Pierwsze DVD w historii Redemption lekko rozczarowuje. I to wcale nie sceniczną formą kapeli, bądź jakością prezentowanej przez nią muzy. Bardziej ilością materiału na nim pomieszczonego. Ale po kolei.
Grupa zdecydowała się umieścić nań zapis koncertu z 2007 roku, z festiwalu ProgPower w Atlancie. A jak się gra na festiwalach - wiadomo. Rozwinąć skrzydeł za bardzo nie można, bo albo ktoś czeka w kolejce do występu, albo impreza się przeciąga i czas kończyć. Stąd tylko godzina i pięć minut występu!!. Jak na grupę, która nagrała już trzy albumy, to trochę mało. Na szczęście panowie prezentują wszystko, co u nich najlepsze. Promowali wtedy album „The Origins Of Ruin”, nie dziwi zatem, że słyszymy z niego pięć kompozycji („Bleed My Dry”, „Memory”, „The Suffocating Silence”, „Fall On You”, „The Heath Of Faith And Reason”). Te, uzupełnione zostały trzema kawałkami z „The Fullness Of Time” („Treads”, „Release”, „Sapphire”) i jedną starocią z debiutu w postaci „Nocturnal”.
Muzycznie jest jasno i przejrzyście. Ekipa Nicka van Dyk’a gra czyściutki, wręcz krystaliczny progmetal, bez zbędnego sztukowania i jakiegoś tam „pitu, pitu” (czyt: balladek). W tym aspekcie są bardziej papiescy od papieża (czyt. bardziej progmetalowi od Dream Theater). A rzeźbią chłopaki, że aż miło. Zresztą debiutantami nie są. Ray Alder to już klasyk progresywnego wokalu. A pogapcie się jeszcze na potężnego basistę, Seana Andrewsa, który gdyby tylko miał struny o średnicy 1 centymetra, też pewnie by je nieźle poszarpał. Publika tymczasem, co rusz, wystawia diabelskie paluszki nad głowami. Tylko, że to wszystko…, co na tym DVD może nas solidnie pokopać. Bo dodatki trwają razem nieco ponad dwadzieścia minut i zawierają mroczny klip do utworu „Bleed My Dry” oraz dwa filmiki wspominające trasę koncertową ze standardowymi wygłupami. Pod jeden z nich podłożono premierowy, 11 – minutowy instrumentalny kawałek. Nikomu nie chciało się zrobić biografii, dyskografii czy notek o poszczególnych muzykach. Że o wywiadach już nie wspomnę.
Na osłodę mamy dodatkową blaszkę CD do odsłuchu w aucie. Oczywiście tego samego koncertu.