ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Steely Dan ─ Countdown to Ecstasy w serwisie ArtRock.pl

Steely Dan — Countdown to Ecstasy

 
wydawnictwo: ABC Records 1973
 
1."Bodhisattva" – 5:19
2."Razor Boy" – 3:11
3."The Boston Rag" – 5:40
4."Your Gold Teeth" – 7:02
5."Show Biz Kids" – 5:25
6."My Old School" – 5:47
7."Pearl of the Quarter" – 3:50
8."King of the World" – 5:04
 
Całkowity czas: 41:04
skład:
Donald Fagen – acoustic and electric pianos, synthesizer, lead vocals
Walter Becker – electric bass, harmonica, background vocals
Denny Dias – electric guitar, Stereo Mixmaster General
Jeff "Skunk" Baxter – electric and pedal steel guitars
Jim Hodder – drums, percussion, background vocals

oraz:
Ray Brown – string bass on "Razor Boy"
Ben Benay – acoustic guitar
Rick Derringer – slide guitar on "Show Biz Kids"
Victor Feldman – vibraphone, marimba, percussion
Ernie Watts – saxophone on "My Old School"
Johnny Rotella – saxophone on "My Old School"
Lanny Morgan – saxophone on "My Old School"
Bill Perkins – saxophone on "My Old School"
Sherlie Matthews – background vocals
Myrna Matthews – background vocals
Patricia Hall – background vocals
David Palmer – background vocals
Royce Jones – background vocals
James Rolleston – background vocals
Michael Fennelly – background vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,22
Arcydzieło.
,5

Łącznie 32, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
21.06.2013
(Gość)

Steely Dan — Countdown to Ecstasy

Mimo iż drugi album Steely Dan nie odniósł takiego sukcesu komercyjnego jak pierwszy, to moim zdaniem jest równie wyśmienitym daniem. Obowiązki wokalisty na dobre przejął Donald Fagen (teraz musiał już przełamać swoją sceniczną tremę). Gitarowi wymiatacze Dias i Baxter oraz bębniący Jim Hodder zostali w składzie. Oczywiście nie obyło się bez wielu muzyków dodatkowych, co w żaden sposób nie ujmuje albumowi, bowiem ten zabieg będzie już tradycją przy nagrywaniu kolejnych płyt grupy.

Krążek otwiera rockowa „Bodhisattva” – mocny beat perkusji i na przemian przesterowane riffy gitarowe oraz lekko crunchowe frazy w stylu „country”. Gitarom wtórują syntezatory, pędzące pianino i oczywiście niepowtarzalny i unikalny wokal Fagena. Śliczne solo gitarowe, harmonijnie współgrające z klawiszami, kończy utwór. „Razor Boy” nieco studzi atmosferę. Typowe brzmienia wprost z zachodniego wybrzeża, pojawiają się rozmaite perkusjonalia (bongosy, marimba). I te prześliczne wokale! Cudo! Partie gitary hawajskiej obsługiwanej przez Jeffa Baxtera wzmacniają tę magię. W „The Boston Rag” słyszymy chyba najbardziej zaangażowany śpiew Donalda. Sama piosenka niesie jakiś dziwny niepokój, gdzieś w okolicach 3 minuty wszystko się załamuje, zostaje sam hit-hat i na pierwszy plan wysuwa się fortepian „staccato”, dołącza „Skunk” Baxter, przechodząc do „sfuzzowanego” sola, trochę w stylu starego Claptona (z czasów Cream). Z tytułem „Your Gold Teeth” przyjdzie nam się jeszcze spotkać na płycie „Katy Lied”*. Przypominają się latynoskie brzmienia z pierwszego krążka, warty wspomnienia jest interesujący dialog między Fagenowskim Rhodesem a Diasowskim Telecasterem. Partie klawiszy nasuwają mi nawet skojarzenia z Return to Forever Chicka Corei. Drugą stronę płyty otwiera „gościnna” partia slide Ricka Derringera. Fagena wspomagają chórki, które jak mantrę powtarzają jeden wers, dodatkowo co chwila odzywa się gitara. Dopiero w szóstym utworze „szarpidruty” odpuściły i dały Donaldowi rozpocząć utwór. W sumie gdyby klawisze schować trochę w tle, a gitary wysunąć na przód, jeszcze na wokal wrzucić Phila Lynotta (!) to wyszedłby całkiem niezły hit Thin Lizzy (!). A no każdy ma jakieś skojarzenia. „Pearl of the Quarter” jest… zbyt piękne, by cokolwiek napisać, tego trzeba po prostu posłuchać. Płytę wieńczy progresywny „King of World”, dla mnie najprzyjemniejszy i najciekawszy z wszystkich ośmiu. Melodia syntezatora brzmi jak wyczarowana, a cały zespół gra jak natchniony!

I tym baaaaardzo dobrym akcentem przestajemy odliczać do upragnionej ekstazy. A może już ją przeżyliśmy? Z każdym utworem, każdą partią, każdą nutą? Kto to wie, ja kontynuuję odliczanie odpalając płytę raz jeszcze. Steely do tych ośmiu skarbów dorzucili nam kolejną intrygującą okładkę, która równie dobrze mogłaby się znaleźć na jakiejś wystawie obrazów. Album ten jest często niedoceniany i omijany przez fanów. A szkoda! Niech zachętą będą choćby pozytywne recenzje dziennikarzy z „Creem”, czy „Rolling Stone”.

 

*chodzi o utwór „Your Gold Teeth II”

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.