogresywnego stołu. Muzycy mieli już za sobą wydany w 1991 roku, w pewnym sensie już dziś kultowy, Nothing is Written, a przed sobą swoje najklasyczniejsze dokonanie – znakomity Sleepers, wydany w 1995 roku. Mimo tego – co ciekawe – możemy tu usłyszeć aż cztery numery z tego albumu: Sleepers, Dentist Song, Before, After And Beyond i Exorcising Demons. Jednym słowem – wartość nagrań i cały kontekst historyczny są bezwzględnie zacne. Tym bardziej, że oprócz Galahadowych rzeczy możemy tu także usłyszeć numer Focus - Sylvia.

Inaczej wygląda sprawa z jakością tych nagrań. Zacznijmy od tego, że mimo iż grupa cieszyła się już wtedy ogromną estymą wśród fanów progrocka, co te koncerty, pełne spontaniczności i emocji, tylko potwierdzają, usłyszymy tu zapis pełen potknięć - „zdjęty wprost ze stołu”. Zachowano zatem wszelkie przydźwięki, sprzężenia a nawet wokalne „popisy” Nicholsona, który chwilami potrafił pojechać „po bandzie”. Z drugiej strony, to często największy urok koncertowych wydawnictw – możliwość usłyszenia swoich ulubieńców takimi jakimi są. Tym bardziej, że wydawca postarał się dokonać remasteringu nagrania do bardzo przyzwoitej jakości. Nie można tego niestety powiedzieć o płytce DVD. Powiedzmy od razu: to nagranie na poziomie „youtubowym”. Jedna kamera, pomieszczona na tyłach klubu, przedzierająca się przez głowy stojących pod sceną fanów, znuży pewnie kilku chętnych do śledzenia scenicznych poczynań Galahadu przez półtorej godziny. Nie to jest jednak największym problemem dysku DVD. Niepotrzebnie bowiem, moim zdaniem, zdecydowano się na kombinowanie z obrazem: na jego spowalnianie, nasycanie kontrastem (domyślać się mogę, iż chodziło o nadanie pewnej psychodeliczności temu co widzimy), tworzenie obrazu w obrazie… Przyznam szczerze, że odpalając ten dysk myślałem, że jednak coś jest nie tak z moim odtwarzaczem.

Dość grymasów, bo summa summarum, to jedyny w tej formie zapis wizyjny występu grupy z tamtych czasów (!!) i fajnie jest pogapić się na Stuarta Nicholsona z bujnymi, długimi włosami (przypomnę, że dziś ma głowę łysą jak kolano) lub Roya Keywortha w zgrabnym mundurku. Rzecz to jednak dla absolutnych „hardkorowców” Galahadowego dorobku. Pozostałym wystarczy świetny Classic Rock Live, ze zbliżonych historycznie czasów.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.