Nie będę długo się rozwodził nad losami zespołu. Kto zna, ten zna, kto nie zna, ten pozna (albo i nie). Kapela założona została w Nowym Jorku w 1972 roku przez Waltera Beckera i Donalda Fagena, którzy są jej jedynymi stałymi członkami i głównymi kompozytorami. Nie za bardzo potrafię określić, co ONI grali. W ich muzyce odnajduję inspirację jazzem, rockiem, R&B, funkiem czy ambitnym popem, czyli wszystkimi najważniejszymi gatunkami lat 70.
Tytuł płyty został zaczerpnięty z utworu Boba Dylana „It Takes a Lot to Laugh, It Takes a Train to Cry”. Intro do „Do It Again” przywodzi na myśl wczesne nagrania Carlosa Santany, po czym następuje „warczący” wokal Donalda Fagena, dla mnie jest to jeden z najciekawszych wokalistów w ogóle. Znakomite jest także solo zagrane na elektrycznym sitarze przez Denny’ego Diasa. W „Dirty Work” mikrofon przejmuje David Palmer (który śpiewa niestety tylko na debiucie zespołu) i odpływamy przy sennych dźwiękach z Zachodniego Wybrzeża… Budzą nas niespokojne klawisze i znowu Donald Fagen za mikrofonem. Piękne partie gitarowe Jeffa „Skunka” Baxtera i mistrza Diasa. W „Midnight Cruiser” mamy okazję usłyszeć niebanalny głos perkusisty Jima Hoddera. To kolejny sympatyczny utworek, z przyjemnymi chórkami w refrenach. Zagrywki instrumentalistów nie mają sobie równych. W „Only a Fool Would Say That” jest kojąco jak nigdy, a „Reelin’ in the Years” to pierwszy przebój zespołu. Ostatni raz wspomnę o gitarach, bowiem sam Jimmy Page powiedział, że solo gitarowe z tego utworu, wykonane przez Elliotta Randalla, należy do jego ulubionych (!). Dwie kolejne piosenki trochę studzą nastrój, a potem znowu wchodzi „plażowy” rytm i jazda! Zjadliwy wokal Fagena zostaje już z nami do końca.
Nie jest to mój ulubiony krążek załogi Donalda Fagena, mimo to chętnie po niego sięgam. Według mnie tutaj dopiero krystalizuje się styl zespołu, a na takie płyty, jak „Pretzel Logic” i „Aja”, trzeba jeszcze poczekać. Chociaż panowie z „Rolling Stone” byli odmiennego zdania i płyta trafiła na listę 500 albumów wszechczasów (238 miejsce, wyżej niż „Pretzel Logic”!). To powinno wystarczyć za rekomendację, że warto zapoznać się z tym albumem;).