ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Strawbs, The ─ Live in America w serwisie ArtRock.pl

Strawbs, The — Live in America

 
wydawnictwo: The Store for Music Ltd 2007
dystrybucja: Mystic
 
1. Last Resort [Live]/ 2. Ghosts: Sweet Dreams/Night Light/Guardian Angel [Live]
3. No Return [Live]/ 4. Heartbreaker [Live]/ 5. Simple Visions [Live]/ 6. Out in the Cold [Live]/ 7. Round and Round [Live]
8. Hero and Heroine [Live]

Bonus tracks:
9. Sagittarius - Tony Fernandez, Rick Wakeman
10. Aquarius - Tony Fernandez, Rick Wakeman
 
Całkowity czas: 56:47
skład:
Dave Cousins - vocals, acoustic guitar/ Dave Lambert - vocals, guitars/ Chas Cronk - bass, vocals/ Tony Fernandez - drums/ Andy Richards - keyboards
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,0

Łącznie 5, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
24.05.2008
(Recenzent)

Strawbs, The — Live in America

 

Truskawki jeszcze drogie. Ale wielkich przymrozków  nie było i jeśli nie będzie za dużo padać, to na otwarcie Mistrzostw Europy w piłce kopanej za zakąskę do piwa będą miał te przepyszne owoce.

Koncertowe Truskawy też fajna rzecz. Kiedyś już pisałem o tej płycie, co prawda nie o niej samej, to było w kontekście kilku koncertowych wydawnictw Strawbs. Wypichciłem dość obszerny elaborat na ten temat, ale nie ujrzał on światła dziennego, bo Naczelny był łaskaw tekst zgubić. No cóż. Taka karma. Ale co się odwlecze ...

“Live in America” nie jest pierwszą publikacją tego materiału koncertowego. W 1999 roku wydane zostało to w serii “Concert Classics (jako Vol.6) przez Renaissance Records. Udało mi się tamto wydanie kupić i jak wszystkie płyty Strawbs z mojej półki, na brak zainteresowania nie narzeka. Obecnie firma The Store For Music Ltd ponownie wypuściła te nagrania. Dołożone zostały dwa utwory nagrane przez byłych członków Strawbs – Tony Fernandeza i Ricka Wakemana – niekoniecznie ma to jakikolwiek związek z resztą muzyki. Usilnie poszukuję sensu tego zabiegu. Na razie bezskutecznie. Również sam tytuł nie daje mi spokoju, bo jest to rejestracja koncertu z Wielkiej Brytanii z końca 1977 roku, wyemitowanego na początku 1978. Jest nawet taki bootleg “Live in London 1977” z tym samym koncertem (poszerzony o "Lay Down"). Ale może o czymś nie wiem? Na pewno nowe wydanie jest bardzo niechlujne – począwszy od tytułu, który jak się wydaje nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, poprzez bonusy od czapy, kończąc na tym, że nikomu nie chciało się poprawić ewidentnych błędów edytorskich z poprzedniego wydania - nikomu nie chciało się wstawić dodatkowego indeksu dla “Cut Like A Diamond”, ani nawet nie napisać na okładce, że “Simple Visions” jest razem z “Cut Like A Diamond” pod tym samym numerkiem na płycie.

 

Mniejsza z tym, mimo dosyć niepoważnej strony edytorskiej koncert jest pierwszoklaśny. Ale dla osób, które patrzą na Strawbs głównie poprzez “Kolekcję Antyków”, takie oblicze zespołu może być dużym zaskoczeniem i rozczarowaniem. Wtedy, w 1970 roku, zespół został uchwycony w czasie “przepoczwarzania się” z akustycznego folk/bluegrass trio do normalnego, elektrycznego, rockowego kwintetu. Wtedy też Rick Wakeman załapał się na okładkę Melody Makera. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych zespół grał już inaczej – ostrzej, głośniej. Dominowały utwory stricte rockowe. Akustycznych brzmień było już zdecydowanie mniej, ballady też stanowiły niewielki ułamek nagrań na kolejnych płytach. I ich poziom też nie był szczególnie wysoki. “Ghosts” jest średnie, “Nomadness” - do zapomnienia. Następne – “Deep Cuts” i ”Burning fo You” są już dużo lepsze, ale nieco nierówne. “Deadlines” - jedyna płyta nagrana dla Aristy, chyba najlepsza i najrówniejsza ze wszystkich wymienionych, i chyba najbardziej popowa. Niestety okazała się totalną porażką komercyjną i grupa zawiesiła działalność na dłuższy czas. W każdym razie rok 1977 zastał zespół, który traci popularność i zaczyna walczyć o życie. Do tego w międzyczasie pojawił się punk, mocno podkopując pozycję właśnie takich wykonawców, jak Strawbs. Koncert wypełniły głównie nowsze utwory, w zdecydowanej większości te bardziej rockowe. Do tego wykonano je z dużym animuszem, tak, że wypadły jeszcze mocniej niż na płytach studyjnych. Cousins, który zwykle normalnie śpiewa, tutaj głównie krzyczy. Dlatego to wykonanie “Hero & Heroine” wypada tak ekspresyjnie i niesamowicie przekonująco i jest to najlepsza koncertowa wersja tego utworu jaka znam. Niektórych mogą denerwować dancingowo-plastikowe klawisze, które momentami muszą zastąpić na przykład smyczki. Chwilami nie brzmi to rewelacyjnie i trzeba się jakoś do tego przyzwyczaić. Dobór utworów jest właśnie taki, żeby jako całość wypadło to wszystko jak najbardziej dynamicznie. Szkoda, że zespół dosyć starannie ominął co najlepsze utwory z trzech ostatnich (wtedy) płyt. Z “Deep Cuts” nie ma wyśmienitego “Beside The Rio Grande”, z “Burning for You” – doskonałego “Burning for Me”, a z “Deadlines” – “Deadly Nightshade”, lub przebojowego “I Don’t Wonna Talk About It”. I nie są to utwory, które w jakikolwiek sposób mogły złagodzić to rockowe oblicze Truskaw. Z pewnością nie wpłynęłyby negatywnie na rockowy charakter tego show. Jednak to co jest, wypada naprawdę bardzo dobrze. Nie słyszałem innego koncertu, na którym by Strawbs grało z takim ogniem, z taką mocą. Jest to naprawdę znakomite, na pewno warte zainteresowania. Zdecydowanie polecam.


 

Ocena nie uwzględnia strony edytorskiej.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.