ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Pure Reason Revolution ─ The  Dark Third  (US Version) w serwisie ArtRock.pl

Pure Reason Revolution — The Dark Third (US Version)

 
wydawnictwo: Sony BMG 2006
 
1.Aeropause [5:04]/2. Goshen's Remains [5:45]/3.Apprentice of the Universe [4:16]/4.The Bright Ambassadors of Morning [11:56]/5.Nimos and Tambos [3:44]/6.Voices in Winter /In the Realms of the Divine [6:35]/7. Bullits Dominæ [5:22]/8.Arrival/The Intention Craft [8:53]/9. He Tried to Show Them Magic!/Ambassadors Return/Asleep Under Eiderdown [13:15]
 
Całkowity czas: 64:55
skład:
Jon Courtney – voc, keyboards, guitars, programming/ Chloe Alper – vocals, bass guitar/ Jamie Wilcox – guitars, vocals/ Jim Dobson – vocals, keyboards, guitars, bass guitars, violin/ Andrew Courtney – drums/
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,12
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,41
Arcydzieło.
,77

Łącznie 135, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
11.02.2007
(Gość)

Pure Reason Revolution — The Dark Third (US Version)

Zaskoczenie i szok...

That’s HOT! That’s HOOOOOT!!! Tymi prostymi słowy idolka młodzieży, niejaka Paris H. określa rzeczy i wydarzenia, które są dla niej istotne, ważne i wywarły wrażenie. Po kilku pierwszych odsłuchach debiutu PRR byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Powiedziałam sobie, że JEST TO MUZYKA, NA KTÓRĄ CZEKAŁAM. Po tym, co usłyszałam, mogę śmiało powiedzieć, pokoleniowa zmiana warty na poletku progresywnym właśnie ma miejsce. Oczywiście zwolennicy „neopierogów” będą kręcić nosem, ale... Czyżby Pure Reason Revolution wyznaczyli nowe trendy w rocku progresywnym? Teza ryzykowna, ale myślę, że do obronienia. Podobnie, jak w przypadku pewnego szwedzkiego boysbandu nie do końca można zdefiniować, czy Brytyjczycy rzeczywiście grają klasycznego/standardowego proga. Jest to muzyka, na tyle trudno definiowalna i wykraczającą poza sztuczne ramy szufladek, że...

Ale od początku...

Początki historii Pure Reason Revolution sięgają lat 90- tych i założonego w Reading przez braci Courtney`ów i Chloe Alper zespołu The Sunset Sound. Skład skompletowali Tom Leathes i Bob Cooper. Debiutancki singel Moving dostał się na playlisty niektórych stacji radiowych, w tym Radio 1, gdzie grupę promował guru muzyki alternatywnej, Steve Lamack. Sunset Sound przeształciło się w Pure Reason Revolution, gdy podczas studiów na Westminster University Jon Courtney poznał Jima Dobsona i Grega Jonga. Po wydaniu pierwszego singla - Apprentice of the Universe - grupa podpisała jesienią 2004 roku kontrakt z Sony BMG. Rok 2005 przyniósł dwa kolejne single - The Bright Ambassadors of Morning i The Intention Craft. Zapożyczony z utworu Echoes grupy Pink Floyd tytuł oraz długość pierwszego z nich zostały odebrane jako czytelna i jasna deklaracja progresywnych ambicji grupy. W październiku 2005 wydany został debiutancki mini-album, zatytułowany Cautionary Tales for the Brave. Jest to ostatnie nagranie grupy, na którym słychać Grega Jonga - już wiosną został on zastąpiony w składzie zespołu przez Jamiego Wilcoxa. Rok 2006 otwiera nowy rozdział w działalności grupy, wraz z wydanym pierwszym albumem długogrającym The Dark Third. Nadmienić należy, że album produkował znany ze współpracy z Rush (a od niedawna z Dream Theater) Paul Northfield. Acha, na rynku muzycznym panuje zamieszanie związane z wersjami debiutu PRR. Niniejsza recenzja dotyczy amerykańskiego wydania albumu, znacznie różniącego się od zawartości muzycznej wersji brytyjskiej. Tyle, jeśli chodzi o krótkie resume, historię oraz tzw. kontekst (credits: Wikipedia.org, band home page).

