ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Marillion ─ From Stoke Row To Ipanema (A Year in the Life) w serwisie ArtRock.pl

Marillion — From Stoke Row To Ipanema (A Year in the Life)

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 2003
 

DVD1: Hooks in You/ Steve Hogarth Interview/ Uninvited Guest/ In Conversation - Keyboard Parts/ Eric (Demo)/ In Conversation - Brazil/ Kayleigh (Live)/ Lavender (Live)/ Hooks in You (Live)/ In Conversation - Easter/ Easter/ In Conversation - The Next Album/ The Ultimate Gift (Demo) AKA 'This Town'/Original Director's Cut/ The King of Sunset Town/ Easter/ Holloway Girl/ Berlin/ Seasons End/Incommunicado

DVD2 (Live at DeMontfort Hall, 24 April 1990): The King of Sunset Town/ Slainte Mhath/ Easter/ Uninvited Guest/ Warm Wet Circles/ That Time of the Night/ Holloway Girl/ Berlin/Seasons End/ Hooks in You/ The Space.../ Kayleigh/ Lavender/ After Me/ Market Square Heroes

 
skład:
Steve Hogarth / Steve Rothery/ Pete Trevawas/ Mark Kelly/ Ian Mosley
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 9, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
21.01.2004
(Recenzent) , (Recenzent)

Marillion — From Stoke Row To Ipanema (A Year in the Life)

We wrześniu 1988r. konflikt na linii Marillion Fish zaowocował oficjalnym rozwodem...Rybcia zdecydowała się nie wchodzić w kolejne związki, Marillion zapragnął poszukać nowego partnera. Prima Aprilis roku 1989 to dla obozu Marillion moment, od którego liczone są kolejne lata nowego małżeństwa. Panem Młodym okazał się Steven Hogarth niemal rówieśnik Fisha o skrajnie odmiennej aparycji. Dla całej rzeszy ówczesnych znajomych zespołu ten nowy związek wzbudzał w najlepszym razie zachowawczą ciekawość. Album Seasons End – pierwsze dziecię z tego małżeństwa przyjęty został z mieszanymi uczuciami i choć bobasek był bardzo uroczy wielu uznało go za bękarta. Album, albumem, a trasa trasą. Jedynie „na żywo” można sprawdzić, co ten nowy człowiek tak naprawdę potrafi. Obiecane przez Fisha w 1987r. koncerty w Polsce oczywiście należało włożyć między bajki, więc polscy fani na tę pierwszą weryfikację musieli poczekać jeszcze pięć długich lat (historia pokazała, że dobrze się stało), ale w tzw. międzyczasie dotarła za niedawno upadłą Żelazną Kurtynę wideokaseta From Stoke Row To Ipanema. A po wielu, wielu latach marillion (a właściwie EMI) wydał ten materiał na DVD dorzucając spore „małe conieco”. Zawartość tego dokumentu trzeba rozważać na dwóch płaszczyznach: wtedy i dziś. Wtedy niemal wszyscy wielbiciele dawnego marillionu szukali każdego pretekstu by dowieść, że decyzja zespołu była chybiona. Być może właśnie dlatego zespół nie zdecydował się na upublicznienie występu z DeMontfort Hall w całości – wybrano tylko 6 utworów w tym tylko jeden (Incommunicado) z repertuaru Fisha. Dziś, gdy pozycja Steve’a Hogartha w zespole jest więcej niż stabilna na wiele spraw patrzy się zupełnie inaczej.

Cóż zatem przynosi to DVD. Po krótkim wprowadzeniu na tle instrumentalnej części Seasons End otrzymujemy kubeł zimnej wody w postaci wideo do Hooks in you. Długo można by dyskutować dlaczego akurat ten utwór promował tak piękny album. Nevermind. Potem mamy sporo gadających głów – „Nowy” wokalista przedstawia siebie, okoliczności swego spotkania z marillion. Opowiada o swych pierwszych niepokojach, o pierwszym występie w malutkim pubie w Stoke Row. Muzycy tłumaczą swą decyzję, podkreślają wolę dalszego działania, opisują pierwsze doświadczenia z nowym członkiem zespołu itp itd. Dalej mamy jeszcze dwa wideoklipy: Uninvited Guest i Easter. W międzyczasie H. prezentuje możliwości instrumentu o nazwie midi gloves (czyli słynnych grających białych rękawiczek). Załączono także fragment występu z Brazylii (dla 110 tys. publiczności) gdzie po raz pierwszy przyszło się polskim fanom zmierzyć z legendą Fisha – zaproponowana interpretacja Kayleigh i Lavender wielu zagorzałych fanów Ryby niemal doprowadziła do udaru mózgu. Jednak nie wszystkich. A mnie z pewnością nie. Co tu gadać: podobało mi się...zwłaszcza Lavender.

