ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Genesis ─ Duke's Travel in London w serwisie ArtRock.pl

Genesis — Duke's Travel in London

 
wydawnictwo: RH Productions 2002
 
1. Deep In The Motherlode
2. Dancing With The Moonlight Knight
3. Carpet Crawlers
4. Squonk
5.One For The Vine
6. Behind The Lines
7. Duchess
8. Guide Vocal
9. Turn It On Again
10. Duke’s Travels
11. Duke’s End
12.Say It’s All Right Joe
13. The Lady Lies
14. Ripples (Last Part)
15. In The Cage
Slippermen
Afterglow
16. Follow You, Follow Me
17. Dance On A Volcano
18. Drum Duet
19. Los Endos
20. I Know What I Like.
 
skład:
Phil Collins – vocal, drums; Mike Rutherford – guitar, bas; Tony Banks – keyboards; And Chester Thompson – drums; Daryl Stuermer – guitar
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,10
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,2

Łącznie 21, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 4 Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
18.06.2005
(Recenzent)

Genesis — Duke's Travel in London


A oto wizyty w supermarkecie ciąg dalszy. I znowu DVD Genesis. I ponownie, jak w przypadku Genesis Live omawianego tutaj jest to wydawnictwo „poza zespołem”. Ktoś kiedyś nagrał taki materiał przy okazji, a teraz – prawdopodobnie bez wiedzy zespołu – zbija, a raczej próbuje zbić na tym majątek.

Z jednej strony – może to i dobrze, bo jest szansa zobaczyć w akcji nasz ukochany zespół. Z drugiej – nie ma się co łudzić, że dostajemy produkt spełniający podstawowe wymagania w zakresie jakości dźwięku i obrazu. To po prostu bootleg DVD, zgrany z jakiejś stacji TV na magnetowid z brudnymi głowicami i taśmę wielokrotnego zapisu.

Skład zespołu na scenie już taki, jaki miał być przez długie lata – Ich Trzech (dobrze, że nie Troje :) – wspomagani przez Daryla Stuermera na gitarze i rzecz jasna Chestera Thompsona na perkusji. Że Collins siada również za perkusją – to chyba oczywiste. Fajnie to brzmi i wygląda – dwóch perkusistów grających np. Los Endos.

Dobrze, to chwilkę o materiale. Duke’s Travel In London to koncert z 6 maja 1980 roku z Lyceum Ballroom. Genesis - tym razem jednak już jako inny zespół. Skoro o Gabrielu już dawno zapomniano, to za mikrofonem stoi Phil Collins i to tak przekonująco, jakby niczego innego nie robił w życiu. W jego wydaniu dostajemy Genesis piosenkowy, grający przeboje – w najlepszym tego słowa znaczeniu – w których jest także miejsce na odrobinę improwizacji. Ot, takie Carpet Crawlers – znakomity kawałek. Albo One for the Vine. Ta przebojowość bierze górę praktycznie od samego początku – Dancing with the Moonlight Knight to tylko początkowe wersy tego utworu (nawiasem mówiąc – podczas trasy Calling All Stations Ray Wilson śpiewał tego klasyka podobnie).

Co mogę wyróżnić? Świetne Duke’s Travel / Duke’s End. Znakomite Ripples. Zabawne Say It’s All Right Joe (oj, teatr na scenie wcale się nie skończył wraz z odejściem Petera). Rewelacyjne Los Endos. Zresztą wersje utworów nie różnią się szczególnie od nagrań, które znamy z płyt studyjnych. Na koncertowej interpretacji zyskują właśnie te nagrania instrumentalne – jak Los Endos, bądź te, w których partie instrumentalne odgrywają znaczną rolę – jak Duke’s Travel / Duke’s End.

Przed czym powinienem was ostrzec? Ano, dźwięk – zwykłe (czasami „haczące” się) stereo. Obraz – duuużo lepszy od poprzedniego wydawnictwa, ale jednak mimo wszystko „marny” – a przecież to DVD!!! Wizualnie – to 1980 rok, więc nikogo nie powinna śmieszyć koszulka w palemki i broda a’la Rumcajs Collinsa.

Ocena – tylko dla wielbicieli zespołu. Nie sądzę, aby ci z was, którzy nie kochają ślepo Genesis zachwycali się niuansami wykonawczymi poszczególnych nagrań. No i zasadnicza sprawa – na szczęście płyta nie kosztuje majątku.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Koński Łeb - Barnard 33 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.