ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Yes ─ Time And A Word w serwisie ArtRock.pl

Yes — Time And A Word

 
wydawnictwo: Atlantic 1970
 
1. No Opportunity Necessary, No Experience Needed (4:47)
2. Then (5:42)
3. Everydays (6:05)
4. Sweet Dreams (3:48)
5. The Prophet (6:32)
6. Clear Days (2:04)
7. Astral Traveller (5:50)
8. Time and a Word (4:31)
 
Całkowity czas: 39:19
skład:
Jon Anderson – vocals / Peter Banks – guitars and vocals / Chris Squire – bass and vocals / Tony Kaye – organ, piano/ Bill Bruford – drums
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,5
Dobra, godna uwagi produkcja.
,5
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,10
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,12
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,10
Arcydzieło.
,8

Łącznie 50, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
17.08.2011
(Recenzent)

Yes — Time And A Word

Niewątpliwie w porównaniu z debiutem był to krok w tył. Ale czasem trzeba się cofnąć, żeby wejść na właściwą drogę. Time and a Word to właśnie jeden z takich przypadków.

 Muzycy wymyślili sobie, żeby nowy album nagrać z orkiestrą symfoniczną. Nic nie wskazuje na to, żeby zrobili to dlatego, że przyjrzeli się dokładnie nowym kompozycjom i stwierdzili, że jakoś wyjątkowo do nich orkiestra będzie pasować. Raczej było to tak, że Jon powiedział do Chrisa: Patrz, wszyscy wokół nagrywają płyty z orkiestrami: Moody Blues, The Nice, Deep Purple – weźmy i nagrajmy też. Efekt wyszedł taki sobie. Tak naprawdę Yes stracił to, co było jednym z podstawowych atutów pierwszej płyty – potężne brzmienie organów, nie zyskując tak naprawdę nic w zamian. Orkiestra gdzieś tam sobie gra, poza nielicznymi momentami zespół nie ma pomysłu, jak ją wykorzystać, a Tony i Peter chowają się głęboko z tyłu. Wydaje mi się, że właśnie doświadczenie nagrywania płyty z orkiestrą to był ten moment, który postawił klawiszowca i gitarzystę obok zespołu. Na szczęście na ich miejsce mieli już wkrótce przyjść Właściwi Ludzie.

 Najbardziej znanym utworem z albumu jest oczywiście tytułowy Time and a Word, pierwszy hicior (czy raczej hiciorek) zespołu, sympatyczna i chwytliwa, acz cokolwiek banalna melodia podana w gęstym symfonicznym sosie (ostatni refren to brzmi już jakby prosto z Opola). Astral Traveller na stałe pozostał w repertuarze koncertowym zespołu, jednak dwa zdecydowanie najlepsze nagrania to te, w których zostało najwięcej z atmosfery pierwszego albumu – eteryczne i zwiewne Then i Everydays (cover Stevena Stillsa, gdzie bodaj jedyny raz na płycie orkiestra naprawdę stanowi wartość dodaną).

 Album przejściowy, można powiedzieć. Yes już chciał grać rock progresywny, a jeszcze nie wiedział jak – przy czym Peter i Tony wyraźnie zaczęli odstawać od reszty zespołu. Jeszcze przed wydaniem płyty Peter Banks został poproszony o odejście z zespołu – a jego zastępcą został niejaki Steve Howe. Historia Yes doznała błyskawicznego przyspieszenia.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.