ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Oldfield, Mike ─ Tubular Beats w serwisie ArtRock.pl

Oldfield, Mike — Tubular Beats

 
wydawnictwo: Edel Music 2013
 
1.Let There Be Light (York Remix) [7:35]
2.Far Above The Clouds (York Remix) [7:28]
3.Ommadawn (Mike Oldfield & York Remix) [10:17]
4.Guilty (Mike Oldfield & York Remix) [7:53]
5.Tubular Bells (Mike Oldfield & York Remix) [10:40]
6.To France (York & Steve Brian Radio Mix) [3:35]
7.North Star (Mike Oldfield & York Remix) [4:06]
8.Moonlight Shadow (York & Steve Brian Radio Mix) [3:32]
9.Guilty (York & Mike's Electrofunk Mix) [4:53]
10.Tubular Bells II (Mike Oldfield & York Remix) [7:53]
11.Never Too Far (feat. Tarja Turunen) [8:47]
 
Całkowity czas: 76:23
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,5
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,10
Album słaby, nie broni się jako całość.
,3
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 22, ocena: Album słaby, nie broni się jako całość.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
11.02.2013
(Recenzent)

Oldfield, Mike — Tubular Beats

Mike’a Oldfielda zawsze szanowałem. Co więcej, jest on dla mnie człowiekiem o nieprawdopodobnie ogromnej wrażliwości muzycznej, co potwierdzał swoimi dziełami w latach 70-tych (i kilkoma w latach 90-tych). Spójrzmy prawdzie w oczy; zwyczajny człowiek nie pisze czegoś takiego jak „Tubular Bells”...

Zresztą „Dzwony Rurowe” stały się znakiem zastrzeżonym Mike’a, do którego wracał przy każdej nadarzającej się okazji. Przesłanki, którymi się kierował, były różne. Najważniejsze to zapewne kasa, choć niekiedy zapewne też również próba zmierzenia się z własnym dziełem w nowych czasach (z różnym zresztą efektem). O ile jeszcze „dwójka” była niczym nie wnoszącą kopią oryginału, a „The Millennium Bell” nie do końca udanym collage’em muzycznych stylów mającym posłużyć za opisanie historii świata, o tyle „trójka” była już świeżym spojrzeniem i ciekawym połączniem starej formuły z nowofalowymi brzmieniami. No cóż, jego prawo. „Tubular Bells” jest ostatecznie jego dziedzictwem, na które sam zapracował, będącym źródłem stałego dochodu. W końcu fakt, że gawiedź za każdym razem rzuca się na każdy nowy produkt z charakterystycznym wygiętym prętem na okładce mówi chyba sam za siebie.

Jaki cel przysłużył wydaniu „Tubular Beats”? Większość fanów powie, że podreperowaniu stanu konta. Zapewne będą mieli rację. Niemniej należy pamiętać, że Oldfield (zwłaszcza w ciągu ostatnich 20 lat) był z najnowszymi nowinkami technicznymi (jeśli chodzi o nowe brzmienia) za pan brat i nigdy od nich nie stronił. Ba, ponad dekadę swojego życia spędził na hiszpańskiej Ibizie, która co by nie mówić, wciąż jest mekką entuzjastów tzw. „muzyki klubowej”, tak więc z nowoczesnymi brzmieniami miał styczność niemal na codzień. Zresztą takich - mniej lub bardziej śmiałych - wypadów w te rejony muzyczne Michaś już zdążył nam zafundować kilkakrotnie na poprzednich wydawnictwach, że wspomnę tylko utwór tytułowy z „The Millennium Bell” czy drugą płytę zestawu „Light & Shade”, tak więc zabranie się za własny dorobek w szerszym wymiarze, zdawało się być tylko kwestią czasu.

Czy fani prog-rocka znajdą coś tutaj dla siebie? Raczej niewiele. Na „Tubular Beats” królują dźwięki pokroju umpa-umpa, przy których nawet nie próbowano zachować chociażby krzty ducha oryginałów. Dobitnie słychać to w „Ommadawn”, gdzie wprawdzie słychać kilka motywów znanych z pierwowzoru z 1975 roku (m.in. żeńska wokaliza z końcówki pierwszej części suity), jednak są one tutaj jedynie dodatkiem, a nie motywem przewodnim, mającym stanowić formę pomostu pomiędzy „starym” a „nowym”. To samo można powiedzieć o „Tubular Bells”; tylko charakterystyczna, niezapomniana fortepianowa fraza, a potem tylko (z kilkoma krótkimi przerwami) młućka dla entuzjastów tratowania się nawzajem w ciasnych, klaustrofobicznych pomieszczeniach wypełnionych jaskrawymi i zmieniającymi się natężeniami świateł, od których można nabawić się padaczki światłoczułej. Najgorzej wypada jednak „Tubular Bells II”, w którym z całej tej sieczki gdzieś dopiero w połowie wyłania się motyw z „The Bell”, wciśnięty chyba raczej tylko dlatego, aby miało to coś cokolwiek odwołującego się do pierwowzoru.

Jeszcze gorzej wypadają piosenki z lat 80-tych. Zwłaszcza „To France”, które brzmi gorzej niż koszmarnie. „Moonlight Shadow” wypada zresztą niewiele lepiej. Odnieść można nieodparte wrażenie, że mixami obu kawałków zajął się DJ amator...

Może teraz chwilę o pozytywach. Świetnie brzmi rozbudowany „Let There Be Light”, przerobiony w taki sposób, że nadal trzyma się konwencji z „The Songs Of Distant Earth”. Również „Far Above The Clouds” ma swoje momenty, a „Northstar” utrzymany bardziej w klimacie a la disco lat 80-tych (podobne zamierzenie miał zresztą Oldfield na oryginale z „Platinum”) jest wciąż rzeczą nadającą się w miarę do wysłuchania.

Jednak po ponad godzinnej katordze, cierpienia zostają wynagrodzone. Zamykający całość premierowy „Never Too Far” (z gościnnym udziałem byłej wokalistki Nightwish – Tarji Turunen) to subtelna i przepiękna kompozycja z delikatnie prowadzonym motywem klawiszowym, fajnymi, ciepłymi gitarowymi „plumkaniami” Oldfielda i ciekawie prowadzonym śpiewem, wpierw cichym - brzmiącym nieco jak kołysanka - w pewnym momencie przechodzącym na chwilę w niemal operowy. Obecność tej kompozycji dziwi tutaj najbardziej. „Never Too Far” jest fragmentem zupełnie nie pasującym charakterem do całości, zdającym się być wciśniętym tutaj na siłę. Tak jakby Mike nagrał go i nie wiedział, co ma z nim zrobić... Tym razem „na szczęście” wrzucił go tutaj.

Płyta dla fanów artysty. Tylko i wyłącznie dla fanów. Innym bym tej płyty nie polecał. Nawet miłośnikom muzyki klubowej. Ci ostatni pewnie i tak nie mają pojęcia kim jest Mike Oldfield i co to „Dzwony Rurowe”.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.