ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Leprous ─ Pitfalls w serwisie ArtRock.pl

Leprous — Pitfalls

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2019
 
1. Below (05:53)
2. I Lose Hope (04:44)
3. Observe The Train (05:08)
4. By My Throne (05:45)
5. Alleviate (03:42)
6. At The Bottom (07:21)
7. Distant Bells (07:23)
8. Foreigner (03:52)
9. The Sky Is Red (11:22)
 
Całkowity czas: 55:09
skład:
Einar Solberg - vocal, synth
Tor Oddmund Suhrke - guitar
Øystein Landsverk - guitar
Baard Kolstad - drums
Simen Daniel Børven - bass

Guests:
Raphael Weinroth-Browne - cello
Chris Baum - violin
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,8

Łącznie 21, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
04.11.2019
(Recenzent)

Leprous — Pitfalls

Nie ukrywam, że uczucie lekkiej konsternacji towarzyszyło mi, gdy po raz pierwszy usłyszałem Pitfalls. Konsternacji, która jednak z każdym kolejnym przesłuchaniem przeradzała się w zaintrygowanie, by wreszcie po dłuższym czasie obcowania z nową muzyką Norwegów przerodzić się w zachwyt. Tak! Bo Leprous nagrał jedną z najbardziej zaskakujących i niesamowitych płyt w swojej dyskografii.

Malkontenci będą oczywiście narzekać na brak odpowiedniej mocy, potężnych riffów i ciężaru, które konkretnie (jak to bywało na pierwszych płytach formacji) zmaltretowałyby odbiorcę swoją siłą. No ale obserwując ewolucję zespołu na przestrzeni ostatnich lat trudno nie zauważyć, że Pitfalls jest naturalną konsekwencją albumów The Congregation i Malina. Naturalną, ale jakże inną! Zresztą Einar Solberg mówił jeszcze przed premierą, że to płyta, której nikt od Leprous nie oczekuje. Tu w dalszym ciągu mamy kontynuację swoistego łagodzenia brzmienia, jednak w zupełnie innym wymiarze i na innych muzycznych terytoriach.

I nie powinno to dziwić, wszak Norwegowie od lat uchodzą za jeden z najbardziej wizjonerskich zespołów progmetalowej sceny XXI wieku. Doskonale zatem czuli, że jeśli chcą być dalej w jej awangardzie trudno stawiać li tylko na kolejne połamane matematyczne riffy, czy djentowy ciężar.

Tak powstał Pitfalls, album, który ma w sobie, jak żaden inny do tej pory przez nich nagrany, tak ogromny ładunek emocji,. Przede wszystkim jest bardzo osobisty. Z tekstami napisanymi przez Solberga dotyczącymi jego zmagań z depresją i lękiem. Co ciekawe, artysta rozpoczął proces ich pisania, gdy jeszcze trwała jego walka z chorobą, dzięki czemu wszystko wydaje się tu bardzo realne i szczere.

W porównaniu z wcześniejszymi dokonaniami to płyta najbardziej wyciszona i delikatna, ale czy wolna od metalowej mocy? Nie. Wbrew ogólnemu, dosyć powierzchownemu obrazowi, jest tu całkiem sporo ciężkich gitar. Posłuchajcie Below, Alleviate, At The Bottom, Distant Bells, Foreigner czy The Sky Is Red. Gdy tylko zrozumiemy filozofię tej płyty, zauważymy, że na tle tych licznych subtelności i w pewnym kontraście do nich, gitary - zwykle we wzniosłych fragmentach - potrafią wgniatać w ziemię. Jednak faktycznie nie nimi, w istocie często schowanymi z tyłu, żyje ta płyta. Na pierwszym planie jest dominujący śpiew Solberga, który nagrał tu absolutnie najlepsze wokale w historii Leprous. Do tego mnóstwo tu odważnej elektroniki, niestandardowej, zupełnie niemetalowej rytmiki, partii klasycznego chóru, czy bajecznie pięknych figur smyczkowych (po raz kolejny na wiolonczeli Raphael Weinroth-Browne a na skrzypcach Chris Baum). Wszystko to daje wyjątkową mieszankę rocka, metalu, alternatywy i… popu.

A jak wygląda to w szczegółach, czyli w konkretnych kompozycjach? Below i Alleviate, wybrane pewnie nieprzypadkowo do promocji, wydają się takim pomostem między „starym” i „nowym” Leprousem. Obie wybuchają majestatycznymi, epickimi wręcz refrenami. Kompletne zaskoczenie przynosi jednak już I Lose Hope z niecodziennym dla nich funkowym groovem i linią basu. Wraz z tą piosenką (bo tak raczej należałoby określić ten utwór) zbliżamy się do klimatów disco lat 70-tych. Rozpoczęty dźwiękami przypominającymi pozytywkę, ascetyczny i wyciszony Observe The Train bezwzględnie czerpie z Radiohead. Z kolei następujący zaraz po nim By My Throne penetruje trance’owe rewiry a At The Bottom przynosi trip-hopową rytmikę, będącą bazą dla nostalgicznej zwrotki, poszarpany i wykrzyczany refren i przecudnej urody przestrzenny finał wprowadzony i… prowadzony przez smyczki tworzące wręcz filmowo-orkiestrowe tła. Distant Bells ma dwuczęściową budowę. Spokojną, nastrojową część pierwszą i zrobiony z symfonicznym rozmachem dramatyczny finał. W kontekście tego co powyżej Foreigner wydaje się zwykłym metalowym utworem, może jak na nich zbyt rozpędzonym, pewnie jednak cieszącym uszy bardziej konserwatywnych miłośników ich twórczości. Całość wieńczy najdłuższy w zestawie, ponad jedenastominutowy The Sky Is Red, wielowątkowy, przebogaty aranżacyjnie, z nerwowymi figurami bębnów Baarda Kolstada i osobliwą partią belgradzkiego chóru. To chyba najlepsze podsumowanie ich dotychczasowego dorobku. I jeszcze jedno. Kluczem do każdej płyty są dobre i inteligentne melodie. I tych, przejmujących, bolesnych, wzruszających, jest tu mnóstwo.

To płyta, która dojrzewa wraz z każdym przesłuchaniem. Przynosi mrok (także w samych zewnętrznościach wraz z pełną mistycyzmu okładką autorstwa Indonezyjki Elicii Edijanto), udrękę ale też światło i nadzieję. Piękny album.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.