ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Porcupine Tree ─ We Lost The Skyline w serwisie ArtRock.pl

Porcupine Tree — We Lost The Skyline

 
wydawnictwo: Burning Shed 2008
 
1. the sky moves sideways (4.02) 2. even less (3.27) 3. stars die (4.33) 4. waiting (3.52) 5. normal (4.52) 6. drown with me (4.09) 7. lazarus (4.29) 8. trains (4.04)
 
Całkowity czas: 33:32
skład:
steven wilson : acoustic and electric guitar + vocals john wesley (tracks 4-8) : electric guitar + backing vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,3
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,7
Album jakich wiele, poprawny.
,4
Dobra, godna uwagi produkcja.
,3
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,9
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,7
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,4

Łącznie 40, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
15.04.2008
(Recenzent)

Porcupine Tree — We Lost The Skyline

Wiem. Niektórzy mogą się zirytować. To jak koleś, płytę takiego Nosounda oceniasz na 9 gwiazdek, a najnowsze koncertowe dzieło zasłużonych Porcupine Tree dostaje jedynie ocenę „album jakich wiele, poprawny”?? Uczniowie dostają lepszą ocenę niż nauczyciele?? No cóż, jak nauczyciele odwalają chałturę…

Ano tak. Krótko rzecz ujmując – nic na tym krążku nie zaskakuje. Brzmienie jest poprawne, w większości akustyczne, choć albumem unplugged „We Lost The Skyline” nie nazwałbym. Kawałki są krótkie, grane jak pioseneczki, w dość sztampowy sposób: zwrotka / refren / zwrotka / refren / solo na gitarze / refren / koniec. Fajne. Raz. No, może dwa. Po kilku przesłuchaniach zaczyna się ziewanie i myślenie o wyborze jedynie najlepszego nagrania z płyty. I … tu jest największy problem – nie ma takiego. To w gruncie rzeczy zaleta (i wada) całego albumu – poziom jest równy i żadne nagranie nie odstaje, jak i nie wyróżnia się specjalnie na tle reszty. Ot, panowie wyszli na scenę, zagrali parę kawałków, publika kwiliła z radości (w końcu to Porcupine Tree). I poszli. I niestety zarejestrowali ten koncert.

Niestety, bo sprowadzone do prostego, piosenkowego mianownika utwory w rodzaju Even Less czy The Sky Moves Sideways brzmią jedynie poprawnie (choć w przypadku Even Less poprawnie to eufemizm). Lazarus jest jakiś taki wymęczony, Drown With Me ujdzie w tloku (właściwie to człowiek dziwi, że zmienił się tytuł w odtwarzaczu, skoro muzycznie brzmi to jak kontynuacja Normal). Generalnie najbardziej rażą tożsame dla wielu utworów rozwiązania wokalne.

Najciekawiej (bo może zbliżone do oryginału) brzmi Waiting. No i Trains. Ale żeby nie było, nie wspominam o nich dlatego, by je specjalnie wyróżnić. Raczej dlatego, że zagrali je w taki sposób, iż trudno się do nich przyczepić.

I tyle. Osiem utworów. Mało zróżnicowanych, spłaszczonych i wepchniętych w ramy pseudoakustycznego koncertu. Powinienem dodać, że zagrali ten koncert we dwie osoby. Wilson i Wesley. Ale wydali jako Porcupine Tree. Więc szczerze? Nie polecam, szkoda waszego czasu. Rzecz dla fanów. Ale, że balansują na granicy oceny 4 i 5, to zawyżymy im lekko notę. W końcu to… Porcupine Tree.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.