ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Jethro Tull ─ The Zealot Gene w serwisie ArtRock.pl

Jethro Tull — The Zealot Gene

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2022
 
1. "Mrs. Tibbets" 5:53
2. "Jacob's Tales" 2:12
3. "Mine Is the Mountain" 5:40
4. "The Zealot Gene" 3:54
5. "Shoshana Sleeping" 3:40
6. "Sad City Sisters" 3:41
7. "Barren Beth, Wild Desert John" 3:38
8. "The Betrayal of Joshua Kynde" 4:05
9. "Where Did Saturday Go?" 3:52
10. "Three Loves, Three" 3:29
11. "In Brief Visitation" 3:01
12. "The Fisherman of Ephesus" 3:40
 
Całkowity czas: 46:45
skład:
Ian Anderson – vocals, flute, acoustic guitar, mandolin, whistle, harmonica; Florian Opahle – electric guitar; David Goodier – bass guitar; John O'Hara – piano, keyboards, accordion, organ; Scott Hammond – drums; Joe Parrish-James – guitar (track 11)
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,2
Album słaby, nie broni się jako całość.
,12
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,20
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,20
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,15
Arcydzieło.
,5

Łącznie 78, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 3 Album słaby, nie broni się jako całość.
03.05.2022
(Recenzent)

Jethro Tull — The Zealot Gene

No i mamy zupełnie nową płytę Jethro Tull z zupełnie premierowym materiałem. Ostatnie takie wydawnictwo to „J-tull.com” z 1999 roku. Bagatela, 23 lata temu. Potem był co prawda „The Christmas Album” z 2003 roku, ale tam było tak pół na pół – nowe i starsze w nowych wersjach. Oczywiście też nie liczymy „Thick As A Brick 2”, wydane pod nieco dziwną nazwą Jethro Tull’s Ian Anderson, a będące de facto solową płytą Andersona. W międzyczasie odszedł/został zwolniony Martin Barre i ciekawy byłem, jak będzie brzmiał zespół bez niego. Powiem szczerze, że wielkich różnic nie usłyszałem.

Natomiast  co ważniejsze – będzie  to pierwsza, studyjna płyta The Jethros, która nie wyląduje u mnie na półce. Mchem by porastała, miejsce zajmowała – nie ma po co jej trzymać. Przecież słuchać tego nie będę. Czyli jest aż tak źle? Może nie aż tak źle, jakby to wynikało z tego, co napisałem wcześniej. „The Zealot Gene” jest  mocno przeciętna i przy tym mocno nudna. Anderson sobie śpiewa, reszta sobie gra, ale przelatywało to przeze mnie szybko, szybciej niż agrest przez niemowlaka, nie wywołując prawie żadnej reakcji. No coś tam grało. Tytułowy, "Mrs. Tibbets" i "The Fisherman of Ephesus” –  tyle dobrego. Ale nie znaczy, że są  utwory bardzo dobre. Po prostu –  lepsze od całej reszty tej popeliny.  

Jethro Tull to jedna z moich ulubionych prog-rockowych kapel i mimo, że swoje najlepsze lata mają już na pewno za sobą, to jednak na coś tam liczyłem. Ale jak to stare przysłowie pszczół mówi – Umiesz liczyć, licz na siebie. „The Zealot Gene” to chyba  ich najgorsza płyta. „A” jest lepsze, bo tam cała pierwsza strona jest dobra, na „Under Wraps” są ciekawe pomysły i słucha się jej dobrze, przynajmniej a tak mam i jakoś niespecjalnie boli mnie ten automat perkusyjny. Nawet „A Passion Play”, które uważam za niewąskie nudziarstwo, też moim zdaniem jest lepsze. Zresztą też to mam i czasem słucham. Chociażby po to, żeby się przekonać, że to dalej nudzi. Jak do tej pory Andersona songwriting nie zawodził, a tym razem, na dobrą sprawę po raz pierwszy w karierze,  był zupełnie bez formy. Stworzył kilkanaście wyjątkowo nijakich numerów, które zapominamy szybciej niż się skończą.

 

 

 

 

 


 

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.