W sieci często czuję się wolny jak ptak. Jak brodzący w szlamie ptak, oczywiście. W poszukiwaniu prawdziwej sztuki prędzej natknę się na idiotyzm niż znajdę coś naprawdę godnego uwagi. Szczęście jednak nie opuściło mnie w miniony wtorek, kiedy niechcący natrafiłem na jeden z ciekawszych dokumentów muzycznych ubiegłego roku. Document for the Future – bo o nim mowa – sporządzony został przez trzech panów z hrabstwa Staffordshire i opieczętowany nazwą Stimulus, pod którą od 1995 roku panowie owi nagrywają, bądź się tylko ukrywają. Muzycznie Document... odwołuje się do najciekawszych osiągnięć artystycznych The Legendary Pink Dots, Edwarda Kaspela, Nurse With Wound, AMM, Aphex Twin czy Future Sound of London, pozostawiając mnóstwo przestrzeni na eksperymentowanie, industrial i ambient. Oficjalna dyskografia grupy ogranicza się do dwóch długogrających płyt: A Motion Signal (1999/2000) i Document for the Future (2012).
Pierwsza z nich przypada na dojrzalszy pod względem kompozytorskim okres działalności zespołu i charakteryzuje się większą niż wcześniej skłonnością do eksperymentów dźwiękowych. Artyści porzucili jednostajną stylistykę drum'n'bass i drone, by pójść w stronę bardziej przystępnych, mniej beatowych tonów. A Motion Signal była też pierwszą płytą wyprodukowaną przez Beta-lactam Ring Records, co stawiało muzyków w uprzywilejowanej pozycji na przyszłość. Niestety grupa dezaktywowała się na dłuższy czas i dopiero po dwunastu latach wypuściła na rynek Document for the Future, który przeszedł zupełnie bez echa. Tymże Dokumentem otworzyli nowy rozdział w skromnej karierze zespołu, którego twórczość cechuje ponura melodyka i przejmujący śpiew Victora Crowa. Płytę sygnuje nie mówiący za wiele label Carbon Traders, natomiast okładkę zdobi projekt autorstwa członków zespołu. W maju 2013 roku nakładem wytwórni Beta-lactam Ring Records Document... ukaże się też na winylu w limitowanym nakładzie stu egzemplarzy ze zmienioną, kosmiczną okładką.
Na drugiej oficjalnej płycie zespołu ze Staffordshire znajdziemy pięć kapitalnych utworów wokalnych oraz mroczny instrumentalny wstęp. Po pierwszym przesłuchaniu zdecydowanie wyróżnia się przebojowa kompozycja „Breaking Out”, która, wydana na singlu w latach świetności 4AD, być może zwróciłaby uwagę samego Ivo. (Niestety mamy rok 2013. Na szczęście jednak los ponownie się uśmiechnął do członków zespołu Stimulus. Po raz drugi wyciągnął do nich rękę Chris McBeth – założyciel przywoływanego już wyżej BlRR – dla którego marka zespołu Stimulus ma szczególne znaczenie, ponieważ – jak już pisałem – dała podwaliny pod jego własną firmę wydawniczą, która obecnie skupia wyłącznie ciekawych, choć niemedialnych artystów).
Zresztą każda z pięciu wokalnych kompozycji zamieszczonych na płycie rozbrzmiewa posępnymi tonami, stając się bodźcem – jak trafnie określił to mój kolega redakcyjny Krzysztof Niweliński – do ponurych czynów i przemyśleń, wiodących co najmniej ku eskapizmowi. Słuchając „Sideways” czy „Devices” rzeczywiście ma się ochotę wyskoczyć w kosmos i więcej tu nie wracać. Całkiem zrozumiały więc wydaje się projekt okładki czarnego krążka Document..., który dokumentnie rozwiewa wątpliwości co do molowego charakteru płyty. I chociaż na płycie brak boleściwych treści, jakże charakterystycznych dla niektórych kompozycji Damiena Van Lede i Anne-Laure Therme z Pepe Wismeer, to niezmiernie cieszy ogromna liczba pochmurnych momentów, dla których niejeden misfit przybrałby na chwilę swą ulubioną kwaśną minę. Document... to po prostu gorzki niezbędnik dla urodzonego melancholika, swoiste vademecum przybitego skauta.