ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Waters, Roger ─ In The Flesh - Live w serwisie ArtRock.pl

Waters, Roger — In The Flesh - Live

 
wydawnictwo: Columbia 2000
dystrybucja: Sony Music Polska
 
1. In The Flesh (Waters) [04:41]
2. The Happiest Days Of Our Lives (Waters) [01:36]
3. Another Brick In The Wall Part 2 (Waters) [05:51]
4. Mother (Waters) [05:41]
5. Get Your Filthy Hands Off My Desert (Waters) [00:52]
6. Southampton Dock (Waters) [02:16]
7. Pigs On The Wing Part 1 (Waters) [01:18]
8. Dogs (Waters, Gilmour) [16:24]
9. Welcome To The Machine (Waters) [06:54]
10. Wish You Were Here (Waters, Gilmour) [04:57]
11. Shine On You Crazy Diamond (Parts 1-8) (Waters, Gilmour, Wright) [14:43]
12. Set The Controls For The Heart Of The Sun (Waters) [07:10]
13. Breathe (In The Air) (Waters, Gilmour, Wright) [03:22]
14. Time (Mason, Gilmour, Waters, Wright) [06:24]
15. Money (Waters) [06:11]
16. The Pros And Cons Of Hitch-Hiking Part 11 (AKA 5:06 AM – Every Stranger’s Eyes) (Waters) [05:20]
17. Perfect Sense (Parts I And II) (Waters) [07:26]
18. The Bravery Of Being Out Of Range (Waters) [05:03]
19. It’s A Miracle (Waters) [08:11]
20. Amused To Death (Waters) [09:25]
21. Brain Damage (Waters) [04:06]
22. Eclipse (Waters) [02:19]
23. Comfortably Numb (Gilmour, Waters) [08:08]
24. Each Small Candle (Waters) [09:04]
 
Całkowity czas: 147:31
skład:
Doyle Bramhall II – Guitar, Vocals. Graham Broad – Drums. Jon Carin – Keyboards, Lap Steel Guitar, Programming, Guitar, Vocals. Andy Fairweather Low – Guitar, Bass, Vocals. Katie Kissoon – Vocals. Susannah Melvoin – Vocals. P.P. Arnold – Vocals. Andy Wallace – Hammond Organ, Keyboards. Roger Waters – Vocals, Guitar, Bass. Snowy White – Guitar. Norbert Stachel – Soprano and Tenor Saxophone.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,8
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,41
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,26
Arcydzieło.
,17

Łącznie 96, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
04.06.2011
(Recenzent)

Waters, Roger — In The Flesh - Live

Znakomita płyta „Amused To Death” nie doczekała się promocji w postaci trasy koncertowej, mimo całkiem niezłych wyników sprzedaży. Dopiero w roku 1999 Roger Waters zebrał grupę muzyków (w tym starych kompanów: Grahama  Broada, Andy'ego Fairweather-Lowa, Snowy'ego White'a i akompaniującego Floydom na obydwu post-watersowskich trasach Jona Carina oraz nowy narybek, w tym znakomitego gitarzystę Doyle'a Bramhalla znanego z grupy Arc Angels) i wyruszył z koncertami w świat; trasa „In The Flesh” trwała w sumie trzy lata (obejmując m.in. Warszawę). Pierwsza, amerykańska część trasy doczekała się udokumentowania w postaci podwójnego albumu koncertowego i płyty DVD.

Wystarczy rzut oka na tracklistę – i nie sposób nie odnieść wrażenia, że Roger Waters wciąż chce udowadniać fanom, że Pink Floyd to był przede wszystkim on. Z wypełniających album 24 kompozycji ¾ to bowiem kompozycje wydane pod szyldem Pink Floyd; jedynie pięć kompozycji pochodzi z płyt solowych Watersa. Pomijając te najbardziej oczywiste – fragmenty „The Wall” i „The Final Cut” – mamy tu całą pierwszą stronę „Animals”, bardzo duży fragment płyty „Wish You Were Here”, spory kawałek „The Dark Side Of The Moon”… Ba! – Roger sięgnął nawet do swojego pierwszego wielkiego utworu, „Set The Controls For The Heart Of The Sun”, z roku 1968, jeszcze z płyty „A Saucerful Of Secrets”. Zresztą Roger Waters chyba ciągle nie potrafi wyjść z cienia Pink Floyd: nie tak dawno objeżdżał świat pod szyldem The Dark Side Of The Moon Live, teraz z kolei przypomina publiczności swoje opus magnum – „The Wall”.

