ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Sylvan ─ Home w serwisie ArtRock.pl

Sylvan — Home

 
wydawnictwo: Gentle Art Of Music 2015
 
1. Not Far From the Sky (6:30)
2. Shaped Out of Clouds (6:02)
3. In Between (10:50)
4. With the Eyes of a Child (4:19)
5. Black and White (7:14)
6. The Sound of Her World (9:23)
7. Sleep Tight (5:31)
8. Off Her Hands (3:42)
9. Shine (6:18)
10. Point of No Return (5:25)
11. All These Years (5:40)
12. Home (6:05)
 
Całkowity czas: 76:59
skład:
Marco Glühmann - vocals
Matthias Harder - drums
Sebastian Harnack - bass
Volker Söhl - keyboards

Guest:
Jonathan Beck - guitars
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,0

Łącznie 6, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
14.02.2015
(Recenzent)

Sylvan — Home

Aż trzy lata kazała czekać pochodząca z Hamburga niemiecka formacja Sylvan na swoje nowe dzieło. Z pewnością mocno oczekiwane przez miłośników progresywnego rocka, ale czy w pełni zaspokajające te oczekiwania? Mam w tym względzie dosyć ambiwalentne odczucia. Być może wynika to z moich zbyt wygórowanych wobec nich oczekiwań, które silnie zostały naznaczone przez najlepszy w ich karierze krążek Poshumous Silence. Prawda jest taka, że od niemalże 9 lat, jakie upłynęły od wydania tego albumu, Niemcy starają się z dorównać temu artystycznemu sukcesowi (ze średnim – powiedzmy otwarcie – skutkiem). Po nieco lżejszym i „piosenkowym” Presets, ciężkawym i rockowym Force Of Gravity, na Sceneries powrócili do mocno pompatycznego progresywnego grania. Jak jest teraz?

Najlepiej od czasów wspomnianej Pośmiertnej ciszy. Artyści potwierdzają tu swój rozpoznawalny styl z charakterystycznym głosem Marco Glühmanna. Sam krążek jest dziełem dopracowanym naprawdę we wszystkich szczegółach. Choćby w samym brzmieniu uderzającym selektywnością, głębią, przestrzenią i rozmachem. Jest też bardzo bogaty aranżacyjnie. Szacunek musi budzić również przygotowany z pieczołowitością literacki koncept (równie klasyczny, jak na Posthumous Silence) zbudowany wokół tytułowego domu. Bohaterką fabuły jest dziewczyna powracająca do swoich wspomnień z dzieciństwa. Wspomnień, w których współczesność miesza się z przeszłością a wszystko sprowadza się tak naprawdę do poszukiwania własnego bezpiecznego miejsca, symbolicznego domu.

A jednak nie jest to płyta bez wad. Po pierwsze, jako wyjątkowo długa (prawie 80 minut!), ma trochę dłużyzn. Tym bardziej, że muzycy po raz kolejny postawili na epicki patos, który połączony ze zbyt przesadnie wykorzystywanym zbolałym i dramatycznym głosem Glühmanna trochę irytuje według zasady: „co za dużo, to niezdrowo”. Na albumie dominują zatem bardzo bogato wykorzystywane instrumenty klawiszowe Volkera Söhla, zarówno w formie pięknych i subtelnych form pianina, jak i głębokich klawiszowych teł. Te ostatnie, brzmiące „smyczkowo”, nadają całości symfonicznego rozmachu. No i w tym kontekście brakuje temu materiałowi szerszego urozmaicenia. Naprawdę ciężkich i masywnych gitarowych riffów dostajemy tu niewiele. Są w In Between, Black and White, Sleep Tight, promującym płytę Shine oraz Point Of No Return i to wcale nie w jakichś przesadnych ilościach. A szkoda, bo taki rozbudowany do prawie jedenastu minut In Between, wielowątkowy, pełen aranżacyjnych smaczków, ciekawych basowych figur, agresywnych interpretacji wokalnych Glühmanna i wreszcie solowych popisów gitary i instrumentów klawiszowych, jest chyba najlepszym numerem w zestawie. Sporo też się dzieje w innym „długasie”, The Sound Of Her World, w którym zaciekawia wstawiona partia chóru. Cóż, słychać, że młodziutki gitarzysta Jonathan Beck, jest tu tylko gościem. Choć jego gra nie budzi absolutnie żadnych zastrzeżeń, to jednak jego gitarowych solówek nie jest wcale aż tak wiele. Naprawdę ładne otrzymujemy w Shaped Out of Clouds, In Between, Shine i w kończącym całość podniosłym finałem tytułowym Home.

Jak na koncept przystało album spięto powracającymi w ostatnich numerach (All These Years, Home) ładnymi melodycznymi tematami. Summa summarum wyszedł z tego krążek dobry, ale nierówny i nieprzykuwający uwagi przez cały czas. Świetnie się zaczyna wraz z Not Far From the Sky, Shaped Out of Clouds i In Between, porusza chwilami w Black and White, The Sound of Her World oraz Shine i dobrze finiszuje wraz ze wspomnianym Home. Szkoda jednak, że między nimi napięcie potrafi też spaść. Mimo wszystko miłośnikom grupy polecam.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.