ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Ordinary Brainwash ─ ME 2.0 w serwisie ArtRock.pl

Ordinary Brainwash — ME 2.0

 
wydawnictwo: Metal Mind Productions 2012
 
1. Outdated
2. Me 2.0
3. Unbirthday
4. Stay Foolish
5. Don't Look Back
6. Homesick
7. Critical Error
8. Something New
 
skład:
Rafał Żak - vocals, guitars, bass guitar, drums, percussion, keyboards, synthesizer, programming
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,2
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,0

Łącznie 17, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
13.06.2012
(Recenzent)

Ordinary Brainwash — ME 2.0

Gdzie jest granica autoekshibicji? Z informacji prasowych nadsyłanych ze strony wydawcy wynikało, że mamy do czynienia z albumem wyjątkowym, nowatorskim, naśladującym  innego indywidualistę (Stevena Wilsona) - wręcz muzyką pobodbną do pewnego znanego brytyjskiego zespołu Porcupine Tree. A może podnieśmy rangę albumu - Robert Miles w polskim wydaniu? Czemu nie? 
I tu rodzą się kolejne ciekawostki. Opierając się na samych dotychczasowych publikacjach można zapytać: jak po takim genialnym albumie jak "Labeled Out Loud" można zejść do kopiowania oklepanego  stylu Porcupine Tree? Wydawało się, że temat już jest doszczętnie wyeksploatowany, naśladowcy potępieni i skazani na wieczną banicję. Na szczęście to tylko niesforna próba skojarzenia artysty z konkretnym nurtem. Ta płyta przede wszystkim demaskuje kilka nieporozumień. Jednym z nich jest dzika niechęć rodzimych znawców tematu do polskich artystów i produkcji made in Poland, drugą - mylne wkładanie albumów sespołów podobnych do Ordinary Brainwash na półkę z napisem Rock Progresywny. Dzisiaj podobni artyści święcą tryumfy śmiało nazywając swój gatunek Indie Rock. Takim jest choćby świetny Gotye, Hearts czy No Pesos,  które słuchając człowiek kojarzy bardziej z muzyką brytyjskiego wizjonera niż z opasłymi pasażami klawiszowymi czy długimi solówkami. Rock wyrażany emocjami, Exhibirock, Indie Rock  - można tworzyć dowolne szufladki. W tym wypadku mamy doskonałą produkcję o bardzo eklektycznej formie, która bardziej dryfuje w kierunku tej alternatywno-popowej formy rocka, ustawiając Ordinary Brainwash w zupełnie odmiennej półeczce niż wspomniany Porcupine Tree.
Po bardzo udanym i wręcz rewelacyjnym albumie "Labeled Out Loud", przyszła kolej na właśnie wspomniany ekshibicjonizm artystyczny. ME 2.0 to nic innego jak spowiedź bohatera - życiowego buntownika nie akceptującego reguł, jego instrukcja obsługi, życie i przeszłość przelana w formie liryki albumu.  Teksty są jednak tradycyjne jak dla tej formy muzyki, tutaj Rafał Żak - człowiek-orkiestra stojący za tym projektem nie zaskoczył nas, wbił się trend zgrabnymi formami lirycznymi w języku angielskim. Inaczej jednak jest z formą muzyczną. Zbyt jednomyślne i poukładane granie, bez grama ludzkiego elementu. grama błędu czy przypadkowego dźwięku. Perfekcjoznim.
Muzyk wie czego chce i z niesamowitą precyzją tworzy swoją wizję artystyczną - przybliżając się lub oddalając od muzyki środka, skutecznie balansując między mainstreamem, lekką post-rockową formą, muzyką Indie oraz alternatywą. Co w zamian? Melodyjne utwory zdominowane pianinem i gitarą, z domieszką wyczucia do  mocno technicznego grania, z symfonicznym i psychodelicznym zacięciem i echem inspiracji ery albumów  "The Sky Moves Sideways", "Stars Die" czy "Signify". Melodia jest wszędzie, pianino na wejściu do mocno popowego "Stay Foolish" wchodzi w tonacji "Children" Roberta Milesa, automatycznie nadając mu charakter niezłego singla radiowego, nie kontrastuje z  tytułowym ME 2.0, także melodyjnym i rockowym utworze z mocno patetyczną partią pianina i gitar i nostalgicznym szumem niedostrojonego radia w tle, ale za to wyróżnia się od "Unbirthday" - w którym właśnie usłyszymy przez moment to wspomniane echo utworu "The Sky Moves Sideways". Także "Homesick" wyda się znajomym utworem dla wyznawców kultu Stevena Wilsona . Bardzo spokojny, utrzymany w tonacji molowej z dominującym pianinem i jednoznacznym tytułem.
Czym w takim razie powinien być ten album? To jest mimowolnie hołd złożony zespołom No Man czy Porcupine Tree, z bardzo bogatą z jednej strony formą, z drugiej kolejny udany zbiór  świetnych aranżacji młodego muzyka, który w   zgrabny sposób połączył swoje inspiracje i aktualne trendy w melodyjną całość. Album nagrany jest z pazurem, bogaty aranżacyjnie i pełen smaczków jak choćby  wokal w tle "Something New", którego nie wszyscy będą mieli okazję usłyszeć, przesterowany vocoderem wokal, wiele elementów elektronicznych wplecionych gdzieś w podkład. Jednak nie przejdzie bez uwagi jeden fakt - za mocno podniesiony środek i maksymalnie spłycone basy. Efektem jest brak dynamiki - być może  to  zamierzony efekt, mocno uwypukla brzmienia gitar, pianina i wokalu, ale dla miłośnika pełnego brzmienia i solidnego basu  niekoniecznie  będzie to powód do zachwytu. Miejmy nadzieję, że doczekamy się zremasterowanej wersji, wzbogaconej o bas np: ME 2.1. Pomimo tej zasadniczej wady - album przypadnie do gustu wieloma wpadającymi w ucho melodiami i ciekawymi muzycznymi patentami. Posłuchajcie - warto.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.