Poniższa recenzja może na dobrą sprawę być jedną z kilku wzmianek w których chylę czoła Bartkowi Chacińskiemu. Jego zaledwie godzinny „ProgGram” nadawany we wtorkowe wieczory w RH Kontakt miał większy wpływ na moją prog-edukację muzyczną niż jakakolwiek inna audycja z którą się za młodu zetknąłem.
Skąd w tym wszystkim Focus? Otóż pełnił on taką samą rolę u Bartka jak Camel u Piotra Kosińskiego. Tak jak „Selva” otwierała każdą „Noc Muzycznych Pejzaży” tak dźwięki „House Of The King” zapowiadały „ProgGram” o 22:00 we wtorki u Bartka. Oczywiście wówczas byłem na tyle łosiem, by myśleć, że to kawałek Jethro Tull, stąd zacząłem kolekcjonować kolejne płyty Andersona w s-ki w poszukiwania tegoż właśnie numeru. Żeby było śmieszniej, pewnego pięknego wieczora Bartek jakby czytając w moich myślach wyszedł na przeciw mojej frustracji i na antenie ogłosił, że to nie jest utwór Jethro, lecz Focus*.
Tutaj ma swoją genezę mój sentyment od tej sympatycznej niderlandzkiej formacji.
Tak więc jeśli o „House Of The King” mowa, nie można nie wspomniać chociażby w kilku słowach krążka z któregoż on pochodzi.
Płyta „In And Out Of Focus” (znana też pod nazwą „Focus Plays Focus”) była wynikiem kolaboracji twóch talentów ówczesnej tulipanowej sceny rockowej; flecisty i klawiszowca Thijsa Van Leera i gitarzysty Jana Akkermana, z których zwłaszcza ten drugi miał dość wyrobioną już ówczas reputację za sprawą grupy Brainbox na której się całkiem nieźle wypromował (kapela zresztą ceniona po dzień dzisiejszy, czego dowodem może być wykorzystanie - całkiem niedawno zresztą - utworu „Down Man” w filmie „A Most Wanted Man” Antona Corbijna z Phillipem Seymourem Hoffmanem i Willemem Defoe w rolach głównych). Panowie pewnego dnia się poznali, polubili (jak się później okazało – do czasu) i postanowili spróbować sił razem, do składu dokoptowując Hansa Cleuvera na garnkach oraz Martijna Dresdena na basie. Gawiedź w komplecie zabarykadowała się w Sound Techniques Studios w Londynie i nagrała debiutancki longplay.
Pierwsza płyta Focus jest według mnie troszkę niedocenianą pozycją. Owszem, może to nie jest kaliber „Moving Waves”. Owszem, zespół troszkę się mota między kilkoma stylami, nie mogąc do końca odnaleźć (póki co) swojej tożsamości, ale przynać trzeba, iż „In And Out Of Focus” to muzyka i zgrabna i ciekawa i (przede wszystkim) miła w odsłuchu.
Z jednej strony mamy tutaj pewne ambicje; jest zamykający całość „Focus (Instrumental)”** (notabene używany przez Bartka jako tło jego audycji), jest też rozpędzony „Anonymus”, czyli numery, które były niemalże zapowiedziami późniejszych poczynań kapeli. Z drugiej natomiast subtelny, przebojowy przesiąknięty psychodelicznym klimatem – lecz w sumie dość elokwentny i ciekawie zaaranżowany - pop.
Taki „Black Beauty” ma wyraźnie braki wokalne (jak widać Van Leer spradzał się bardziej w jodłowaniu, aniżeli w czysto popowej manierze), ale całość jest na szczęście fajnie prowadzona, nawet pomimo faktu, że zespół nie do końca sprostał piosenkowej formule. To już lepiej wypada niezwykle nośny „Sugar Island” z sympatycznymi gitarowymi poplumkiwaniami Akkermana i nieco kiczowatymi, ale w ostatecznym rozrachunku, przywoitymi chórkami i świetnym solem fletu. „Focus (Vocal)” wprawdzie brzmi jedynie jako przystawka do wspomnianej wyżej instrumetalnej wersji tematu, to takie „Why Dream” i balladowo-jazzujący „Happy Nightmare (Mescaline)” to nadwyraz sympatyczne utwory, które może i nieco tłumią wirtuozerskie zapędy obu liderów, ale mimo to brzmią jak taki trailer póżniejszych poczynań Focusa.
„In And Out Of Focus” to pozycja z tych gromadzących kurz na półkach muzycznych koneserów i nieco zapomnianych, ale niosiących swoją zawartością niezwykle ciekawą i intrygującą treść, zdradzającą potencjał drzemiący w zespole, który wkrótce miał ekspolować z siłą petardy strzału Cristiano Ronaldo ze słynnej reklamy Nike, na której potrzeby legendarny „Hocus Pocus” został zresztą wykorzystany.
Po dzień dzisiejszy słucham tego krążka z niezwykłym sentymentem.
*jakby nie patrzeć dzięki temu poznałem również najlepsze płyty Jethro Tull
**zależy w jakiej wersji; pierwowzory wydań debiutu kapeli poza tytułem różniły się również układem utworów