ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Genesis ─ From Genesis To Revelation w serwisie ArtRock.pl

Genesis — From Genesis To Revelation

 
wydawnictwo: Decca Records 1969
dystrybucja: Disky Communications Europe B.V.
 
1. Silent Sun [2:15]
2. That’s Me [2:40]
3. Where the Sour Turns to Sweet [3:16 ]
4. In the Beginning [3:44]
5. Fireside Song [4:58]
6. The Serpent [3:58]
7. Am I Very Wrong? [3:31]
8. In the Wilderness [3:39]
9. The Conqueror [3:22]
10. In Hiding [2:38]
11. One Day [3:21]
12. Window [3:33]
13. In Limbo [3:30]
14. Silent Sun [2:13]
15. A Place to Call My Own [1:59]
16. A Winter’s Tale [3:28]
17. One Eyed Hound [2:30]
18. Image Blown Out [2:48]
19. She’s So Beautiful [3:44]
 
Całkowity czas: 61:19
skład:
Peter Gabriel: vocals, percussion / Anthony Phillips: guitar, vocals / Tony Banks: organ, guitar, piano, keyboards, vocals / Mike Rutherford: bass guitar, guitar, vocals / John Silver: drums, vocals except on "Silent Sun" / Chris Stewart: drums on "Silent Sun"
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,3
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,5
Album jakich wiele, poprawny.
,5
Dobra, godna uwagi produkcja.
,5
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,275

Łącznie 306, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 4 Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
20.09.2007
(Recenzent)

Genesis — From Genesis To Revelation

Oj ciężko zrecenzować pierwszy album zespołu, który prawdopodobnie sam się do niego nie przyznaje. W oficjalnej wersji remasterów, które jakiś czas temu ukazały się we wznowienia na CD zupełnie zapomniano o tej płycie, ba nie ma jej okładki nawet wśród oficjalnych płyt, jakie wymieniano w remasterowych bookletach. To ci los dopiero.
 
Dziwna to płyta. Źródła podają, że wpływ na zawartość miał w głównej mierze ówczesny producent płyty – Jonathan King. Któremu marzyło się ponoć stworzenie drugiego Bee Gees (inna sprawa, czy wyobrażacie sobie Gabriela i Rutherforda śpiewających takimi śmiesznymi falsecikami??). Nieważne w sumie, ile prawdy jest w tych pogłoskach, czas usiąść i przysłuchać się muzyce.
 
Pierwsze trzy nagrania na płycie aż po Where The Sour Turns To Sweet włącznie niczym specjalnym nie wyróżniają się, choć trzeba przyznać, że zawierają już (w niewielkim stopniu, ale zawsze) pewne elementy późniejszego Genesis. Pojawia się brzmienie akustycznych gitar, tak charakterystyczne dla brzmienia grupy aż do czasów A Trick Of A Tail. Jako całość poszczególne nagrania jednak się nie bronią się. Może za sprawą dość prymitywnych wstawek klawiszy Banksa, a może przez kiepskie solówki gitarowe?  Nie wiem. W każdym razie mnie nie przekonują. Dalej jest In The Beginning – i ten utwór ostrym riffem gitary (plus akustyki rzecz jasna znowu) niesie zapowiedź takich nagrań jak The Knife. I szkoda, że zespołowi nie dane było rozwinąć skrzydeł w tym utworze. Bo nie wierzę, że chłopaki chcieli nagrać takie trzyminutowe „cuś”, skoro słychać, że mają ochotę na dużo, dużo więcej. Podsumowując, jest to z pewnością jedno z tych nagrań, którym warto poświęcić te parę chwil.
 
Peter Gabriel śpiewa nieźle. Nie ma tu jeszcze szaleństw głosowych, które później zaserwuje nam odgrywając poszczególne postacie ze swoich utworów, ale już na tej płycie słychać, że to świetny wokalista.
 
Tony Banks również pokazuje się na tej płycie jako bardzo zdolny instrumentalista. Mimo moich narzekań dwa akapity wyżej, grę Banksa można ocenić pozytywnie. A to za sprawą fortepianowych wstawek w Fireside Song, a to poprzez romantyczne impresje w Am I Very Wrong?. Zresztą ten ostatni utwór znamionuje nam potencjał do pisania pięknych melodii, jakie w przyszłości zarówno Genesis, jak i jego poszczególni ówcześni członkowie (Gabriel, Rutherford) mieli nam zapewnić. Świetna melodia, wyśpiewywana przez Petera, a na dodatek harmonijna gra akustycznych gitar – to z pewnością nagranie warte zapamiętania.
 
Anthony Phillips i Mike Rutherford dzielnie próbują w każdym utworze wykorzystywać harmonię brzmienia dwóch gitar akustycznych. Dzięki takiemu podejściu utwory nabierają lekkości i dynamiki zarazem, co wychodzi im tylko na plus. Pewnie, gdyby nie zapędy realizatorskie producenta albumu, byłoby znacznie lepiej. A tak jest po prostu normalnie. Na ocenę dostateczną.
 
Perkusisty … nie zauważyłem. Z ostrożności procesowej nie napiszę zatem, co o nim myślę.
 

Wersja płyty, która posiadam, zawiera 19 nagrań. Wyszła jako remaster, choć jak wyżej wspomniałem, zespół jakby się do niej nie przyznawał. Utwory są krótkie, niektóre melodyjne na tyle, że nawet wpadają w ucho. Ale bez wodotrysków. Moim zdaniem – rzecz dla fanów.


 

Do recenzji użyto wznowienia płyty firmy Disky Communications Europe B.V. z 1996.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.