ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu King Crimson ─ The Power To Believe w serwisie ArtRock.pl

King Crimson — The Power To Believe

 
wydawnictwo: Sanctuary Records 2003
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. The Power To Believe: A Capella
2. Level Five
3. Eyes Wide Open
4. Elektrik
5. Facts Of Life: Intro
6. Facts Of Life
7. The Power To Believe II
8. Dangerous Curves
9. Happy With What You Have To Be Happy With
10. The power To Believe III
11. The power To Believe IV: Coda
 
skład:
Adrian Belew - g,v / Robert Fripp - g / Trey Gunn - warr g, fretless warr g / Pat Masteloto - traps & buttons
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,9
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,3
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,3
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,6
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,29
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,65
Arcydzieło.
,60

Łącznie 177, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
24.02.2003
(Recenzent)

King Crimson — The Power To Believe

To zdumiewające, ale obecne wcielenie King Crimson okazuje się najtrwalsze w historii zespołu – przez dziewięć lat od reaktywowania Króla funkcjonowanie pod jego szyldem nie znudziło Roberta Frippa, co jest w królewskich kronikach ewenementem. Co do oceny osiągnięć King Crimson Mark 4 od strony artystycznej, to można mieć większe wątpliwości. Każdy z poprzednich składów nagrywał płyty przełomowe, ponadczasowe i przecierające nowe ścieżki w historii całego gatunku (In The Court Of The Crimson King, Larks’ Tongues In Aspic, Discipline). Tymczasem dotychczasowe płyty nowego wcielenia Króla były lepszymi (Thrak) lub gorszymi (The ConstruKCtion Of Light) syntezami pomysłów znanych już z poprzednich edycji zespołu, zwłaszcza z lat 1972-74 i lat osiemdziesiątych. Po KonstruKCji, w moim przekonaniu najgorszej płycie, jaka kiedykolwiek ukazała się pod szyldem King Crimson, zaczynałem mieć obawy, że Król (na płytach studyjnych, bo koncertowe to inna historia) nie tylko nie jest już zespołem twórczym, ale zatracił komunikatywność, że Fripp zaczyna nadużywać zaufania nadal bardzo licznych fanów, ciągle wierzących, że stempel Króla niesie gwarancję wyjątkowości i ponadczasowości muzyki.

Z tego powodu nie miałem też wielkich oczekiwań związanych z płytą „The Power To Believe”. Tym bardziej pozytywnym zaskoczeniem był więc ten album. Album, na jaki w wykonaniu King Crimson czekałem od wielu lat, album po raz pierwszy od bardzo dawna łączący w sobie wszystkie te elementy, które sprawiły, że King Crimson stał się w świecie rocka tym, kim jest. Jest na tej płycie maksymalne wyrafinowanie (Elektrik, Dangerous Curves), ale i pełna piękna prostota (Eyes Wide Open, The Power To Believe – Coda), są i nowoczesne brzmienia oparte na bardzo pomysłowo użytej elektronice (Facts Of Life), i fragmenty, które mogłyby znaleźć się na KonstruKCji (Facts Of Life: Intro, Happy With What You Have To Be Happy With –z „demonicznym” śpiewem Belewa), i nawiązania do starej, karmazynowej przeszłości – czy to z ery „zdyscyplinowanej”, czy nawet z jeszcze dawniejszej (Level Five, Elektrik), i wreszcie typowe karmazynowe piosenki, których tak brakowało na KonstruKCji (Eyes Wide Open śmiało można postawić obok takiego Matte Kudasai, Heartbeat czy One Time w wersji z VROOOM).

A przy tym płyta jest zdumiewająco spójna. Znacznie bardziej, niż Thrak, któremu chyba właśnie spójności najbardziej brakowało. Osią konstrukcyjną albumu jest cykl utworów „The Power To Believe”, składający się z czterech części, w tym dwóch krótkich fragmentów obejmujących album klamrą: początkowego śpiewanego a capella, końcowego na tle pięknych, ambientowych pejzaży elektronicznych. Zaraz jednak po wprowadzeniu następuje pierwsza kulminacja – ciężkie, riffowe, Level Five. Dalej Elektrik – znów osiem minut potężnego grania á la Larks’ Tongues In Aspic, poprzedzonego (jakby dla kontrastu i podkreślenia potęgi) cichutkim intro, które powróci na kilka sekund na sam koniec utworu. Kulminację albumu stanowią dwa utwory: najpierw Facts Of Life, utwór po prostu zdumiewający i nieporównywalny do jakiegokolwiek dotąd w historii Króla, jak nigdy dotąd wykorzystujący elektronikę do zbudowania niezwykłego, „kosmicznego” wręcz klimatu, a zaraz potem Dangerous Curves, gdzie zespołowi udaje się stworzyć podobny klimat za pomocą bardziej tradycyjnych środków (szczególnie perkusje Mastelotto udanie budują nastrój grozy). Wspomniany już Happy With What You Have To Be Happy With tworzy niejako wraz z Facts Of Life: Intro klamrę dla tych dwóch utworów, a dalej są już tylko dwa kończące album fragmenty tytułowego cyklu.

Nie, The Power To Believe nie przekona tych, dla których King Crimson nieodwołalnie skończył się z chwilą wybrzmienia ostatniego dźwięku Starless. Ale tym, którzy wiernie stali przy Królu przez cały czas, a ostatnio przeżywali chwile zwątpienia w jego moc twórczą, najnowszy album powinien przywrócić wiarę. Jest on nie tylko najlepszą płytą zespołu od czasu jego reaktywowania w 1994 roku, jest także wreszcie udaną odpowiedzią na pytanie, czym powinien być King Crimson na początku nowego tysiąclecia, prawie trzydzieści pięć lat od utworzenia. King Crimson, zespół, który zawsze był symbolem progresywności w rocku progresywnym.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.