Jest to debiut Blind Guardian, a pierwsza płyta jest zawsze ważna dla zespołu. Na początek okładka. Na pewno najgorsza w dyskografii Blind Guardian, kiczowata i śmieszna. Wszyscy wiedzą, że późniejsze covery BG to arcydzieła w porównaniu z dwoma pierwszymi. Panowie prezentują na debiucie zagrany z dużą dozą umiejętności i talentu, aczkolwiek pospolity wśrod zespołów niemieckich tamtych lat, speed metal. Głos Hansiego jest jeszcze we wczesnym stadium rozwoju, tak samo jak kreatywność gitarzystów. Co ciekawe, skład BG od czasów garażowych do 2004 się nic nie zmienił, co nie zdarza się często i jest warte uwagi
Już pierwszy utwór "Majesty" jest potwierdzeniem reguły, że objawił się nowy, bardzo dobry zespół. Początek chyba najbardziej charakterystyczny ze wszystkich utworów Blindów. Oczywiście słychac jeszcze dużo dośc nieprzemyslanych i niezbyt pasujących zagrywek, dźwieków, rozwiązań, ale to się zmieni i to bardzo szybko. Kolejna sprawa to to, że Thomen wybija rytmy na perkusji prawie automatycznie, ot taki pierwotny, surowy, teutoński styl grania. Najlepszy na tej płycie kawałek to wg. mnie "Run For The Night", "Majesty" oraz tytułowy "Battalions of Fear". Na zakończenie mamy 2 instrumentalne kawałki tytułowo oparte o motywy z Władcy Pieścieni - "By The Gates Of Moria" i "Gandalf's Rebirth" (ten pierwszy to luźna interpretacja "9. Symfonii" Dvoraka, drugi to bonus track pochodzacy z demo '86).
Surowy heavy/speed metal z garażowych czasów. Tak hartowała się stal!
Ocena: 5/10