ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Dream Theater ─ A View From The Top Of The World w serwisie ArtRock.pl

Dream Theater — A View From The Top Of The World

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2021
 
1. The Alien (9:32)
2. Answering The Call (7:35)
3. Invisible Monster (6:31)
4. Sleeping Giant (10:05)
5. Transcending Time (6:25)
6. Awaken The Master (9:47)
7. A View From The Top Of The World (20:24)
 
skład:
James LaBrie – vocals
John Petrucci – guitars
John Myung – bass
Jordan Rudess – keyboards
Mike Mangini – drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,13
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,18
Arcydzieło.
,6

Łącznie 46, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
09.01.2022
(Recenzent)

Dream Theater — A View From The Top Of The World

Fakt, że recenzja tego najnowszego albumu Dream Theater ukazuje się u nas ponad dwa miesiące od jego premiery, o czymś świadczy. Można oczywiście wrzucić kamień do naszego ogródka, ale faktem jest, iż żaden z redaktorów nie czekał z wypiekami na twarzy na moment ukazania się płyty, by natychmiast ją ocenić – wielbić w niebogłosy, bądź potępić w czambuł. Żadnemu też z naszych szacownych Czytelników nie zechciało się uzewnętrznić w formie recenzji. A przecież to absolutna ikona progresywnego metalu, której takie albumy jak Octavarium czy Train Of Thought miały na ArtRock.PL odpowiednio… sześć i cztery recenzje!

No cóż, prawda jest taka, że czasy się zmieniają a muzyka nowojorczyków już raczej niewiele. Zresztą, już dawno krytycy formacji orzekli, że od pewnego momentu (tu należy wpisać tylko nazwę płyty) grupa zjada własny ogon. I co by nie nagrali, znajdą się ich hagiografowie, wychwalający kolejne inteligentne i technicznie perfekcyjne dzieło, oraz recenzenci wypowiadający magiczną i moją „ulubioną” konstatację, „przerost formy nad treścią”.

To jak jest tym razem? Miałem sporo czasu na tę płytę. I zupełnie na spokojnie, z dużym dystansem, mogę napisać, że Amerykanie nagrali naprawdę dobrze zbalansowaną płytę. Oczywiście nieodkrywczą, bezpieczną, bo po części powielającą dobry Distance Over Time, a jednak udaną. Artyści znaleźli bowiem na A View From The Top Of The World złoty środek, dzięki któremu nie przeholowali w żadną stronę. Nie ma w związku z powyższym zbyt pompatycznego rozbuchania i lukru (co zarzucano The Astnoshing), ani przesadnego brnięcia w karkołomne techniczne popisy gitarowe czy klawiszowe tyrady. Jest za to zwykle dobra kompozycja oparta na nośnej melodii, zawartej w zwrotce, refrenie, czy gitarowej figurze. Wszystko to jednak dobrze kontrują soczyste i pomysłowe riffy Johna Petrucciego. Wystarczy posłuchać pierwszych trzech utworów, The Alien, Answering The Call i Invisible Monster – to jedne z ich najbardziej udanych rzeczy w ostatnich latach, które – myślę – sprawdzą się na koncertach. Troszkę przekombinowany momentami 10-minutowy Sleeping Giant też się fajnie broni mrocznymi, „kroczącymi” riffami w zwrotce i rozpędzonym refrenem. Zgrabny jest też dosyć lekki, pachnący nieco klasycznym Rush, Transcending Time. Im bliżej końca albumu napięcie już spada i pojawia się lekkie znużenie wraz z Awaken The Master. W efekcie tego tytułowy epik, 20-minutowy A View From The Top Of The World, już nie jest tak efektowny jak parę długasów w ich historii, nie wspominając, pochodzącego z innej epoki i bajki, kultowego A Change of Seasons. To zresztą ich pierwszy album od wydanego w 2013 roku Dream Theater, na którym znalazła się ponad dwudziestominutowa kompozycja (tam było Illumination Theory).

Pozytywem są też niewątpliwie partie wokalne Jamesa LaBrie, który nie szarżuje, unika górek, śpiewa niżej. Co ciekawe, wydaje się, że w ostatecznym miksie jego wokal jest trochę wysunięty do przodu. Warto przy tej okazji zauważyć, że to pierwszy album formacji nagrany w jej własnym, nowo wybudowanym studiu DTHQ (Dream Theater Headquarters) w Nowym Jorku. Ponadto, ta sesja nagraniowa była pierwszą współpracą zespołu z Andym Sneapem, który zmasterował i zmiksował płytę (wcześniej, w 2020 roku, pracował z Petruccim nad jego solowym albumem Terminal Velocity). Być może dlatego brzmienie zdaje się być bardziej miękkie i cieplejsze (a może to tylko siła sugestii, wynikająca z wiedzy o tej zmianie?). Efektowna też jest okładka, za którą odpowiada Hugh Syme, pokazująca słynny zaklinowany kamień Kjeragbolten w Norwegii.

Nie umieściłem A View From The Top Of The World wśród moich najlepszych płyt roku, niemniej to naprawdę bardzo dobra pozycja pokazująca, że tych swoistych weteranów progmetalu wciąż stać na solidny, metalowo-techniczny wyziew, do tego przystępnie i atrakcyjnie podany.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.