ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Malpractice ─ Triangular w serwisie ArtRock.pl

Malpractice — Triangular

 
wydawnictwo: Spinefarm Records 2008
dystrybucja: Mystic
 
01. Maze of Inequity/ 02. Symmetry/ 03. Deception/ 04. Deadline/ 05. Platform/ 06. Triangular/ 07. Waves/ 08. Fragments
 
Całkowity czas: 50:10
skład:
: Joonas Koto – guitar/ Jonas Maki – bass/ Toni Paananen – drums/ Markus Vanhala – guitar/ Aleksi Parviainen – vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
05.04.2008
(Recenzent)

Malpractice — Triangular

Wpadł w moje brudne i lepkie paluchy nowy album fińskich metali z „Malpractice”. Uśmiechnąłem się tak złowieszczo, że aż kolory na okładce wyblakły. Poprzednie dzieło „Deviation from The flow” swoją porcje złośliwości zaliczyło, czas teraz na ten nowy krążek. Nie będzie litości! Nie ma przebacz, nie ma mientkiej gry! No remorse! Hłe hłe!

A tu kurde rozczarowanie. To niegłupia płyta i nie da się skopać. Riffy co prawda średnie, nad refrenami trzeba by jeszcze popracować, a perkusista czasami tłucze się bez sensu, zamiast grać na perkusji po bożemu. Za to udało im się w dużym stopniu uciec od wyraźnych wpływów Dream Theater i zagrać coś, co jest przeważnie klasycznym heavy-metalem, przyrządzonym według sprawdzonych reguł. Do poziomu nowego Saxona co prawda jeszcze im dosyć daleko, ale do roboty przyłożyli się bardzo sumiennie. Zupełnie sprawnie pogodzili metalową energię ze stosunkowo wyrafinowaną formą, nie popadając przy tym w solówkowe onanizmy. Zmienił się też trochę skład. W miejsce Miki Uronena za mikrofon postawiono Aleksi Parviainena. Bardzo dobry pomysł, bo Uronen nie bardzo się sprawdzał na tej pozycji. Parviainen to rasowy , metalowy krzykacz, nieco „z głosu” podobny do Zakka Wylde’a, lub czasami do Geoffa Tate’a, a do tego potrafi zaskoczyć wszechstronnością - bardzo delikatnie wykonana partia wokalna w „Waves”. Doszedł też drugi gitarzysta - Markus Vanhala, co też korzystnie wpłynęło na efekt końcowy.

Najlepszy i najbardziej zaskakujący utwór to tytułowy „Triangular”. Skłonność instrumentalistów do popisywania się bez umiaru swoimi umiejętnościami jest zjawiskiem powszechnym. Natomiast zdolność zrobienia tego w taki sposób, żeby przy okazji powstało coś wartościowego, zdarza się bardzo rzadko. Muzycy Malpractice bardzo uważnie słuchali Liquid Tension Experiment i Bozzio Levin Stevewns i wyciągnęli z tego odpowiednie nauki. Dlatego w „Triangular” możemy podziwiać nie tylko ich biegłość techniczną, ale również wyobraźnię i talenta kompozytorskie. Kolejny utwór to kolejne zaskoczenie. Po kilkudziesięciu minutach soczystego metalowego hałasu mamy balladę. Niby ballada na płycie metalowej nie jest zaskoczeniem, ale taka ballada na takiej płycie...”Waves” to utwór z zupełnie innej bajki , tak po środku miedzy Opeth z „Damnation” a powiedzmy ... Nosound (bo teraz mam na świeżo). „Fragments” to nieco mniejsze zaskoczenie, a przy okazji dowód na to, że zespół nie ma ochoty zamykać się w jednej stylistyce i zwraca się w stronę większych, epickich form, co też wcześniej bardzo często zdarzało klasycznym metalom . Można powiedzieć, że „Fragments” to okolice Opeth z „Ghost Reveries”, tyle, że bez charczącego Akerfeldta. Pierwsze pięć utworów jest bardziej tradycyjnie metalowe. Tutaj najbardziej podoba mi się „Deception”, w stylu późnego Motorhead, Metalliki (a Parviainen śpiewa tutaj jak Hatfield) – ostro, ciężko przygniatająco wręcz, do tego szybko i z niesamowita energią. Pozostałe utwory są zdecydowanie łagodniejsze i o tym Saxonie chyba też nie przypadkowo wspomniałem, bo nawiązania do NWOBHM da się usłyszeć.

Tym razem Malprctice udało się stworzyć zupełnie udany i ciekawy album, którego zaletą jest duża różnorodność. Nie trzymają się kurczowo jak pijany płotu, jakiejś wąsko określonej stylistyki, tylko starają bardziej rozejrzeć się po muzycznym świecie. Po „Deviation from The Flow”, który był mocno zapatrzony w Metallikę i Dream Theater, a do tego nie zawierał dużo sensownej muzyki, nowy jest dużo, dużo lepszy. Nie jest to płyta idealna i ma swoje niedociągnięcia. Jednak łatwo je wybaczyć, bo zawartość merytoryczna jest na dobrym poziomie. Naprawdę ciekawa płyta i warta polecenia.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.