ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Sherinian, Derek ─ Inertia w serwisie ArtRock.pl

Sherinian, Derek — Inertia

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2001
 
1.Inertia – 4:20
2.Frankenstein – 3:31
3.Mata Hari – 6:21
4.Evel Knievel – 3:17
5.La Pera Loca – 5:06
6.Goodbey Porkpie Hat – 6:23
7.Astroglide – 4:35
8.What a Shame – 5:01
9.Rhapsody Intro – 1:41
10.Rhapsody in Black – 6:40
 
Całkowity czas: 46:55
skład:
Derek Sherinian – key / Steve Lukather – git / Zakk Wylde – git / Simon Phillips – dr / Tony Franklin – bas / Tom Kennedy – bas / Jimmy Johnson – bas / Jerry Goodman – violin
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,4

Łącznie 8, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
10.12.2001
(Recenzent)

Sherinian, Derek — Inertia

Lepiej późno niż wcale. Ta stara maksyma pasuje jak ulał do niniejszej recenzji, która niewątpliwie powinna ujrzeć światło „Caladana” dużo wcześniej:-) Tym bardziej, że dotyczy wydawnictwa nie byle jakiego artysty. Derek Sherinian to jeden z bardziej kontrowersyjnych muzyków należących do tzw.”Dream Theater familly”. Dlaczego kontrowersyjny? Ano, wielu fanów Dreamowego grania do dnia dzisiejszego z uporem twierdzi, że okres udziału artysty w twórczości Teatru Marzeń jest raczej nieporozumieniem, a i wygładzone brzmienie „Falling Into Infinity” jest w dużej części winą Dereka. Są i tacy, którym i wygląd pana Sheriniana nie przypadł zbytnio do gustu. Cóż.....nie wypowiadam się. Nie znam dokładnie orientacji seksualnej Dereka:-) Na szczęście nie podpisuje się pod powyższymi utyskiwaniami. Mało tego. Nie kryję dużej sympatii jaką żywię do bohatera niniejszej recenzji. Podoba mi się charakterystyczne brzmienie Sherinianowych klawiszy, jego poczucie humoru, elokwencja i sceniczny „image”. Doskonale pamiętam jak w roku 1997 miałem okazję oklaskiwać Dream Theater podczas koncertu w Hanowerze (z Vanden Plas w charakterze supportu). Bardzo mi się podobało gdy Derek grając niby od niechcenia rozdawał na lewo i prawo uśmiechy roztaczając przy tym niesamowitą aurę tajemniczości i gwiazdorstwa. Tak, to się nazywa charyzma. Zresztą, jak to mówią, Sherinian „nie wypadł sroce spod ogona”. Jest dobrze znany w kręgach showbuisnessu. Jako muzyk sesyjny, często anonimowo, brał udział w wielu projektach. Znany był ze współpracy z Alice Cooperem, Joe Lynn Turnerem , a nawet z Kiss. Po rozstaniu się z Dreamowym towarzystwem był współtwórcą głośnych projektów Planet X czy Plytapus (IMO ten ostatni był mniej udany). „Inertia” jest właściwie drugą płytą solową, po „Planet X” z 1999 roku, wydaną pod szyldem „Derek Sherinian”. Jak poprzednio, do udziału w nagraniach Derek zaprosił arcyzacnych muzyków. Mamy tu wielce utytułowanych i znanych z wielu projektów (głównie z Toto) panów Lukathera, Phillipsa i Franklina, a i jest niespodzianka oraz ukłon w stronę cięższego grania w postaci udziału osławionego Zakka Wylde’a, który w trakcie antraktu sesji nagraniowej najnowszej płyty „praojca heavy metalu” Ozzy Osbourne’a znalazł czas aby dorzucić parę smaczków do Sherinianowej „Inertii”. W rezultacie powstał dość interesujący album zaspokajający w pełni zwolenników artysty.

Tym razem Derek jakby wziął pod uwagę zarzuty jakie padały pod adresem poprzedniej płyty. Znajdziemy tu więcej nastrojowych kompozycji nasyconych niesamowitym jazzowym feelingiem. „Mata Hari” , „La pera Loca” , „Goodbye Porkpie Hat” czy „What a shame” to utwory wręcz rozpływające się w zadumie i w liryzmie. W tym ostatnim niesamowitą grą popisuje się Zakk. Obok charakterystycznego , mięsistego brzmienia z nieodłącznym wah-wah mamy i rewelacyjne, króciutkie solo na gitarze klasycznej. Wylde’a usłyszymy również w czadowym „Frankenstein” i „Evel Kneivel”. Może się w tym momencie narażę fanom Zakka ale myślę, że dawka mistrza „metalowego wioślarstwa” w Inertii jest wystarczająca. Jeden utwór więcej mógłby być przyczyną lekko niestrawnego przesytu. A tak wszystko pasuje jak ulał, gdyż delikatna gra Steva Lukathera w pozostałych kawałkach idealnie uzupełnia metalowe szaleństwa Zakka. „Inertia” jest płytą, która jednak powinna się spodobać wiernym fanom Teatru Marzeń, bo mimo odmiennej estetyki bardzo nasyconej ulotnym jazz-rockiem, słyszalne są tu także echa progmetalowego wymiatania. Chociażby tytułowa „Inertia”, „Astroglide” czy „Rhapsody in Black” to mimo wszystko kawałki dość Dreamowe, niekoniecznie przypominające sławny (niesławny) „Falling Into Infinity”.

Doprawdy cieszę się, że na mojej półce z płytami znajdują się pozycję opatrzone nazwą „Derek Sherinian”. Radość moja jest tym większa, iż jak donoszą media Derek właśnie finalizuje swój kolejny solowy album, a i IMO dość udany projekt Planet X nosi się z zamiarem wydania nowej płyty.

........i doprawdy drodzy malkontenci nie przeszkadzają mi „discomańskie” okularki Dereka i troszkę „wsiuńska” biżuteria zdobiąca jego owłosiony tors:-))))))))))

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.