ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Brodka ─ Clashes w serwisie ArtRock.pl

Brodka — Clashes

 
wydawnictwo: Kayax 2016
 
1. Mirror Mirror (Brodka) [02:23]
2. Horses (Brodka, Bzymek) [03:58]
3. Santa Muerte (Brodka, Bzymek) [03:39]
4. Can’t Wait For War (Brodka, Strzemieczny, Bzymek) [03:00]
5. Holy Holes (Brodka, Mielczarek) [03:50]
6. Haiti (Brodka, Bzymek) [03:48]
7. Funeral (Brodka) [03:47]
8. Up In The Hill (Brodka, Bzymek) [03:23]
9. My Name Is Youth (Brodka) [01:58]
10. Kyrie (Brodka) [02:04]
11. Hamlet (Brodka) [03:20]
12. Dreamstreamextreme (Brodka) [02:54]
 
Całkowity czas: 38:12
skład:
Monika Brodka – Lead Vocals, Backing Vocals, Programming, Guitar, Bass, Keyboards, Piano, Percussions, Marimba, Hand Harp, Whistle. Noah Georgeson – Guitar, Bass, Vibraphone. Bartosz Mielczarek – Bass, Guitar, Pump Organ. Katarzyna Piszek – Celesta, Pipe Organ. Lesław Matecki – Guitar. Julia Ziętek – Violin. Edyta Czerniewicz – Cello. Tomasz Duda – Clarinet, Flute. Dariusz Sprawka – Trombone, Tuba. Jakub Onasz – Oboe. Stella Mozgawa – Drums. Gregory Rogove – Drums, Percussions. Matthew Compton – Drums. Maciej Gołyzniak – Drums. And wild scream of my friends.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,16
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,7
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,3

Łącznie 35, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
18.05.2016
(Recenzent)

Brodka — Clashes

Długo kazała nam sympatyczna góralka czekać na następczynię „Grandy”. W międzyczasie powojażowała co nieco po świecie, przygotowała minialbum „LAX”, zaczęła pracę nad nowym materiałem, którą szybko przerwała (źle wybrany producent). W końcu z producencką pomocą Noaha Georgesona (współpracował m.in. z Joanną Newsom) nagrała kolejny album, dzięki współpracy z Play It Again Sam wydany na całym świecie.

Góralskie dodatki i ozdobniki z „Grandy” odeszły w zapomnienie. Noah i Monika zaproponowali brzmienie łączące nowoczesne dźwięki z psychodelicznymi odjazdami, przepuszczonym przez pogłos śpiewem,  gitarowymi pejzażami, przestrzennymi bębnami i trochę odrealnionym nastrojem, chwilami niczym z narkotycznego snu… Do tego zestawienia utworów są czasem mocno kontrastowe (ale w końcu tytuł całości zobowiązuje). „Mirror Mirror” zaczyna całość intrygująco, ciekawie wprowadzając w świat „Zderzeń” – delikatne klawiszowe tła w podkładzie i oszczędny, stonowany śpiew, jakby dobiegający z sąsiedniego pomieszczenia. „Horses” to przede wszystkim całkiem wpadający w ucho refren, osadzony na wyeksponowanym rytmie (coś trochę jak u Olivii Anny Livki), połączony ze stonowaną zwrotką – a dla odmiany w „Santa Muerte” mamy do czynienia z latynoskim rytmem w podkładzie i plumkaniem akustycznej gitary. „Can’t Wait For War” jest niby spokojny, ale podszyty jakimś podskórnym niepokojem, zwłaszcza gdy pojawiają się narastające bębny, niczym werble… „Holy Holes” to przede wszystkim wyeksponowany rytm i gitarowe odloty, rozpięte gdzieś między psychodelią i shoegaze. W „Haiti” miesza się cała masa różnych elementów, wibrafon, wzbogacające całość perkusjonalia, narastający, płynny puls perkusji, wielogłosowe partie wokalne. „Funeral” brzmi jakby wzięto go z płyty Toma Waitsa: walczykowaty rytm, perkusjonalia, organy, smyczki, odjazdowa wstawka niczym z katarynki… A zaraz po nim dostajemy rockowy, oparty na niezłym gitarowym motywie „Up In The Hill”. Rozpędzony, jakby zapożyczony z noworockowych płyt początku lat 00. „My Name Is Youth” sąsiaduje z „Kyrie” – elegijną miniaturą głównie na gitarę akustyczną. A na finał robi się iście psychodelicznie: najpierw oniryczna, pozbawiona rytmu ballada „Hamlet” i utwór finałowy, zbudowany głównie na czystych i rozmaicie przetworzonych i montowanych partiach wokalnych.

O ile „Granda” była skokiem do przodu, tak „Clashes” to raczej krok w muzycznej ewolucji Brodki. Zdarza się słabszy moment (wystawione na drugi singiel „Santa Muerte” to takie konwencjonalne quasi-latynoskie granie, jakiego było już wiele, do tego jak na singlowy utwór brakuje mu wyrazistej melodii, a „My Name Is Youth” to taki trochę muzyczny żart, jakby pastisz Strokesów). Tym niemniej Brodka przeszła długą drogę od śpiewającej cudze kompozycje dziewczyny z „Idola” do poszukującej, kombinującej artystki coraz śmielej szukającej własnego stylu (dość popatrzeć na metryczkę płyty – sama stworzyła lwią część muzyki i tekstów i zagrała na większości instrumentów). Mam nadzieję, że na kolejną płytę nie będziemy musieli czekać kolejnych sześciu lat.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.