ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Knopfler, Mark ─ The Ragpicker’s Dream w serwisie ArtRock.pl

Knopfler, Mark — The Ragpicker’s Dream

 
wydawnictwo: Mercury 2002
 
1. Why Aye Man [06:12]
2. Devil Baby [04:02]
3. Hill Farmer’s Blues [03:44]
4. A Place Where We Used To Live [04:31]
5. Quality Shoe [03:52]
6. Fare Thee Well Northumberland [06:27]
7. Marbletown [03:33]
8. You Don’t Know You’re Born [05:18]
9. Coyote [05:55]
10. The Ragpicker’s Dream [04:20]
11. Daddy’s Gone To Knoxville [02:47]
12. Old Pigweed [04:34]
Bonus Disc: 1. Why Aye Man (Live) [06:48]
2. Quality Shoe (Live) [04:01]
3. Sailing To Philadelphia (Live) [07:17]
4. Brothers In Arms (Live) [08:02]
5. Why Aye Man (Video)
 
Całkowity czas: 82:53
skład:
Mark Knopfler – Vocals, Guitar / Richard Bennett – Guitars / Ian Cox – Piano, Hammond Organ / Guy Fletcher – Keyboards, Backing Vocals / Glenn Worf – Bass / Chad Cromwell – Drums / Glenn Duncan – Violin / Paul Franklin – Pedal Steel Guitar / Mike Henderson – Harmonica / Jimmy Nail – Backing Vocals / Tim Healy – Backing Vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,10
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,10
Arcydzieło.
,6

Łącznie 32, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
15.12.2009
(Recenzent)

Knopfler, Mark — The Ragpicker’s Dream

Święta za pasem. Kevin znów będzie sadystycznie katował nieszczęsnych złodziejaszków, John McClane kolejny raz uratuje świat, a George Michael będzie wypominał ukochanemu, co też tamten zrobił mu w zeszłe święta. Bo jak Boże Narodzenie, to „Home Alone”, „Die Hard” i „Last Christmas” oczywiście musi być. A, i rzecz jasna, Chris Rea zaś jedzie do domu na święta. A u mnie? U mnie kolejne święta – znaczy, Mruczuś musi być.

Lubię Knopflera. I solo – choć „Shangri-La” i „Kill To Get Crimson” były w sumie takie sobie – i z wiadomym zespołem. Gdy zauważył, że na wysokości „On Every Street” oczekiwania publiki wobec Dire Straits rozmijają się z tym, co chciał grać i co jego interesowało w muzyce – odstawił zespół do lamusa i zaczął nagrywać pod własnym nazwiskiem. „Golden Heart” wyznaczyło zakres jego zainteresowań i poszukiwań muzycznych – rock, tradycja muzyczna Wysp Brytyjskich, wreszcie muzyka amerykańska – blues, folk i country. W podobnym stylu utrzymana była – równie udana – płyta „Saling To Philadelphia”. Oba te albumy wypełniła muzyka bardziej akustyczna, wyciszona, mniej przebojowa niż za czasów Straits, ale równie wciągająca.

Kolejny solowy album Marka przyniósł – jak dla mnie – jeden z najpiękniejszych świątecznych utworów w historii. Tytułowy „The Ragpicker’s Dream”. Forma bardzo prosta: subtelnie prowadząca melodię gitara akustyczna, trochę fortepianu, delikatnie zaznaczająca rytm perkusja, kontrabas, dodające klimat łkanie gitary pedal steel, charakterystyczny, trochę opowiadający, trochę śpiewający głos Mruczusia. Po raz kolejny – minimum środków, maksimum efektu. Po tym, jak pewien miły Pan w radiowej Trójce ozdobił swój wywiad z Knopflerem fragmentami tej nowej płyty, z tytułowym „Ragpickerem” właśnie – płytka owa bardzo szybko trafiła na moją półkę. I co święta umila czas przy choince. Zresztą nie tylko co święta i nie tylko przy drzewku.

Pogrążonych w żalu po Dire Straits na pewno pocieszyła druga perła z tej płyty - „Why Aye Man”. Konkretne, rockowe granie, z drive’em, z kopem: opowieść o bezrobotnych Anglikach, którzy w latach 80. szukali roboty w Niemczech, zresztą wykorzystana w opartym na tym samym temacie serialu „Auf Wiedersehen Pet”. Takich bardziej rockowych utworów jest na tym albumie niewiele: jeszcze „You Don’t Know You’re Born” z ładną solówką na gitarze i „Coyote”. W reszcie dominuje akustyczny, balladowy nastrój. Knopfler znów przypomina o swoich amerykańskich inspiracjach: choćby w „Marbletown”, jakby żywcem przeniesionym z delty Mississippi. Choćby w „Quality Shoe”, gdzie składa hołd jednej z legend country – Rogerowi Millerowi. W stylu country utrzymany jest „Daddy’s Gone To Knoxville” – niestety najmniej udany fragment tej płyty: to country (ze skrzypcami) wypada tutaj zbyt sztampowo i knajpowo.

Jak dla mnie, trzecią perłą z tej płyty jest smutna ballada „A Place Where We Used To Live”. Głównym jej tematem jest przemijanie, odchodzenie w niebyt miejsc, z którymi jest się związanymi emocjonalnie. Jak sam zainteresowany mówi, napisał ten utwór, gdy dowiedział się o wyburzeniu małej szkoły, w której niegdyś się uczył. „…Była taka mała szkoła, gdzie uczyli mnie, jak napisać moje imię. Ale czas był okrutny. Czas nie wie, co to wstyd…” Równie piękną kompozycją jest „Fare Thee Well Northumberland”. Podobnie jak „Why Aye Man” opowiadająca o ucieczce, porzuceniu rodzinnych stron. Zaczyna się w wyraźnie brytyjskim klimacie, po czym powoli dryfuje – znów – w stronę delty Mississippi.

W wersji limitowanej słuchacz dostaje jeszcze jedną płytę. Zawiera ona filmik do obejrzenia – „Why Aye Man” na żywo – i cztery nagrania live: „Why Aye Man” (ta sama wersja co na filmie) i „Quality Shoe” z koncertu w Shepherds Bush Empire oraz „Sailing To Philadelphia” i „Brothers In Arms” z Massey Hall w Toronto. Ładne granie, choć „Towarzysze broni” wypadli dość niemrawo. Ale cóż – „time has no shame…”

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.