ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Jethro Tull ─ Heavy Horses w serwisie ArtRock.pl

Jethro Tull — Heavy Horses

 
wydawnictwo: Chrysalis Records 1978
dystrybucja: EMI Music Poland
 
1. …And The Mouse Police Never Sleeps (Anderson) [03:10]
2. Acres Wild (Anderson) [03:20]
3. No Lullaby (Anderson) [07:50]
4. Moths (Anderson) [03:23]
5. Journeyman (Anderson) [03:55]
6. Rover (Anderson) [04:13]
7. One Brown Mouse (Anderson) [03:19]
8. Heavy Horses (Anderson) [08:53]
9. Weathercock (Anderson) [04:01]
2003 Remaster Bonus Tracks: 10. Living In These Hard Times (Anderson) [03:09]
11. Broadford Bazaar (Anderson) [03:38]
 
Całkowity czas: 49:28
skład:
Ian Anderson – Vocals, Flute, Acoustic and Occasional Electric Guitar, Mandolin. Martin Barre – Electric Guitar. John Evan – Piano, Organ. Barriemore Barlow – Drums and Percussion. John Glascock – Bass Guitar. David Palmer – Portative Pipe Organ, Other Keyboards, Orchestral Arrangements. Darryl Way – Solo Violin.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,10
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,11
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,29
Arcydzieło.
,62

Łącznie 112, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
24.07.2011
(Recenzent)

Jethro Tull — Heavy Horses

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to nieco zapomniana płyta. W temacie „wielkie płyty Jethro Tull” wymienianie zaczyna się albo od „Aqualung”, albo od „Thick As A Brick”, potem z reguły przychodzi kolej na „Songs From The Wood” i koncertówkę „Bursting Out” – i to w temacie arcydzieł tyle. Czasem ktoś jeszcze  dorzuci „Minstrela” (trochę nudnawe toto), może „Too Old To Rock ‘n’ Roll Too Young To Die!” (dobra płyta, ale jednak do arcydzieła nieco brakuje), może „Stand Up” albo „Benefit”, ci mniej konserwatywni fani dorzucą np. „Crest Of A Knave”…  A „Konie zimnokrwiste”? Gdzieś ta płyta ginie. Może w cieniu „Pieśni z Boru”?

A przecież to nie gorsza płyta od poprzedniczki. Bardziej rockowa, mniej folkowa. Co zresztą ma swoje odbicie w tekstach. „Songs From The Wood” to była Szkocja dawna, pełna bóstw, tańców, możnych dziedziczek i tajemniczych, leśnych duszków. „Heavy Horses” to już inne czasy. Świat się zmienia, konie pociągowe wypierane są przez traktory i inną maszynerię, choć jak dawniej po nocy myszy rozrabiają w domach, nie dając gospodarzom spać.

Bardziej rockowa to płyta, ale od kompozytorskiej strony wcale przecież nie gorsza. Dynamiczny, zwariowany “…And The Mouse Police Never Sleeps”, wypełniony fletem i gitarą akustyczną, to opowieść właśnie o myszach, które zalęgły się Ianowi w jego domu i nie dawały mu spać po nocach. „Acres Wild” – urocza wędrówka po szkockich wrzosowiskach – to znów gęsta linia gitary akustycznej, dodatki gitary elektrycznej, flet i ładne, zwięzłe solówki na skrzypcach, w wykonaniu Darryla Waya z Curved Air. Ma w sobie ten utwór coś ze szkockiego tańca. Te dwa subtelne, dość delikatne utwory ciekawie skontrastowane są z „No Lullaby”: to taka trochę minisuita. Z ciężkim, ekspresyjnym wstępem gitary elektrycznej. Powoli narastająca, majestatyczna część z masywnymi partiami gitary basowej, z fletowymi dodatkami, z perkusyjnymi szaleństwami Barlowa. Dość niespodziewanie przeistaczająca się w żwawy, dynamiczny utwór, z efektownym duetem instrumentalnym Andersona i Barre’a. I potem znów następuje powrót do majestatycznej części.

Subtelność powraca w najlepszej kompozycji na płycie. „Moths” to znów szkocka melodia, z charakterystycznym dla Iana kontrastowym wtrąceniem w środku. Bardzo delikatna ballada, oparta na kunsztownej gitarze akustycznej, z efektowną inkrustacją fletu, z efektownymi orkiestrowymi dodatkami. Absolutna perełka. „Journeyman” brzmi już bardzo rockowo. Z tą otwierającą całość i powtarzającą się przez cały utwór figurą gitary basowej. Z efektownymi partiami Barre’a na gitarze elektrycznej. Z ekspresyjnym fletem. „Rover” to znów podany na rockową modłę szkocki taniec, nawet mimo rockowej aranżacji z gitarami tą taneczność tu wyraźnie słychać. „One Brown Mouse” ładnie łączy szlachetny, nieco barokowy wstęp gitary klasycznej i ładne syntezatorowe orkiestracje z pojawiającą się w pewnym momencie (umiarkowaną) dawką rockowej ekspresji.

Utwór tytułowy, oda do zanikających już w szkockim pejzażu koni pociągowych, to znów intrygujący przekładaniec. Klamrę stanowi ekspresyjna rockowa kompozycja, z masywnym riffowym graniem Barre’a, wyeksponowanymi partiami gitary basowej i żywiołowym, trochę znów tanecznym refrenem ładnie skontrastowanymi subtelną, melodyjną zwrotką, z szeroką kantyleną, ładnie zorkiestrowaną i znów wzbogaconą skrzypcami. A w środku nagle pojawia się szkocki taniec pełną gębą, prowadzony przez melodyjne, skoczne skrzypce. Na sam koniec mamy „Weathercock”: znów ładna ballada, z subtelną orkiestracją i ładną gitarą klasyczną. Bardzo ładne zamknięcie albumu.

Wydanie CD uzupełniają dwa rzadkie nagrania (zamieszczone niegdyś na kompilacjach „20 Years Of Jethro Tull” i „Nightcap”): „Living In These Hard Times” to ładna, melodyjna rockowa piosenka, zaś „Broadford Bazaar” to kolejna ballada na gitarę akustyczną, flet i głos.

Jakby trochę zapomniana to płyta. Niesłusznie. Dziewięć wyrównanych kompozycji, w tym kilka wybitnych – na pewno „Moths” i tytułowy, na pewno „One Brown Mouse”. A przy tym klasyczne brzmienie Jethro – gdzie trzeba, mocniejsza gitara i huk basu, gdzie trzeba, delikatna, barokowa partia gitary klasycznej, flet, subtelne orkiestracje (syntezatory bardzo ładnie tą muzykę uzupełniają, nie sprawiają wrażenia „obcego ciała”, brzmią bardzo naturalnie) – wszystko idealnie zrównoważone, proporcje perfekcyjnie wyważone. Do tego całość brzmi bardzo organicznie, spontanicznie, czuć w tych nagraniach radość, świetnie czuć klimat szkockich wrzosowisk i lasów. I tak się zastanawiam: cholera, a może właśnie „Konie zimnokrwiste” to obok „Pieśni z Boru” najlepsza płyta Jethro? W każdym razie – to jest wielka, znakomita płyta. Szkoda, że to ostatnie studyjne arcydzieło Iana Andersona.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.