ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Jane's Addiction ─ The Great Escape Artist w serwisie ArtRock.pl

Jane's Addiction — The Great Escape Artist

 
wydawnictwo: Capitol Records 2011
 
1. "Underground" 3:07
2. "End to the Lies" 3:31
3. "Curiosity Kills" 4:29
4. "Irresistible Force (Met The Immovable Object)" 4:00
5. "I'll Hit You Back" 3:48
6. "Twisted Tales" 4:29
7. "Ultimate Reason" 3:49
8. "Splash A Little Water On It" 5:13
9. "Broken People" 3:39
10. "Words Right Out of My Mouth" 3:49
 
Całkowity czas: 39:54
skład:
Personnel
Jane's Addiction
* Perry Farrell – vocals * Dave Navarro – guitar, keyboard (1, 3, 5-10) * Stephen Perkins – drums, percussion * David Andrew Sitek – bass guitar (1-6, 8-10), keyboards (1, 3 5, 6-9), programming (1, 3, 5-10), additional guitar (2-4, 6, 8, 9) * Chris Chaney – bass guitar
Additional musicians
* Master Musicians of Jonjouka - rhiata and additional percussion (2) * John Hill - additional keyboards (4-6) * Jamie Muhoberac - additional keyboards (8)
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,9
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,1

Łącznie 21, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
19.10.2011
(Recenzent)

Jane's Addiction — The Great Escape Artist

Tak długo czekałem na nową płytę Jane's Addiction, że w ogóle o niej zapomniałem i byłem dosyć zaskoczony, kiedy się pojawiła. Wydają oni swoje płyty z podobną częstotliwością jak Kate Bush i tak jak w przypadku Kaśki  też mamy do czynienia z  ważnymi wydarzeniami artystycznymi. Nie inaczej tym razem.

 Pierwsze wrażenie było dobre, aczkolwiek nie rewelacyjne. drugie wrażenie też było dobre, aczkolwiek znowu nie rewelacyjne. Odczuwałem pewien dysonans między oczekiwaniami, a rzeczywistością. Nie dostałem wszystkiego, co chciałem. Brakuje tu tego niesamowitego ciągu do przodu ze "Strays", nie jest tak nawiedzona (w znaczeniu „meszuge”) "Ritual de lo Habitual" a pierwsze dwie płyty to zupełnie inna bajka. "The Great Escape Artist" jest spokojniejsza i normalniejsza od tamtych, najbardziej piosenkowa, najbliższa rockowemu mainstreamowi.  Perry Farrel śpiewa niżej, często zupełnie normalnie, a w kilku utworach jego charakterystyczny falset słyszymy tylko w refrenach. Jakby wariactwo z niego "odparowało" i nie daj Boże dorósł i się ustatkował - przynajmniej muzycznie. Nie ma tu tego szaleństwa, co wcześniej. Nawet takiego dopracowanego i wycyzelowanego  jak na "Strays".

 Ale kiedyś pisałem o jednej z płyt Nine Inch Nails, że to najgorsza ich płyta i dałem osiem gwiazdek. Z Jane's Addiction jest podobnie. "The Great Escape Artist" to najsłabsza płyta Farrela & co., tylko, żeby dobić do poziomu wcześniejszych było to zadanie na pograniczu niemożliwości. Już "Strays" nie udało się przeskoczyć pozostałych, a temu nowemu to i do "Strays" trochę brakuje. Głównie pod względem produkcji, bo tamten brzmiał rewelacyjnie, a wszystkie niedociągnięcia muzyczne "przykrywała" produkcja. Ten brzmi gorzej, bardziej ubogo, za to znajdziemy na nim chyba więcej ciekawej muzyki niż poprzednio. Za to też znajdziemy na nim trochę dziwnej muzyki i niekoniecznie pasującej tak całkiem do zespołu - bardziej do Linkin Park (co w tym wypadku komplementem absolutnie nie jest), albo do Marilyn Manson ("Splash A Little Water On It" trochę jak z „Mechanical Animals”) . Inna sprawa, że gdyby takie rzeczy nagrywało Linkin Park, to pewnie bym ich polubił, a na płytach MM od wielu lat nic tak dobrego się nie wydarzyło. Ale nowe JA ma znacznie więcej po stronie "ma", niż "winien". W zasadzie po stronie "winien" nie ma nic. Te dwa, trzy nieco słabsze utwory są słabsze od reszty, a nie słabe w ogóle. Przynajmniej pół płyty jest na bardzo wysokim poziomie muzycznym - począwszy od "Underground" (ten charakterystyczny groove – mniamuśne!), potem "Curiosity Kills" , "Irresistible Force (Met the Immovable Object)", "I'll Hit You Back",  trochę hard-core’owe "Words Right Out of My Mouth" - łatwiej wymienić te co nie są bardzo dobre. Czyli „Twisted Tale” - to taka niby ballada, nawet ładna, ale jak JA zbyt ładna, a „Broken People” jest trochę nudne.

 Słucham sobie "The Great Escape Artist" coraz częściej, nawet dwa razy dziennie , co jest sporym ewenementam, bo rzadko tak mam i coraz bardziej mi się podoba. Mimo wszystkich zastrzeżeń jest to zupełnie udana płyta, nawet powiem więcej - płyta bardzo dobra. Można ponarzekać, że Jane's Addiction przyzwyczaiło nas jednak do czegoś na wyższym poziomie i trochę bardziej szalonego, ale jak na rok 2011 i otaczające nas zewsząd muzyczne pustkowie, ten album z pewnością się wyróżnia.

 A skąd ta Kate Bush przy Jane’s Addiction? No bo ostatnie cztery płyty  Kaśka i JA wydali w podobnych odstępach czasu,  do tego nowa płyta tej pani też na dniach, to tak mi się skojarzyło.

 

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.