ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Camel ─ Coming of Age w serwisie ArtRock.pl

Camel — Coming of Age

 
wydawnictwo: Camel Productions 1998
 
CD 1 (60:20)
1. Lunar Sea (8:57)
2. Hymn to Her (6:34)
3. Rhayader (2:53)
4. Rhayader goes to Town (5:03)
5. Preparation (3:19)
6. Dunkirk (5:05)
7. Drafted (4:28)
8. Docks (3:54)
9. Beached (4:00)
10. Spirit of the Water (3:09)
11. Ice (9:40)
12. Sasquatch (4:18)
CD 2: (63:05)
1. Milk n'Honey (3:23)
2. Mother Road (4:29)
3. Needles (2:30)
4. Rose of Sharen (5:09)
5. Irish Air (0:57)
6. Irish Air Reprise (2:27)
7. Harbours of tears (3:16)
8. Cobh (0:52)
9. Send Home the Slates (4:04)
10. Under the Moon (1:46)
11. Watching the Bobbins (7:38)
12. Eyes of Ireland (3:13)
13. Running From Paradise (5:39)
14. End of the Day (2:44)
15. Coming of Age (7:38)
16. The Hour Candle (7:20)
 
Całkowity czas: 123:25
skład:
- Andrew Latimer/ guitar, vocals; - Colin Bass / bass vocals; - Foss Patterson / keyboards; - Dave Stewart / drums
Guest:
- Mae McKenna / vocals on "Irish Air"
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,2

Łącznie 12, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
24.06.2011
(Recenzent)

Camel — Coming of Age

Piątek z wielbłądem, czyli czterdzieści lat minęło.

 Kolejny koncert. Kolejny w serii oficjalnych bootlegów, ale w przeciwieństwie do nagrań archiwalnych  -  zupełnie niebootlegowa jakość dźwięku – de facto normalny album koncertowy. Parę tygodni temu Mariusz Danielak pisał o DVD „Coming of Age”, teraz ja o płycie audio. Różnią się trochę, a DVD chociaż dłuższe, zawiera mniej „czystej” muzyki niż jest na dwóch  cedekach. Nie ma „Sasquatch”, połowy seta z „The Snow Goose” i „Milk’n’Honey”.

 Parę osób to wydawnictwo powinno szczególnie zainteresować – nagrań dokonano 13 marca 1997 roku w Los Angeles – czyli mnie więcej miesiąc przed koncertami w Polsce. Ale jeśli mnie skleroza nie myli, to  w Krakowie track-lista była nieco inna. Zaczynali od „Wait”, chyba było   „Echoes”, na pewno było „Never Let Go” (w rewelacyjnej wersji), set ze Śnieżnej Gęsi był  trochę krótszy, utwory z „Dust And Dreams” były w pierwszej części, „Irish Air” śpiewała Mila Derkowska (na flecie akompaniowała jej Ewa Smarzyńska – obie wtedy grały w Quidam), a całość  kończyło „Lady Fantasy”. Ale koncert też był podzielony na dwie części i trwał ponad dwie godziny. Co do takiego, a nie innego zestawu utworów  to nie będę się upierał, piszę tak „z głowy”, nigdzie tego nie sprawdzałem,  mogą być pewne nieścisłości.

 Nie jest to koncertówka Camel za którą dałbym się poplasterkować. Prawdopodobnie wpływ na to ma druga część – czyli „Harbour of Tears” na żywo. Mój obecnie nieco wstrzemięźliwy stosunek do tego dzieła przekłada się również na ocenę „Coming of Age”. Chociaż – bądźmy sprawiedliwi – koncertowy Port Łez zagrany z większym nerwem, bardziej energicznie, robi na mnie dużo lepsze wrażenie niż wersja studyjna.  Co do pierwszej płyty i fragmentów drugiej – czyli repertuaru spoza „Harbour of Tears” – wszystko to znam w lepszych wykonaniach – fragmenty „Nude” lepiej wypadają na „Camel on The Road 1981”, „The Snow Goose” na „Gods of Light”, albo na maksi-singlu „Moje Anioły” Quidam, a „Dust And Dreams” – na „Never Let Go”. Tyle, że jeżeli nawet i słabiej, to nie znaczy, że źle, czy nawet tak sobie. Nagrania koncertowe Camel w ogóle trzymają bardzo wysoki poziom i nawet jeśli te z „Coming of Age” to nie jest sam czub tabeli,  jednak i tak są warte polecenia, chociażby ze względu na „Harbour of Tears”, które tu sporo zyskuje w stosunku do studyjnego oryginału.

 Siedem  gwiazdek z plusem.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.