ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Vanden Plas ─ The Seraphic Clockwork w serwisie ArtRock.pl

Vanden Plas — The Seraphic Clockwork

 
wydawnictwo: Frontiers Records 2010
dystrybucja: Mystic
 
1. Frequency [6:15]
2. Holes In The Sky [5:25]
3. Scar of an Angel [7:26]
4. Sound of Blood [6:18]
5. The Final Murder [9:53]
6. Quicksilver [8:55]
7. Rush of Silence [9:23]
8. On My Way to Jerusalem [12:51]
9. Eleyson (Bonus Track) [5:33]
Includes bonus multimedia video: Numquid Dari Pars II - Numquid Dari Pars III
 
Całkowity czas: 72:31
skład:
Andy Kuntz - vocals / Stephan Lill - guitar / Günter Werno - keyboards / Torsten Reichert - bass / Andreas Lill - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,0

Łącznie 13, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
16.08.2010
(Recenzent)

Vanden Plas — The Seraphic Clockwork

Niemiecki Vanden Plas powraca po czterech latach milczenia (ostatni album „Christ 0” ukazał się w 2006 roku). Podobnie jak to miało miejsce ostatnio, „The Seraphic Clockwork” jest koncept – albumem. Tym razem Andy Kuntz opowiada na nim historię budowniczego zegarów żyjącego w XVI – wiecznym Rzymie, który pod wpływem proroctwa Starego Testamentu przenosi się do Jerozolimy 33. roku naszej ery, gdzie musi stawić czoła boskiemu przeznaczeniu.

Choć po raz pierwszy Vanden Plas pojawia się w nowych barwach (po czterech krążkach wydanych przez Inside Out, grupa związała się z włoską wytwórnią Frontiers Records) ich muzyka nie powinna zaskoczyć znawców tematu. Systematycznie, od ponad 15 lat, budowana pozycja w świecie europejskiego progresywnego metalu zdaje się być już całkiem solidna i myślę, że sporo osób czekało na ten album.

W dalszym ciągu panowie, ze znanego przede wszystkim kibicom futbolu - niemieckiego Kaiserslautern, operują w klimatach bardziej melodyjnej odmiany stylu. Do tego charakterystyczny wokal wspomnianego Kuntza nie pozwala pomylić ich z kimkolwiek innym. Z drugiej strony, gdyby przyjrzeć się lepiej muzycznej ewolucji formacji, trzeba by powiedzieć, że muzyka Vanden Plas zwraca przede wszystkim uwagę symfonicznym rozmachem i charakterystycznymi, orkiestrowymi aranżacjami. Bacznych obserwatorów poczynań zespołu nie powinno to raczej dziwić, wszak w 2004 roku Andy Kuntz wydał swój projekt Abydos, później przeniesiony na sceniczne deski. Nie inaczej było z wydanym cztery lata temu krążkiem Vanden Plas, „Christ 0”, przekształconym na musical, a i z „The Seraphic Clockwork” z pewnością będzie podobnie, bo jego tematyka wręcz do tego zachęca. Ponadto swoje sceniczno – orkiestrowe zapędy muzycy podkreślają na limitowanej edycji tego krążka. Bonusowy utwór „Eleyson” pochodzi z rockowego oratorium „Ludus Danielis” (Kuntz i Gunter Werno napisali doń muzykę, ten pierwszy w nim zaśpiewał), z którego zobaczymy też w formie klipu fragment „Numquid Dari Pars II - Numquid Dari Pars III” (tak przy okazji, miłośnicy rock-opery Caamory, „She”, powinni się tymi kompozycjami zainteresować).

Właściwa część „The Seraphic Clockwork” to osiem numerów, bez większych wzlotów i upadków. Pierwsze cztery bardziej zwięzłe (czytaj: od sześciu do siedmiu minut:-) ), pozostałe już rozbudowane, na czele z ostatnim, niespełna 13 – minutowym „On My Way To Jerusalem”. Choć mnie samego często irytuje mocno oklepane zdanie o wyrównanym zestawie kawałków, z których trudno jakikolwiek wyróżnić…, zmuszony jestem i ja się nim „wykpić”. No bo czy odpalicie sobie dwa pierwsze numery („Frequency”, „Holes In The Sky”), ociekające „dreamową” agresją, czy już bardziej stonowany, kolejny w zestawie „Scar Of An Angel”, dostaniecie natychmiast rozpoznawalny śpiew Kuntza (w tym ostatnim utworze uzupełniony żeńską wokalizą), sporą dawkę melodii i bogatych aranżacyjnych rozwiązań.

W naturalny sposób zwracają uwagę najbardziej symfoniczne w zestawie „Sound Of Blood” i „Quicksilver”, bo okraszone ciekawymi partiami chóru z Pflatztheater z Kaiserslautern. Kończący całość, najdłuższy i najbardziej epicki „On My Way To Jerusalem” jest solidnym, choć niepowalającym zwieńczeniem krążka. Delikatny, melancholijny wstęp, przeplatające się zmiany tempa i nastrojów, thrashmetalowe riffy i ładne, klasyczne dźwięki pianina. Oto kompozycja w dużej pigule.

Choć w dalszym ciągu drapieżny, jakby bardziej dostojny stał się ten Vandenplasowy progmetal. Wystarczy zresztą spojrzeć na pomieszczone na końcu książeczki zdjęcie zespołu. Zdjęcie eleganckich pięciu panów w czarnych garniakach.
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.