ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Ultravox ─ Rage in Eden w serwisie ArtRock.pl

Ultravox — Rage in Eden

 
wydawnictwo: Chrysalis Records 1981
 
1. The Voice (6:01)
2. We Stand Alone (5:39)
3. Rage in Eden (4:12)
4. I Remember (Death in the Afternoon) (4:57)
5. The Thin Wall (5:39)
6. Stranger Within (7:26)
7. Accent on Youth (4:45)
8. The Ascent" – 2:19
9. Your Name (Has Slipped My Mind Again) (4:29)
 
Całkowity czas: 45:00
skład:
Warren Cann - drums, electronic percussion, vocals
Chris Cross - bass, synthesizers, vocals
Billy Currie - synthesizers, piano, violin, viola
Midge Ure - lead vocals, guitars, synthesizers
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,9
Arcydzieło.
,3

Łącznie 14, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
15.07.2012
(Gość)

Ultravox — Rage in Eden

Rage in Eden, następca ogłoszonego w 1980 roku przez Ultravox albumu Vienna, ukazał się szybko, już w roku 1981. Był to album bardziej mroczny, konkretny, rockowy. Pierwsze pięć utworów na tej płycie to absolutne killery, które po prostu miażdżą słuchacza. Znakomicie słucha się pełnych pasji i napięcia „The Voice”, „We Stand Alone” czy „I Remember (Death In The Afternoon)”. Pozostałe dwa utwory z pierwszej piątki – „Rage In Eden” i „The Thin Wall” - są bardziej „podelektronizowane” i psychodeliczne.

I na tym ta płyta mogłaby się zakończyć. Byłaby bezbłędna. Jednak nie jest tak różowo. „Stranger Within” zalatuje nudą. Słychać, że przez 7 minut zespołowi brakuje pomysłów, aby ten utwór urozmaicić. Niby fajny, mechaniczny, transowy motyw z dobrym śpiewem Ure’a, ale czegoś mi tutaj brakuje. Może byłoby lepiej, gdyby trwał krócej. Kolejny na płycie „Accent On Youth” to taka nieudana kopia „I Remember…”, bez pomysłu i polotu, z dziwnymi i odrzucającymi klawiszami w refrenie. Czuć już jakieś zmęczenie materiałem. Na szczęście końcówka jest znacznie lepsza. Króciutki instrumentalny „The Ascent” urzeka piękną partią skrzypiec i klawiszowym zejściem, które wykorzystał w swych audycjach Program Trzeci Polskiego Radia. Również „Your Name (Has Slipped My Mind Again)” to znakomity, mroczny i psychodelizujący utwór ze świetnymi wejściami keyboardów.

Podejrzewam, że zobowiązania kontraktowe oraz mnóstwo pracy przesądziły o tym, że ten album nie jest tak dobry, jak mógłby być. Podobnie było z późniejszym Quartetem, który obok genialnych kompozycji zawierał słabsze, nawet ciut więcej było ich tam niż na omawianej płycie. Bonusowe, dodane po latach utwory, „I Never Wanted To Begin” ze świetnymi skrzypcami czy „Paths And Angles” (co ciekawe zaśpiewany przez Warrena Canna), mogłyby zastąpić „The Ascent” czy „Accent On Youth” – byłaby to wtedy płyta, która równałaby się z Vienną i Lamentem. Niestety tak nie jest. Natomiast nie ulega wątpliwości, że Rage In Eden to bardzo dobry album, który każdy szanujący się fan muzyki powinien bezwzględnie znać.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.