ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Ordinary Brainwash  ─ Disorder In My Head w serwisie ArtRock.pl

Ordinary Brainwash — Disorder In My Head

 
wydawnictwo: Lynx Music 2009
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Freedom Of Speech, Right To Choose [3:10]
2. Insomnia [5:18]
3. Solace [4:35]
4. Fracture [3:34]
5. Very Old Deluded Kingdom Of Absolution [6:17]
6. Snake [4:50]
7. Chase/Execution/Sweet Agony [6:38]
8. As A Floating Leaf [5:24]
9. Mental Prostitution [5:24]
10. Ordinary Brainwash [6:59]
 
Całkowity czas: 52:08
skład:
Rafał Żak - vocals, guitars, bass guitar, drums, percussion, keyboards, synthesizer, programming
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,3
Album słaby, nie broni się jako całość.
,5
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,9
Arcydzieło.
,18

Łącznie 48, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
14.12.2009
(Recenzent)

Ordinary Brainwash — Disorder In My Head

O tym, jak wielki wpływ na współczesną muzykę rockową ma Steven Wilson i jego formacja, nie muszę chyba nikogo przekonywać. Płyt, na których doszukać się można inspiracji jego twórczością jest naprawdę sporo, a tych, którzy szukają natchnienia w stworzonych przez niego dźwiękach, wcale nie ubywa. Wręcz przeciwnie. Debiutancki album Ordinary Brainwash zatytułowany „Disorder In My Head” wpisuje się na tę długą listę i wcale mnie tym… nie zniesmacza. Dlaczego? Bo po pierwsze, tak odważne i bezpośrednie uderzanie w jeżozwierzowe tony zawsze jest ryzykowne i narażać może na bolesne porównania z idealnym pierwowzorem; po drugie – trochę już kapel wybrało tę drogę, wcale na tym źle nie wychodząc, zyskując wręcz spore grono sympatyków (Nosound, Abigail’s Ghost) i po trzecie wreszcie: Ordinary Brainwash to tak naprawdę pierwszy polski projekt tak szeroko czerpiący z muzyki Porcupine Tree.

Ordinary Brainwash to właściwie jedna osoba – Rafał Żak. Multiinstrumentalista odpowiedzialny nie tylko za gitary, bas, instrumenty klawiszowe, perkusję, programowanie i wokal, ale także za teksty zawarte na albumie oraz jego mastering i miks. Chciałoby się powiedzieć – istny człowiek renesansu. I nie piszę tego absolutnie z przekąsem. Musi to imponować, tym bardziej, że to artysta jeszcze bardzo młody.

Zazwyczaj z dużą ostrożnością podchodzę do takich jednoosobowych projektów, gdyż bardzo często krążki stworzone przez jednego człowieka trącą sztucznością, plastikiem i jakąś sztampą. Tym razem tak nie jest. Płyta Żaka nie jest wcale syntetyczna; brzmi pełnokrwiście, czuć w niej ogromnie dużo przestrzeni i klimatu, a z drugiej strony, rockowego mięcha i żaru. Możemy odnieść wrażenie, że całkowicie naturalnie „przemawia” do nas cały rockowy skład, a nie jeden człowiek.

Jaka muzyczna szuflada dla Żaka jest najważniejsza już tu napisano. Jednak nie tylko „Porkami” żyje ta płyta. Album zaczynają bardzo oniryczne i ciemne dźwięki „Freedom Of Speech, Rright To Choose”, silnie kojarzące się z Lunatic Soul Mariusza Dudy. Jeszcze w tej samej kompozycji pojawia się jednak rockowy zgiełk, sugerujący, że wcale tak lekko na „Disorder In My Head” nie będzie. I faktycznie, następna rzecz – „Insomnia” – porywa świetnym, ciętym riffem, dobrą melodią, transową wręcz rytmicznością, przy której nóżka „sama chodzi”, oraz gitarowymi ozdobnikami. Ordinary Brainwash brzmi tutaj trochę jak, znany niektórym miłośnikom progrocka, DeeExpus Project, także garściami czerpiący od PT na swoim debiutanckim krążku „Half Way Home”. „Solace” nieco uspokaja, niemniej zbyt daleko nie ucieka od Wilsona, którego słychać nawet w wokalnych partiach Żaka. „Fracture” to tak naprawdę pierwsza piosenka w zestawie. Krótka, ze sporą dozą akustycznych dźwięków i lekko bujającym rytmem, może zadowolić fanów Blackfield, podobnie zresztą jak zamykająca całość kompozycja "Ordinary Brainwash". Nie zawsze jednak jest tak przystępnie. W najdłuższym i chyba najlepszym na albumie, prawie siedmiominutowym i wielowątkowym zarazem, „Chase / Execution / Sweet Agony” mamy dobre gitarowe solo, trochę space’owych klawiszy i wreszcie odrobinę „eksperymentalnego chaosu” w karmazynowym wydaniu. Żeby jednak nie było, że Żak jest tylko inteligentnym epigonem zgrabnie korzystającym z pomysłów Wilsona. W jego muzyce pojawia się zdecydowanie więcej elektronicznych drobiażdżków i smaczków, nawiązujących gdzieś do noworomantycznej spuścizny („Very Old Deluded Kingdom Of Absolution”, „Snake”). Porcupine Tree wymieszane z new romantic? Czemu nie!

Nie chcę nikomu wmawiać na siłę, że mamy do czynienia z objawieniem, bo wiem, jak wielu reaguje wysypką na to, co jest tylko powielaniem sprawdzonych patentów. Nie zmienia to jednak faktu, że „Disorder In My Head” słucha się z dużą przyjemnością. Czas na ulepszenia i nowe muzyczne drogi przyjdzie pewnie wraz z kolejnym albumem.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.