Ten wyjątkowy koncert rodził się w sporych bólach. Opowiada o tym w książeczce pomieszczonej w pięknym, dwupłytowym digipaku, Kobi Farhi, lider Orphaned Land. Jeszcze rok przed jubileuszem 30-lecia zespołu skontaktował się z nim Alon Stern i zaproponował występ z orkiestrą. Do plenerowego koncertu miało dojść w rodzinnym mieście Farhiego, Jafie, a Izraelczycy mieli wystąpić przed samym Iron Maiden. Niestety, wszystko pokrzyżowała pandemia – najpierw występ przełożono, potem ostatecznie Żelazna Dziewica odwołała swój przyjazd do Izraela, do tego potracono sporo zainwestowanych pieniędzy, a sam Kobi miał wszystkiego dosyć. Na szczęcie do pomysłu wrócono a na miejsce występu wybrano swoistą „salę sław” w Tel Awiwie, Heichal Hatarbut. Początkowo muzycy dostali zgodę na udział w wydarzeniu tylko tysiąca uczestników, jednak na kilka tygodni przed koncertem wszystkie ograniczenia zniknęły na jakiś czas i zespół mógł wypełnić cały, mieszczący dwa i pół tysiąca, obiekt.
Do koncertu doszło ostatecznie 10 czerwca 2021 roku i A Heaven You May Create w wersji CD/DVD jest jego dźwiękowym i wizyjnym zapisem. Pierwotnie materiał miał być rejestrowany w rozdzielczości 4K, jednak ze względu na niestabilność sytuacji grupa poszła na kompromis. Wydarzenie było pokazywane w Internecie i z tej właśnie transmisji powstało to DVD. I to niestety widać w jakości zdjęć. Podobnie z montażem, który chwilami jest chaotyczny (np. w kompozycji pojawiają się potężne partie chóru, który podczas koncertu odgrywał wszak niebagatelną rolę, a my go nie widzimy), z niezbyt plastycznymi ujęciami.
To jednak tyle narzekań, które zresztą dotyczą rzeczy, jakże wiele mówiących o tamtym trudnym dla wszystkich czasie. Bo reszta sprawić powinna słuchaczom mnóstwo przyjemności. Nie mamy może miksu 5.1, tylko zwykłe stereo, ale wybór kompozycji jest po prostu wyborny. W ciągu niespełna półtorej godziny grupa gra chyba wszystkie swoje najważniejsze i najpiękniejsze utwory (by wymienić tylko Like Orpheus, Sapari, All Knowing Eye, Ocean Land, All Is One czy obowiązkowe na koniec Norra El Norra z równie spektakularnym machaniem łapkami, jak na Depeszowym Never Let Me Down Again). Ci zatem, którzy nigdy nie słyszeli tych klasyków oriental metalu mogą poznać ich w absolutnie doskonale dobranej pigułce, do tego w koncertowym żywiole. Tu należy jeszcze wspomnieć o orkiestrze (60-osobowa Chamber Opera Orchestra prowadzona przez wspomnianego już Alona Sterna – pierwotnie występującego we fraku, na bisach już jednak dyrygującego w… koszulce Orphaned Land) i rozbudowanym chórze (Hellscore). Trzeba przyznać, że dzięki obecności „klasyków” muzyka Osieroconej Krainy wcale nie straciła nic ze swojego metalowego ciężaru, jednak zyskała więcej patosu, wzniosłości i jeszcze więcej melodyjności. Całości dopełniają dwie panie: wokalistka Noa Gruman oraz wspierająca zespół na instrumentach klawiszowych, Sharon Mansur.
Mimo tych wszystkich niedociągnięć to naprawdę piękna rzecz dla fanów, do których też się po cichu zaliczam, oglądałem ich wszak podczas ich wszystkich wizyt nad Wisłą. W tym roku zresztą grupa pojawi się w Polsce i myślę, że warto będzie sprawdzić, w jakiej są formie.