Lada chwila pojawi się na rynku piąty już studyjny album, pochodzącej z amerykańskiego Kentucky, formacji Black Stone Cherry, tymczasem jakoś tak bez wielkiego echa trafiło na rynek ich pierwsze oficjalne wydawnictwo DVD zatytułowane Thank You: Livin' Live Birmingham UK, October 30TH 2014. W zasadzie tytuł mówi wszystko – rzecz zawiera koncert grupy, który odbył się w LG Arena w Birmingham, 30 października 2014 roku, kiedy to grupa promowała swój wydany kilka miesięcy wcześniej czwarty krążek Magic Mountain.
Cóż, nie ukrywam, że mam do nich słabość, co wyraziłem już na naszych łamach recenzując ich dwa studyjne albumy (Folklore And Superstition i Between The Devil & The Deep Blue Sea). I ta koncertówka mnie tylko w owej słabości utwierdza. Bo dostaję na niej kawał mięsistego występu, w którym nie ma miejsca na kombinowanie i kunktatorstwo, jest za to rockowa jazda bez trzymanki, pełna luzu i spontaniczności. A daje to wszystko, na ogromnej scenie, ledwie czwórka chłopaków z amerykańskiego Edmonton. Nie ma tu żadnych fajerwerków, no może poza kilkoma strzałami koncertowych dymów. I tylko dwie gitary, bas, perkusja i wokal. Ten ostatni odgrywa niebagatelną rolę. Chris Robertson, choć swoją tuszą i czapeczką z daszkiem do tyłu, bardziej pasuje na sceny raperskie niż do wizerunku southern rockowej kapeli, jest frontmanem pełną gębą. No i ma kawał chropawego, południowego wokalu. A atmosferę rockowego święta kapitalnie nabija John Fred Young, istny perkusyjny zwierzak mający taką swobodę gry, jak sam Mike Portnoy.
Ci, którzy ich jeszcze nie słyszeli mają ich w wielkiej, trwającej prawie godzinę i czterdzieści minut pigule, z największymi hiciorami z wszystkich dotychczasowych płyt. Blind Man, Me & Mary Jane, In My Blood, Such A Shame, Like I Roll, Soul Creek, White Trash Millionaire… Co numer to strzał. A jest jeszcze przepiękna ballada Things My Father Said, w której Robertson śpiewa może jeden wers, bo tak naprawdę wszystkie słowa z jego ust spija wypełniona po brzegi sala. Polecam każdemu kto lubi takie południowe, rockowe i zarazem amerykańskie granie, podszyte blues i hard rockiem, do tego bezczelnie przebojowe i melodyjne.