Potem zespół zaczął snuć plany na przyszłość – a w końcu zaprezentował próbkę nowego utworu The Ultimate Gift (który z niezrozumiałych dla mnie względów na DVD zatytułowano This Town...cóż z tego, że pod takim tytułem ostatecznie został wydany...wtedy nazywał się inaczej).

Gdy wybrzmiały dźwięki nowego utworu przenosimy się do Licester. Tu wersja DVD przynosi najwięcej nowości – po prostu koncert wydano w całości. Nie będę pisał za wiele o wykonaniu. Mam sentyment do tego występu (bo to pierwszy jaki widziałem z H.). Co z tego, że zespół jest statyczny, światła marne, a H. z zupełnie z innej bajki niż dziś. Ja cenię ten materiał, cieszę się, że wydano go na oficjalnym nośniku (o dziwo obszerne fragmenty wiele lat temu wyemitowała nasza TVP). Uważałem i nadal uważam, że Steve Hogarth świetnie zastąpił Fisha, że doskonale wykonuje jego utwory (z drobnymi wyjątkami takimi jak Market Square Heroes czy Slainte Mhath), że zespół wrócił na scenę z tarczą. Nie potrafię jednak powstrzymać się od refleksji, że ten materiał musiał poczekać na wydanie. Naście lat temu taka dawka hogarthowych wersji utworów Fisha byłaby chyba nie do wytrzymania. Dziś tylko najbardziej zacietrzewieni mają z tym problem. From Stoke Row To Ipanema to niestety ostatnie oficjalne koncertowe wydawnictwo wideo, które mogę spokojnie oglądać. Potem za realizację kolejnych materiałów zabrał się zespół Boom Boom Boys i przestałem być adresatem ich przekazu. Tu mamy jeszcze taką zwykłą telewizyjną produkcję, sporo zbliżeń, kilka panoramek, żadnych zbędnych efektów wizualnych, ot dokumentacja pewnego występu. I to właśnie lubię, to ma swoisty klimat. Zabawy chłopaków z BB sprawiają, że opublikowane materiały z koncertów mają z nimi niewiele więcej wspólnego niż słynny The Wall Parkera z trasą Floydów (tyle tylko, że film Parkera fajnie się ogląda a wypociny BBB raczej nie). W przypadku Stoke Row największy żal mam do wydawcy za to, że decydując się na załączenie do DVD tzw. Director’s cut ani słowem nie zająknął się, dlaczego pewne fragmenty tego samego koncertu w obu wersjach nie pokrywają się. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam: gdy Marillion rozpoczął koncert, który miał być transmitowany na żywo, ekipa Rock Steady nie była gotowa do emisji przekazu, wobec czego w pewnym momencie zespół rozpoczął występ od początku. Na kasecie wideo włączono wykonanie King of Sunset Town i Easter z tego „pierwszego razu”, na DVD zaprezentowano całe wejście nr dwa. Bez słowa wyjaśnienia niestety. Wideokaseta From Stoke Row To Ipanema miała w chwili wydania jedno zadanie: pokazać, że rozwód z Fishem nie zakończył egzystencji Marillion, że zespół działa, ma się dobrze, nie zastanawia się nawet nad ewentualnym zawieszeniem aktywności. Pokazywała także Stevena Hogartha jako sympatycznego ambitnego gościa obdarzonego przez naturę mocnym głosem o bardzo charakterystycznej barwie (skrajnie odmiennej od barwy i maniery Fisha). Miała dowieść, że marillion to odważny zespół, który znalazł wokalistę, który w niczym, dosłownie w niczym nie przypomina poprzedniego a jednak wnosi tak wiele, że warto z nim współpracować. Dziś, gdy na rynku pojawił się ten materiał w formie DVD wiemy, że ta mglista wówczas perspektywa w pełni się zrealizowała. Warto było jednak sięgnąć do tego nośnika i uzupełnić ten obraz o fragmenty pominięte kilkanaście lat temu. Szkoda tylko, że jak dotąd marillion nie wydał żadnych koncertów z trasy Holidays in Eden w takiej formie. Szkoda, bo choć ten album odrzekano od czci i wiary na scenie marillion był wtedy naprawdę wspaniały. Na From Stoke Row jeszcze tego nie widać...można jedynie wyczuć, że jest dobrze a może być znacznie lepiej. I było. A zaczęło się od pewnego malutkiego pubu Crooket Billet w niewielkiej miejscowości Stoke Row gdzie zagrał nikomu nieznany Zespół Niskotłuszczowych Jogurtów (Low Fat Yogurts to ówczesna „tajna” nazwa marillion)

