ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Lonely Robot ─ The Big Dream  w serwisie ArtRock.pl

Lonely Robot — The Big Dream

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2017
 
1. Prologue (Deep Sleep)
2. Awakenings
3. Sigma
4. In Floral Green
5. Everglow
6. False Lights
7. Symbolic
8. The Divine Art Of Being
9. The Big Dream
10. Hello World Goodbye
11. Epilogue (Sea Beams)

Bonus tracks:
12. In Floral Green (Acoustic Version)
13. The Divine Art Of Being (Acoustic Version)
14. Why Do We Stay?
 
Całkowity czas: 69:43
skład:
John Mitchell - vocals, guitar, bass, keyboards
Craig Blundell - drums

Bonita Mckinney - vocals
Kim Seviour - vocals (14)
Lee Ingleby - narration
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
26.06.2017
(Recenzent)

Lonely Robot — The Big Dream

Najsłynniejszy astronauta progresywnego rocka ostatnich lat, John Mitchell, powraca z drugim albumem swojego solowego projektu Lonely Robot. Kolejnym konceptem zawieszonym jakby między Ziemią a kosmosem, którego bohaterami są – widoczne na okładce - postaci o zwierzęcych głowach, wpisujące się w nieco orwellowski klimat. Trochę w tym wszystkim filozofowania, za którym nie przepadam, przejdę zatem szybko do samej muzyki.

Niestety, wydany po dwóch latach, od bardzo udanego Please Come Home, The Big Dream nie przynosi już takiej ilości intrygujących dźwięków i zgrabnych melodyjnych kompozycji, jak wspomniany debiut. Tym razem gitarzyście znanemu z Areny, Frost*, Kino, czy It Bites nie udało się uchwycić i stworzyć na całym albumie tak subtelnej i melancholijnej aury jak na pierwszej płycie.

Owszem, w dalszym ciągu słyszymy specyficzny, może bez wielkich możliwości, ale jakże smutny w wyrazie głos lidera, który oczywiście całość napisał, wyprodukował, zmiksował a do tego jeszcze zagrał na gitarze, basie, klawiszach i paru oryginalnych instrumentach. Ponownie wspiera go za bębnami Craig Blundell, a gościnnie pojawia się na wokalu Kim Seviour (trzeba zauważyć, że tym razem głośnych nazwisk wspierających muzyka jest zdecydowanie mniej).

A jednak całość trochę rozczarowuje. To naturalnie nieco inna muzyczna bajka, niż dokonania Mitchella we wspomnianych formacjach (i za to ma duży plus), jednak The Big Dream nie proponuje jakichś nowych muzycznych smaczków w stosunku do Please Come Home, a melodyczna atrakcyjność poszczególnych piosenek jest jednak zdecydowanie mniejsza. W efekcie tego najlepsze na tej płycie wydają się… gitarowe solówki Mitchella, czyli jego znak firmowy. Bardzo ładne figury znajdziemy w Awakenings, In Flooral Green, The Divine Art Of Being, Hello World Goodbye, czy w nieco przyciężkawym i najdłuższym na płycie utworze tytułowym. To ostatnie solo jest prawdziwą perełką krążka, silnie kontrastując z dosyć masywną i nużącą formą syntezatora w samym numerze. W pozostałych kompozycjach w zasadzie wszystko jest na miejscu. Wyrazisty i soczysty bas, sporo nowoczesnej elektroniki, do tego dobra, przestrzenna produkcja. Mimo tego, brakuje tej płycie utrzymania nieco nostalgicznego klimatu, który pojawia się w spinających album dwóch krótkich utworach: Prologue (Deep Sleep) i Epilogue (Sea Beams).

Debiutowi dałem ósemkę. Tegoroczna płyta jest z pewnością o punkt słabsza. Zatem niech będzie „siedem”. Bo to mimo kilku krytycznych uwag, wciąż dobre granie.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.