Poszła krowa, niech idzie i cielę.
Dwa lata temu światło dzienne ujrzała pierwsza płyta floating.point (jeszcze jako Floating Point) – „State of Denial” , początkowo była to tylko wersja cyfrowa, mp3 do ściągnięcia ze strony artysty, a na początku 2009 ukazało się to też w wersji materialnej. Sam artysta mówi, że jest to EPka, ale dla mnie tradycyjna EPka to cztery utwory na dwóch stronach czarnego krążka. Prawie pół godziny muzyki to już mini longplay. Drzewiej płyty tej długości uchodziły nawet za pełnoprawne długograje, „Mass In F-minor” The Electric Prunes jest nawet nieco krótsze.
Co mamy na „State of Denial” – dokładnie to samo, albo prawie to samo co na „Free Falling”. Ale lepiej chyba powiedzieć, że na „Free Falling” jest mniej więcej to samo co na debiucie. Słychać, że Szczepaniak od początku ma jasno wyznaczoną ścieżkę swojej kariery muzycznej – dużo nastrojowej elektroniki utrzymanej raczej w klasycznym stylu, trochę klimatów jak od guru Wilsona, trochę space- i post- rockowych naleciałości. Co prawda na okładce opisane jest pięć utworów, ale pierwszy to krótki wstęp do drugiego, a trzeci to krótki przerywnik między drugim a czwartym. Czyli zasadniczo „State of Denial” to trzy dosyć długie utwory – „Suspended Animation”, „Flashback” i „Late Night”.
Większych różnic między muzyka z obu krążków nie wynalazłem. Różnią się nieznacznie brzmieniem i nastrojem – „State of Denial” mroczniejsza i nieco cięższa. Produkcja jest bardziej ascetyczna niż na „Free Falling”, ale akurat to tej płycie pasuje.
Bardzo udany debiut. Siedem gwiazdek, bo trochę za krótkie na osiem. Ale niektóre fragmenty lepsze niż na „Free Falling”.