Muzyka...

Definicja? Pure Reason Revolution Music. Ni przypiął - ni przyłatał. Nie wiem, do czego muzyczne pejzaże Brytyjczyków przypiąć. Alternatywa? Indie rock? Rock progresywny? Rock rozumiany, jako rock? Psychodelia? Muzyka elektroniczna? Cholera jasna.

Pierwsze, co zwraca uwagę to znakomite brzmienie i produkcja całego albumu. No, ale jeśli do pracy nad albumem zaprasza się taką znakomitość, jak Northfield to efekt musi być powalający. Dawno nie słyszałam TAK DOBRZE brzmiącej płyty (ostatnią był American Idiot Green Day). Nie czuję się tą muzyką przytłoczona. Wręcz przeciwnie. Jest niesamowicie przestrzenna, przenikająca na wskroś. Płynąca i niedefiniowalna. Fakt, w każdym z utworów na płycie dzieje się tak wiele, że można pomysłami obdzielić z tuzin progresywnych zespołów. To może z początku troszkę szokować (zwłaszcza tych, którzy przyzwyczaili się do schematycznych form muzycznych) i na „pierwszy rzut ucha” powodować uczucie przesytu i przytłoczenia. Ale im bardziej słuchaczu będziesz w ten album się wsłuchiwać, tym więcej smaczków i niespodzianek odkryjesz. Co mi się bardzo podoba, to płynność przechodzenia muzycznego motywu w motyw. Rzecz rzadko spotykana w większości tego typu propozycji. Klei się i zlepia czasami na siłę, nie przystające do siebie elementy i nazywa się to innowacyjnością. W przypadku PRR tego, działania „na siłę” nie ma. Słychać, że muzycy niesamowicie się dźwiękami bawią, słychać radość grania i tą świeżość, niewinność.

Harmonie wokalne – znakomite. W chwili obecnej Pure Reason Revolution to jedyny zespół, który w tak ciekawy, niesztampowy sposób buduje ścieżki wokali. Chloe z chłopakami są po prostu FENOMENALNI. Polifoniczność wokali, znakomite głosy przystające i co najważniejsze pasujące do prezentowanej muzyki. Ech – jeśli podobnie, jak w studio brzmią na koncertach, to..

Rozmach – muzyka brzmi bardzo monumentalnie, gigantycznie, majestatycznie. Od pierwszych dźwięków Aeropause do finałowego wyciszenia w He Tried to Show Them Magic!/Ambassadors Return/Asleep Under Eiderdown. Jak wcześniej wspomniałam, jest to efektem znakomitej produkcji. Nie sposób się oderwać od tego albumu. Hipnotyczna wręcz atmosfera, którą mogę porównać (bardzo daleka analogia) do Ozric Tentacles. Kosmiczne, nierealne klawisze (ale nie plastikowe brzmienia a’la Arjen), znakomicie prowadzone instrumenty, no i DYNAMIKA, GĘSTOŚĆ i MOTORYCZNOŚĆ brzmienia. I skrzypce, które dodają smaczku utworom.

Najlepsze utwory na albumie? Nie ma słabych punktów.

Doznania....

Po przesłuchaniu The Dark Third towarzyszyły mi doznania jak po orgazmie. Naprawdę. The Dark Third to znakomite, nieszablonowe, wymykające się z konwencji dzieło (niestety tylko) dla otwartych umysłów, nie zamykających się w dusznym światku znanych, bezpiecznych progresywnych brzmień. Trzeba wpuścić trochę świeżego powietrza i światła. WSTYD NIE ZNAĆ!!!


 

Ts. Jestem ciekawa, jak zespół zabrzmi na żywo 22 lutego.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.