O tym albumie wiele słyszałem zanim wpadł mi w ręce. I to całkiem pochlebne zdania od znawców gatunku, i niepochlebne od osób które bądź oczekiwały czego innego - bądź tylko powielały czyjeś zdanie. Czym że jest album Fold Es Eg? Po węgiersku tytuł brzmi Ziemia i niebo - ale dla mnie jest to tylko i wyłącznie niebo. A to z prostego powodu - nieznajomości języka w jakim wykonywane są utwory, dlatego dalszą część poświęcę tylko i wyłącznie opisom muzycznym. Zgadza się - nieznajomość tekstu to kalectwo. Niestety w polskicj uczelniach j. Węgierski nie jest zbytnio powszechny a szkoda - to ładny język. Wracając do muzyki
Tych 11 utworów są jak odrębne opowieści pełne symfoniki i ciepła. Zespół lubi czasami zaskoczyć publiczność dodając troszkę ni to z jazzu ni z muzyki klasycznej jednak to co słychać nna płytce jest na tyle błogie i spokojne że nie sposób się oderwać. To niezrozumienie tekstów - chyba że ktoś zna wegierski - wcale nie przeszkadza - zaważywszy jak poetycko brzmi ten język i jak wspaniale wtapia się w muzykę. Muzyka ... tak piękna że iście niebiańska. Płyta owa trafiła do mnie dosłownie z nieba (wygrana w konkursie) serwując spokojną odmianę muzyki nowoczesnej i jeszcze bardziej wymuszając chęć poznania cóż jest ten After Crying. Jest genialny. Album naprawdę jest genialny - chórki niczym z chorałów gregoriańskich, dominacja instrumentów klasycznych... to jest to co Naczelni lubią najbardziej - przypływ dobrego nastroju pod wpływem tak wspaniale przygotowanego dania jakim jest Fold Es Eg. Gdyby ktoś się mnie spytał czy warto sięgnąć po płytkę - powiem - warto. Dla tego spokojnego kontrastu w stosunku do otaczającego nas świata chaosu medialnego. A tak na ucho Wam powiem - tego mi było trzeba :))