1. Chosen One - 5:49 2. Time To Fly - 4:00 3. Z Wielkich Walk - 5:25 4. Boozies - 2:29 5. So Hard - 4:48 6. Doesn't Matter - 3:11 7. I Want Your Love So Bad (SLY) - 3:45 8. Drop - 1:50 9. From the Fridge: - 13:39 I: In the Fridge II: The Escape III: The Battle IV: Out of the Fridge
skład:
Radosław Kopeć: gitara, organy, fortepian, śpiew, gitara basowa ;
Adam Romaniszyn: perkusja, instrumenty perkusyjne ;
Artur Malinowski: gitara basowa ;
Gościnnie - Joanna Jaworz-Dutka: flet;
"Hardock trip into progressive 70" - tak brzmi hasło reklamowe tego albumu...i szczerze mówiąc w czasie słuchania kilkakrotnie upewniałem się, że nagrań dokonano w roku 2001 a nie...powiedzmy 30 lat temu! Niesamowite , że w Polsce nagrano tak fajnie brzmiący album , jakby żywcem wyjęty z Tamtych Lat. Zaczyna się nieco hendrixowsko, jednakw czasie "Choosen One" dzieje się nad wyraz dużo. Bo mamy tu i flet jak z Jethro Tull i fajną solówkę na hammondzie i na dokładkę fragment jak z Black Sabbath.I tak jest dokładnie przez cały album. Skojarzenia gonią skojarzenia - i ktoś może uznać to za wadę. Mnie jednak to nie przeszkadza. Bardzo lubię dźwięk sfuzzowanej gitary, podbarwione psychodelią sola fletu, soczyste brzmienie organów i kompetentną sekcję. A na tej płycie dostaję to i znacznie więcej. Zupełnie nieznany zespół zafundował mi niezwykłą podróż wstecz...a sądząc ze zdjęć we wkładce to są moi rówieśnicy!! Miło wiedziec, że nasz kraj nie tylko I3 stoi. Że jeszcze potrafi zebrać się trzech facetów i zagrać tak, że buty spadają :) Szczerze mówiąc, chciałbym usłyszeć ich na żywo - coś mi mówi, że być może doczekaliśmy się polskiego Gov't Mule. Jeśli tylko koncertowe improwizacje wychodzą im tak samo fajnie, jak te studyjne (a na moje ucho połowa materiału oparta jest na improwizacjach właśnie) to stanę się ich zagorzałym fanem i zrobię sobie tatuaż z ich logiem na razmieniu,obiecuję :) A ty, czytelniku, jeśli przypadkiem dzielisz ze mną fascynację tamtym heavy-blues-rockiem, jeśli fascynuje cię Cream, Sabbath, Led Zep a nawet Budgie i Atomic Rooster (bardzo kompetentnie chłopaki wykonują ich "Need your Love So Bad"), jeśli kręci cię ostry, podpsychodelizowany rock i masz serdecznie dość Porcupine Tree - Colt jest zdecydowanie dla ciebie.Polecam, bo to najsmaczniejszy kąsek,jaki pojawił się na naszym rynku muzycznym!