ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Uriah Heep ─ Abominog w serwisie ArtRock.pl

Uriah Heep — Abominog

 
wydawnictwo: Bronze Records 1982
 
1.Too Scared To Run [3:44]
2.Chasing Shadows [4:37]
3.On The Rebound [3:12]
4.Hot Night In A Cold Town [3:56]
5.Running All Night (With The Lion) [4:22]
6.That's The Way It Is [4:02]
7.Priosner [4:26]
8.Hot Persuasion [3:43]
9.Sell Your Soul [5:20]
10.Think It Over [3:27]
 
Całkowity czas: 40:49
skład:
Peter Goalby - śpiew
Mick Box - gitara prowadząca
Bob Daisley - gitara basowa
John Sinclair - instrumenty klawiszowe
Lee Kerslake - bębny
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,0

Łącznie 12, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
06.02.2016
(Recenzent)

Uriah Heep — Abominog

Na okładce demonek z rozdziawioną mordą. Nie tyle mającą wywołać strach, co niemal śmiejącą się. Najwidoczniej był to zamierzony zabieg. W sumie nie taki diabeł straszny. Podobnie jak z tą płytą.

Historię Uriah Heep wszyscy w miarę znamy. Start był obiecujący, co płyta, to lepsza, co zowocowało sukcesem artystycznym i komercyjnym w pierwszej połowie lat 70-tych. Sukcesem - dodajmy - jak najbardziej zasłużonym. W końcu była to kapela z niezłym kopem, nie nastawiona jedynie na decybele, lecz również na pewne – nie za wysokie, ale jednak – ambicje. Jednakże nie wszystko trwało wiecznie; przyszedł sukces, pojawiły się problemy: prochy, wóda i gwiazdorzenie. Zespół zaczął się staczać, zaczęła się rotacja składem. Jednak to nie pomogło, nowy zaciąg był słabszy niż poprzedni, co dobitnie odbiło się na kolejnych wydawnictwach formacji. W końcu zaraz na początku lat 80-tych panowie dali sobie spokój i Heep dokonali żyowota. Jak się miało okazać, na kilka lat tylko.

„Abominog” ukazał się w roku 1982 roku i był pierwszym z albumów, na których Heep odbijali się od ściany do ściany (czyt. styli muzycznych) próbując odnaleźć dla siebie miejsce w nowych czasach z uporem godnym lepszej sprawy. Szczerze muszę przyznać, iż o ile kolejne płyty kuleją niesamowicie, o tyle „Abominog” będę bronił. Szału nie ma, związków ze starym brzmieniem tyle co kot napłakał, ale wciąż to muzyka na poziomie.

Zaczyna się od „Too Scared To Run” – szybki motoryczny numer, jako jeden z niewielu brzmiący jak klasyczny Heep tyle, że w nowszym opakowaniu. Potem już zaczyna się eksperymentowanie z bardziej przyziemnym i przebojowym graniem gdzieś z okolic Foreigner. Słychać to zwłaszcza w takich „Hot Night In A Cold Town”, „That’s The Way It Is”, czy „Chasing Shadows” w których to Peter Goalby śpiewa bardzo „pod” Lou Gramma. W tym przypadku lżej nie znaczy wcale gorzej. W „On The Rebound” nie drażni nawet dyskoteka we wstępie, gdyż poźniej jest konkretniej. Nawet takie mniej porywające numery jak balladujący „Prisoner” i trochę nijaki „Hot Persuasion” wypadają całkiem nie najgorzej. Gdyby tak tylko nieco ckliwe i cukierkowate partie syntezatorów zastąpić starym, poczciwym Hammondem byłoby w wiele ciekawiej, gdyż gitara Boxa nadaje sama z siebie tego klasycznego hard-rockowego kopa tu i ówdzie. Na szczęście na koniec zachowano najlepsze, gdyż „Sell Your Soul” to znów nawiąznie do starego, dobrego Heep. Podniosła, nieco fanfarowa melodia we wstępie kojarząca się nieodpoarcie z podobnie brzmiącymi „Pilgrim” (ze „Sweet Freedom”), „Dreams” (z „Wonderworld”), czy „A Year Or A Day” (z „Return To Fantasy”) z fajnymi quasi-pomaptycznymi chórkami w refrenie. Nie ma co, jest to najlepszy numer na krążku. Całość zamyka „Think It Over” – znów miłe przebojowe, tutaj niemal stricte popowe granie. Miłe zakończenie, zwłaszcza słuchając znów dwojącego i trojącego się Boxa.

„Abominog” jest płytą tamtych czasów; prostą, przebojową, nie za bardzo wyszukaną, mającą raczej niewiele wspólnego z tym, co Juraje grali dekadę wcześniej. Stękać nie ma co, najwidoczniej na to było ich wówczas tylko stać. Krążka broni ponadto fakt, że potem było już tylko gorzej i na dobrą sprawę jest to ich najlepsza pozycja do czasu „Sonic Origami” z końca lat 90-tych.

A to bardzo długo... więc psioczyć nie ma co. Zwłaszcza, że to naprawdę przyzwoity album.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.