ocena: 7

Zaraz, zaraz, jak to szło ? „Po krótkim wprowadzeniu na tle instrumentalnej części Seasons End otrzymujemy kubeł zimnej wody w postaci wideo do Hooks in you.” ... Lepiej bym tego nie ujął... Nie będę was zanudzał moim zdaniem nt. pierwszej płyty tego wydawnictwa, bo Van Marillo napisał prawie wszystko, co trzeba. Fajnie się to ogląda, nawet przez faceta, co to niespecjalnie oczekiwał na nagrania wideo ulubionego zespołu po zmianie wokalisty.

Obiektywnie rzecz ujmując, pierwszy materiał koncertowy z nowym wokalistą, zawarty na drugiej płycie DVD wypada nieźle. Przynajmniej jeśli chodzi o wykonanie utworów. Początek od King Of Sunset Town to zdecydowanie dobre posunięcie. Slainte Mhath – cóż – wypada się zgodzić z Van Marillo, że ten utwór po zmianie wokalisty nie powinien być grany. Za to Easter ..., no wreszcie dostajemy muzykę, na którą czekaliśmy. To dawne dzieje, ale widać po reakcji publiczności, że już wtedy było to wielkie nagranie. Univited Guest pominę, bo nie lubię tego utworu, natomiast nie sposób przejść bez słowa obok Warm Wet Circles / That Time Of The Night. Po pierwsze to: mam wrażenie, wynikające z obserwacji późniejszych wykonań tych nagrań, że chyba trochę niezbyt wpasował się H w grę zespołu. Coś mi tu nie gra – albo ktoś gra, albo ktoś śpiewa na granicy tonacji. Po drugie: szkoda, że zespół nie zadał sobie trudu zagrania całego początku Clutching, Hotel Hobbies nie powinno być pomijane na koncertach, i tyle.

Pozostałą część koncertu ogląda i słucha się nieźle, finał – Market Square Heroes można sobie podarować. To moje uwagi, jeśli chodzi o muzykę.

Teraz dźwięk. Zwykłe PCM Stereo na kolana nie rzuca, choć i tak brzmi o niebo lepiej, niż to, co można usłyszeć na Brave Live 2002. Że to nagranie sprzed lat ? Nic tego nie tłumaczy, wystarczy posłuchać, co zrobiono z The Dark Side Of The Moon albo Pink Floyd In Pompei. EMI należy się z opieprz za takie traktowanie fanów, mogliby się bardziej postarać.

Obraz jest niestety bardzo monotematyczny. W ogóle to mam wrażenie, jakby brakowało koncepcji, jak pokazywać tego typu muzykę. Skromne efekty świetlne niczego nie tłumaczą, bo pokazywanie zespołu w trzech ujęciach to nie jest szczyt możliwości, prawda ? O zabawkach w postaci wyboru widoku z określonej kamery już w ogóle strach wspomnieć. Na szczęście płyta jest w wersji PAL, więc choć z tego powodu nie trzeba obawiać się pogorszenia jakości.

Ogólnie, jest to pozycja obowiązkowa – póki co z braku innych z tego okresu – dla fanów Marillion. Pozostali mogą pooglądać i posłuchać, ale ... powiedzmy sobie szczerze – mało kto do tego wróci.

Stąd ocena: 5.

Nie mniej i nie więcej.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.