ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Legendary Pink Dots ─ The Maria Dimension w serwisie ArtRock.pl

Legendary Pink Dots — The Maria Dimension

 
wydawnictwo: Play It Again Sam 1991
 
1. Disturbance 2. Pennies For Heaven 3. Third Secret 4. The Grain Kings 5. The Ocean Cried 'Blue Murder' 6. Belladonna 7. A Space Between 8. Evolution 9. Cheraderama 10. Lilith 11. Fourth Secret 12. Expresso Noir 13. Home 14. Crushed Velvet
 
Całkowity czas: 74:21
skład:
The Silverman (Phil Knight) Father Pastorius (Bob Pistoor) Niels van Hoornblower The Prophet Qa'Sepel (Edward Ka-Spel) GUESTS: Hans Meyer, Jason (Salmon), Marie
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,12
Arcydzieło.
,53

Łącznie 74, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
18.02.2008
(Recenzent)

Legendary Pink Dots — The Maria Dimension

The Maria Dimension to najbardziej znana płyta grupy Legendarny Pink Dots. Dlaczego? Bo jest tu ta słynna ballada Belladonna, która swego czasu była jednym ze sztandarowych utworów rozpoczynających nocną sobotnią audycję muzyczną, prowadzoną w Programie III Polskiego Radia przez Tomasza Beksińskiego. Fani rocka progresywnego, którzy wychowali się (lub też słuchali) na tych audycjach nigdy nie zapomną słynnego sygnału Trójki Pod Księżycem.
 
Na szczęście (tak, tak, na szczęście) The Maria Dimension to nie jest tylko to jedno nagranie. Bo wtedy byłoby nudno, cukierkowato i po pewnym czasie bez polotu. A tak – gdy nie ograniczymy się do słuchania wylansowanych kawałków, natkniemy się na muzykę zawierającą sporo emocji, wskazującą, że stworzyli ją ludzie obdarzeni niesamowitą wręcz wyobraźnią.
 
Legendary Pink Dots istnieje już od 1980 roku. Zespół przechodził w okresie swojego istnienia szereg wzlotów i upadków. Były momenty popularności (właśnie za sprawą owej słynnej Belladonny) i pukania do bram szerokiego odbiorcy, i były momenty może nie stricte upadku, ale z pewnością załamania, jak choćby po śmieci bardzo ważnego muzyka, jakim dla LPD był Bob Pistoor. Jednak ten zespół to głownie dwie postacie: lider, Edward Ka-Spel (o pseudonimie artystycznym The Prophet Qa'Sepel) oraz Phil Knight, znany jako The Silverman.
 
Muzyka.
 
The Maria Dimension to nie jest płyta dla zwykłego odbiorcy. Nie można kupić jej sobie w sklepie, przyjść do domu i nastawić do słuchania przy, dajmy na to, ścieraniu kurzu z mebli. Dlaczego? Posłuchajcie sami. Na początek niełatwe nagranie. Disturbance z tym swoim klaustrofobicznym przytłaczającym dźwiękiem aż wgniata w fotel. Prosty zabieg, polegający na powtarzaniu tej samej frazy przez kolejne instrumenty to zabieg jak z filmu o psychopacie. Włosy się jeżą na karku bezwiednie. A potem wcale nie jest spokojniej. Pennies For Heaven – taka niby balladka, śpiewana z gitara akustyczną prze Ka-Spela przeradza się w szaleńczy walc wsparty jeszcze bardziej pokręconymi partiami klawiszy i gitary. Narastający, niczym stukot kół pociągu Third Secret wcale nie niesie wytchnienia. Przeciwnie, wydaje się, że z każdą odsłoną kolejnych nagrań robi się coraz bardziej dziwnie i nieziemsko. Wygrywane przez Slivermana nuty galopują przed siebie, a słuchać siedzi porażony własną nieporadnością. Na szczęście te pochlastane dźwięki to nie wszystko. Są na tej płycie również fragmenty nasycone takim spokojem i artystycznym wytchnieniem, aż trudno nie zachwycić się nimi. Jak choćby wspomniana Belladonna, albo równie cudowny – oparty na wiolonczelowym ozdobniku The Ocean Cried ‘Blue Moon’. I tak już do końca. Na przemian jest łagodnie i miło (acz z nieodzownym dreszczykiem w tle), co opętańczo i dziko. Zwłaszcza w najlepszym na płycie utworze Evolution.  Z samplami różnych odgłosów, płaczu dziecka i melorecytacją Ka-Spela. Oj, nie zaśniecie spokojnie po tym nagraniu.
 
The Maria Dimension to 14 nagrań. Dziwnych, bardzo dziwnych. Ale kto powiedział, że muzyka musi być łatwa? W przypadku takich właśnie płyt, nagrywanych na dodatek przez zespoły mało znane jest zupełnie inaczej. To nie ilość singli umieszczonych na pierwszym miejscy list przebojów świadczy o wyjątkowości takiego krążka. Jest nim raczej próba wykreowania świata, w którym zarazem człowiek chciałby się znaleźć i skąd najchętniej uciekłby z przerażeniem. Ta rzeczywistość splata w sobie i klawiszowe pasaże, zahaczające momentami o ambientowe progi, jak również progresywno – nowofalowe solówki gitarowe, którym nieobca jest mroczna wizja koszmaru, wyśnionego w nocy przez przestraszone dziecko. Naiwne i wyrachowane zarazem. Gra przeciwieństw. Taka, że trudno się od niej uwolnić.
 
The Maria Dimension uznawana jest za jeden z najlepszych albumów w dyskografii Legendarny Pink Dots i zarazem jest to płyta … najbardziej przystępna. Posłuchajcie, bo moim zdanie warto. Arcydzieło, bez dwóch zdań.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.