ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Yes ─ Close to The Edge w serwisie ArtRock.pl

Yes — Close to The Edge

 
wydawnictwo: Atlantic 1972
 
1. Close To The Edge (The Solid Time of Change; Total Mass Retain; I Get Up I Get Down; Seasons of Man) (18:43)
2. And You And I (Cord of Life; Eclipse; The Preacher The Teacher; Apocalypse) (10:08)
3. Siberian Khatru (8:55)
 
Całkowity czas: 41:11
skład:
Jon Anderson – vocals / Steve Howe – guitars and vocals / Chris Squire – bass and vocals / Rick Wakeman - keyboards/ Bill Bruford – drums
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,10
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,16
Arcydzieło.
,271

Łącznie 305, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
08.09.2011
(Recenzent)

Yes — Close to The Edge

Cóż można napisać o tej płycie?

 Close To The Edge to nie tylko najwybitniejsze dzieło Yes, ale także jedno z najdoskonalszych dzieł w całej historii rocka (w moim osobistym rankingu płyt wszech czasów ustępuje tylko In The Court of The Crimson King). To także płyta, która jest niejako kwintesencją wszystkiego, co najlepsze w rocku progresywnym: rozmachu kompozycyjnego, ale zdyscyplinowanego formą, indywidualnej wirtuozerii, ale podporządkowanej grze zespołowej, umiejętnego połączenia dynamiki i liryzmu, elementów „męskich” i „żeńskich”. Gdybym miał komuś wytłumaczyć w czterdzieści minut, czym właściwie był rock progresywny, zagrałbym mu właśnie ten album.

 Słuchałem Close To The Edge, jak i utworów z niej w różnych wykonaniach koncertowych, pewnie ponad tysiąc razy. I o ile większość klasycznych albumów rocka progresywnego – nawet inne albumy Yes! -  nie odbieram już z taką świeżością jak dwadzieścia lat temu, gdy je poznawałem, nie powodują już takich emocji, o tyle ten album, te utwory zawsze wywołują taki sam zachwyt. Mimo, że nie ma żadnego elementu zaskoczenia, mimo że doskonale wiem, kiedy Squire wejdzie swoim basem, Anderson swoim „aa-a-a” i jak Wakeman zagra swoje solo.  Nieprawdopodobne.

 Close To The Edge to album, na którym zespół osiągnął pełną dojrzałość artystyczną i wypracował ostatecznie wszystkie najważniejsze elementy swojego stylu, zarówno w warstwie muzycznej (inspirowanej jak nigdy wcześniej muzyką klasyczną – w tym czasie panowie zasłuchiwali się w Strawińskim i Sibeliusie), jak i tekstowej (inspirowanej z kolei duchowością Wschodu, którą właśnie zainteresował się Anderson; zaczytywał się w Siddharcie i właśnie pod wpływem dzieła Hessego stworzył tekst do tytułowej suity). Suicie tej poświęcono dziesiątki analiz i esejów, jej szczegółową analizę umieścił Edward Macan w swojej książce o rocku progresywnym wydanej w Polsce jako Progresywny urock, i w sumie naprawdę prawie wszystko o niej zostało już powiedziane. Podkreślmy tylko trzy rzeczy:

- fenomenalną wręcz ekonomię środków; prawie dwudziestominutowy utwór wykorzystuje (jeśli nie liczyć instrumentalnego wstępu) tak naprawdę dwa motywy: piosenkę z refrenem Close  to the edge / down by the river  (w pierwszej, drugiej i czwartej części) i motyw I get up I get down (trzecia część),

-  osadzenie utworu w ramach formy sonatowej, w której właśnie takie ekonomiczne użycie środków jest głęboko uzasadnione,

- wreszcie dopasowanie do struktury formy sonatowej tekstu, przedstawiającego kolejne etapy duchowej przemiany.

 Drugą stronę wypełniają dwa krótsze (około dziesięciominutowe) utwory. And You And I to prosta, wręcz banalna piosenka, mogłoby się wydawać, że na siłę przeciągnięta do dziesięciu minut (logicznym końcem byłoby solo Howe’a), ale tak urocza, że przez czterdzieści lat jest jednym z ukochanych utworów zespołu i pojawia się prawie na wszystkich koncertach. Drapieżne Siberian Khatru, swego rodzaju antyteza lirycznego poprzednika, z kolei zostało etatowym openerem koncertów Yes. 

 Nie ma się co dziwić Brufordowi, że po nagraniu płyty postanowił odejść z zespołu. Zdawał sobie doskonale sprawę, że czegoś takiego jak Close To The Edge przebić się już nie da.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.