ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Gargantua ─ Kotegarda w serwisie ArtRock.pl

Gargantua — Kotegarda

 
wydawnictwo: Roadkill Music 2007
 
1. Wżdy Czelestnik 05:34
2. Kotegarda III 00:27
3. Interrferrometerr 06:04
4. Meszuga Klejpulesa 04:48
5. The Augurs of Spring (Dances of the Young Girls)* 03:58
6. Paralaksy Dyzaskorufin 06:06
7. Tripl Ratamaklie 05:28
8. Kotegarda II 01:05
9. Gargoyles 08:16
10. Kotegarda I 01:50
 
Całkowity czas: 43:43
skład:
Marcin Borowski - drums, facial noise, whistle / Tylda Ciołkosz - violin, facial noise, lead vocals on Wżdy Czelestnik / Pawel Kubica - keyboard, facial noise, rain / Leszek Mrozowski - bass guitar / Bartek Zeman - guitar, sustainer, facial noise
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,22
Arcydzieło.
,3

Łącznie 31, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
07.01.2008
(Recenzent)

Gargantua — Kotegarda

Nowy album grupy Gargantua zaskakuje kilka razy. Po pierwsze - że jest, bo ładnych pare lat oczekiwania pozwoliło już zwątpić, czy kiedykolwiek ukaże się następca bardzo udanego debiutu. A następne zaskoczenie czeka słuchacza zaraz po wciśnięciu guzika "play" na odtwarzaczu. Bo zmieniła się ta Gargantua muzycznie.

Ci, którzy mieli okazję zapoznać się z debiutanckim albumem zespołu wiedzą, że muzyka na nim zawarta oscylowała w okolicach Gentle Giant z wpływami King Crimson. Obecnie po fascynacji Olbrzymami nie pozostało już prawie nic, za to muzyka Karmazynowego Króla wysunęła się na plan pierwszy. Ale nie tylko - otwierający płytę "Wżdy Czelestnik" przypomina krzyżówkę Magmy i Henry Cow. W ogóle czuć na "Kotegardzie" bardzo silne piętno rockowej awangardy lat 70, nurtu RIO w szczególności. I płyt "Larks' Tongues in Aspic" oraz "Starless And Bible Black" King Crimson.

Z pewnością nie jest to muzyka lekka, łatwa i przyjemna. Miłośnicy progresywnych farmazonów typu Arena czy Pendragon nie mają tu czego szukać. Muzycy Gargantui mają naprawdę spore umiejętności i nieprzeciętną wyobraźnię - i to wszystko słychać. Kompozycje (o ile nie improwizacje, ale chyba jednak materiał z tej płyty nie jest wynikiem sesji impromtu a jednak szeregu konceptualnych posiedzeń i burz mózgów) są miejscami piekielnie pokomplikowane, w dodatku bardzo mroczne i niełatwe w odbiorze. Wiele się tu dzieje, zwłaszcza w warstwie rytmicznej - rytm zmienia się co kilka taktów, często stanowi element wiodący w całej kompozycji. Wokół rytmicznych łamańców szaleją skrzypce, gitara odgrywa bardzo chwilami frippowskie "pajączki", klawisze robią intrygujące tło (czasem jednak wychodzą na plan pierwszy, głównie fortepian). Wokal? Podobnie jak na debiutanckim albumie nieliczne partie śpiewane potraktowano jako kolejny instrument, wrażenie to wzmacniają tylko absurdalne słowa wyśpiewywane przez grupę wokalistów. Od siebie dodam tylko, że fajnie byłoby, gdyby Gargantua poszerzyła instrumentarium o saksofon altowy albo klarnet basowy - zwłaszcza, że kilka kompozycji z "Kotegardy" zawiera coś a'la dęciaki, tylko z syntezatora. Inna sprawa, że to chyba za bardzo już zbliżyłoby ich do brzmienia wspomnianych wcześniej Henry Cow... No, ale i tak są pierwszym znanym mi polskim zespołem, który nawiązuje muzycznie do Zeuhl i RIO.

Jestem pełen uznania dla zespołu i mam dla ich dokonań szczery szacunek. To nie jest muzyka, z którą trafią do szerszych mas. Tu nie ma co liczyć na "psychofanów", nikt ich nie zaprosi jako support na europejską trasę popularnego zespołu z Zachodu. W dodatku wydają swoją muzykę samodzielnie. Jakby celowo wciskali się do głębokiej niszy. Może to i jest metoda? Na pewno każdy fan rocka progresywnego wymagający od muzyki czegoś więcej, niż tylko kopii Marillion czy Porcupine Tree musi po najnowszy album Gargantui sięgnąć, bo to jest zespół zjawiskowy. Nie ulega modom, gra swoje. A że to jest muzyka trudna i zmuszająca do myślenia? Przecież takiej muzyki powinien szukać słuchacz mieniący się ambitniejszym. Dla mas zostawmy Dodę i zespół Feel. Za przeproszeniem, oczywiście.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.