ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Pure Reason Revolution ─ Hammer And Anvil w serwisie ArtRock.pl

Pure Reason Revolution — Hammer And Anvil

 
wydawnictwo: Superball Music 2010
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Fight Fire
2. Black Mourning
3. Patriarch
4. Last Man, Last Round
5. Valour
6. Over The Top
7. Never Divide
8. Blitzkrieg
9. Open Insurrection
10. Armistice
 
Całkowity czas: 51:56
skład:
- Jon Courtney / vocals, guitars, keyboards
- Chloë Alper / vocals, bass guitars, keyboards
- Jamie Willcox / vocals, guitars
- Paul Glover / drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 8, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
19.12.2010
(Recenzent)

Pure Reason Revolution — Hammer And Anvil

Czas leci i coraz częściej trzeba odnosić się do tekstów z przeszłości. Teraz też najwidoczniej muszę, gdyż bardzo chciałbym coś wyjaśnić. Otóż obserwacja Wojtka w jego recenzji, iż spodziewałem się po „Amor Vincit Omnia” drugiej płyty pokroju debiutu była mylna. Otóż bardzo podoba mi się oryginalność i pomysł PRR na ich muzykę, ale niestety ostatnim razem wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Płyta ukazała się po prostu zbyt wcześnie, była nieskończona i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że zespół odwalił fuszerkę. Nie mogłem tego słuchać. Ale to już przeszłość. Teraz, bez żadnych złudzeń, że zespół będzie się starał nagrywać coś wielkiego, podszedłem do „Hammer & Anvil”. Postanowiłem, że nie będę się czepiał o wiele. Niech tylko wyjdzie im lepsze elektro, niż ostatnio. Zapewne wielu z Was, oczekujących na nowy album, powiedziało sobie przed premierą: „AVO było okropne, ale może ten będzie lepszy i jeszcze odnajdę coś dla siebie w twórczości PRR?” Inni pogodzili się z tym, że znanego z czasów debiutu Pure Reason Revolution już nie ma. No był sobie taki zespół, wydał jeden album, a potem ci sami ludzie zebrali się znowu, żeby grać coś innego… pod tym samym szyldem.


Jeszcze przed otrzymaniem właściwej płyty, nie wytrzymałem i odpaliłem sobie jeden utwór na youtube. W końcu to żaden grzech, nikt i nic się już nie obroni przed tym portalem. W sumie poznałem „H&A” od końca, bo poleciało Armistice – no rewelacyjna sprawa! Doskonały feeling, utwór płynie leciutko, głaszcząc uszy powiewem świeżości i subtelności. Cudowna kompozycja, która przywróciła mi wiarę i chyba mnie uzależniła.


Później przyszedł czas na zapoznanie się z całym albumem... Początek mnie trochę zniechęcił. Dwa pierwsze utwory nie zaciekawiły mnie niczym. Ucieszyłem się tylko, że Chloe Alper jest znowu widoczna. Fight Fire rozpędza album, pewnie wychodzi fajnie na koncertach, ale jest dla mnie zbyt siermiężny, mechaniczny. Bardzo podoba mi trzecia się natomiast trzecia ścieżka, czyli Patriarch. Zespół tworzy przyjemną przestrzeń muzyki, wciska sporo urozmaicających dźwięków... No i wreszcie jest tu to najważniejsze coś, czego brakowało mi na „AVO” – chórki! Niestety chwilę później zaczynają się schodki, a rozbudzone nadzieje na dobrą ucztę stygną, niczym wystawiony na mróz tej zimy wrzątek. Środek albumu jest obrzydliwie nijaki. Last Man, Last Round przypomina do złudzenia riff z Trembling Willows z debiutu w gorszej wersji z elektroniką zamiast gitar i większymi łamańcami. Potem rażące zwolnienie tempa i… i w sumie nie ma co pisać o tej części „Hammer & Anvil”, więc nie będę się wysilał. Nie powala, nie razi, po prostu jest. A nijakość nigdy nie jest zaletą, przynajmniej dla mnie.


Niezły poziom powraca wraz Never Divide, chociaż raczej powinienem napisać, że powraca dopiero. Fajny, skoczny i pewnie poprowadzony numer. Sprawdzi się w sam raz na imprę. Mnie tam sprawił już podczas pierwszego słuchania wiele przyjemności:) Nie wiem za to co sądzić o Blitzkrieg. Z jednej strony to największa i najbardziej połamana techniawa na albumie, a z drugiej pobudka po trochę nijakim środku albumu i dość ciekawe elektro z kopem. Natomiast w czwartej minucie robi się spokojny klimacik i jest spoko.


No i najważniejsza sprawa – końcówka albumu, która jest po prostu świetna. PRR spotyka Archive, czyli rozkręcające się bardzo powoli Open Insurrection oraz wspomniane już Armistice, które pozostało moim ulubionym utworem na płycie. Niestety nic nie przebiło zwiewności i klimatu tego kawałka. Dla niego warto było zapoznać się z tym wszystkim, dla niego oddałbym niejedną, wydaną w tym roku płytę.


Jest lepiej, niż na poprzednim albumie, jednak zespół sprawia wrażenie stojącego w miejscu. Dopracował, co trzeba i nie wciska tym razem partactwa, ale styl i forma momentami jest prawie identyczna, jak na „Amor Vincit Omnia”. Może odłamkowo odpalę sobie kiedyś „Hammer & Anvil” do sprzątania albo treningu, ale czy ten materiał zachęca mnie do kontynuowania znajomości z zespołem? Trudno powiedzieć. Doprawdy nie wiem co myśleć o tym albumie i obecnej kondycji zespołu. Z jednej strony jest to z pewnością lepsza jakość, z drugiej pojawia się pytanie czy ta jakość ma wiele do zaoferowania. Pomysł i styl okay, ale wciąż czegoś brakuje temu Pure Reason Revolution… Czyżby rewolucji?


Między 5 a 6 w naszej skali. Pięć, bo to nierówny, ale poprawny album. Sześć, bo można posłuchać. Dam sześć za ten ostatni kawałek, ale nie oszukujmy się – szału nie ma. Jest za to ciekawie.
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.