Całość wykonana jest bardzo dobrze, sporadycznie zdarzają się kiksy – nie wiadomo czemu Waters uparł się śpiewać partie Gilmoura w „Time”, skoro wyraźnie nie dawał sobie z nimi rady.  Zwłaszcza że niejedokrotnie odstępował kolegom główne partie wokalne (np. w "Dogs" sporo pośpiewał sobie najpierw Carin, potem Bramhall). Niespodzianek aranżacyjnych raczej trudno się spodziewać, pomijając odświeżone „Set The Controls…” – z ładną partią saksofonu, z dość agresywnym zespołowym odjazdem w środkowej części. Choć, z drugiej strony, pamiętając koszmarną wersję „Brain Damage” z nieoficjalnej płyty z jednego z koncertów promujących „Radio KAOS”, gdzie Roger i spółka zrobili z tego utworu… country – może to i lepiej.

Część floydowska wypada dobrze, acz trochę bez blasku: pomijając „Set The Controls For The Heart Of The Sun”, muzycy dość wiernie odtwarzają płytowe oryginały. Może nawet nazbyt wiernie: brakuje tu trochę jakiegoś szaleństwa, którego kompanom Watersa podczas ich tras nie brakowało (dość wspomnieć rozimprowizowane „Money”: Gilmour i spółka potrafili grać to i 10-12 minut, Roger i jego zespół odegrali po prostu wersję z płyty). Trzej (w porywach czterej) gitarzyści ładnie wymieniają się solówkami, całkiem dobrze zastępując nieobecnego Davida. I tak, pierwsze półtorej godziny to po prostu miła, stylowa wycieczka w przeszłość.

Dopiero pod koniec zasadniczej części występu Roger sięga po utwory ze swoich solowych płyt. Co ciekawe, właśnie ta część koncertu wypada najciekawiej, najwięcej tu życia, energii. „Every Stranger’s Eyes” – wiadomo, to utwór wielki, obroni się zawsze i wszędzie. Zwłaszcza w tak doskonałym wykonaniu, jak to zamieszczone na płycie. „Perfect Sense” – tym razem już z wsamplowanym głosem HALa 9000 na początku (Christiane Kubrick była widać bardziej podatna na perswazję niż jej mąż) – Waters i spółka zagrali porywająco: zwłaszcza chóralnie odśpiewany „narodowy hymn” wypada wręcz niesamowicie. Równie znakomicie wypadły pozostałe utwory z „Amused To Death”, na czele z grande finale tej płyty: „It’s A Miracle” i jej utworem tytułowym. I w tym momencie słuchacz trochę żałuje, że Roger jednak nie sięgnął głębiej do swoich autorskich dzieł: ciekawe, jak na żywo wypadłoby np. „Home”, „Go Fishing”, „Three Wishes”, „Too Much Rope” czy „What God Wants Part One”.

Całość wieńczy premierowy utwór – „Each Small Candle”. Pierwsza część to poemat „Ikke Bodlen” duńskiego poety Halfdana Rasmussena, druga to historia serbskiego żołnierza, który w czasie wojny o Kosowo porzucił na chwilę swój oddział, by zaopiekować się ranną Albanką z dzieckiem. O ile strona tekstowa nie budzi zastrzeżeń, o tyle muzycznie niestety nie mamy do czynienia z niczym nadzwyczajnym – kolejna podniosła Watersowska ballada z antywojennym tekstem (chwilami utwór przypomina „It’s A Miracle”, tyle że jest o klasę gorszy).

Fajny, stylowy koncert. Tak po prostu. Mocna siódemka z plusem.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.