ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Rush ─ Counterparts w serwisie ArtRock.pl

Rush — Counterparts

 
wydawnictwo: Atlantic 1993
 
1.Animate [6:03]/ 2. Stick it out [4:30]/ 3. Cut to the chase [4:48]/ 4. Nobody's hero [4:54]/ 5. Between sun and moon [4:37]/ 6. Alien shore [5:45]/ 7. Speed of love [5:02]/ 8. Double agent [4:51]/ 9. Leave that thing alone [4:05]/ 10. Cold fire [4:26]/ 11. Everyday glory [5:11]
 
Całkowity czas: 54:12
skład:
Geddy Lee -basses, bass pedals, synthesizers, vocals/ Alex Lifeson - guitars/Neil Peart - drums, percussion/ guest: John Webster - keyboards
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,3
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,22
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,55
Arcydzieło.
,50

Łącznie 140, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
25.04.2007
(Gość)

Rush — Counterparts

Wśród młodych ludzi, coraz mniej słyszę o legendach i prekursorach muzyki progresywnej. Wszyscy wymieniają Linkin Park, System Of A Down, Metallicę i wiele innych zwyczajnych, nic nie wnoszących kapel. Czyżby pamięć o geniuszach zanikała? Czy era Techno i Hip Hopu zawładnęła umysłami większości społeczeństwa? Z przykrością muszę stwierdzić, że chyba tak.

W moim przypadku było jednak inaczej. Wychowałem się w domu, gdzie muzyka rockowa była jak chleb powszedni. Od najmłodszych lat, wchłaniałem dźwięki wynurzające się z głośników starej Diory. Jedną z pierwszych grup, jakie poznałem było kanadyjskie trio Rush.

Nie zapomnę tego dnia, kiedy wracając do domu, na klatce schodowej usłyszałem nieśmiertelny utwór „Tom Sawyer”. Już wtedy wiedziałem, czego będę słuchał w przyszłości. I tak to właśnie się zaczęło.

Dziś, kiedy patrzę z perspektywy osiemnastoletniego fanatyka muzyki, wiem, że Rush to coś więcej, niż dźwięki. To nie tylko, gitary, bas, perkusja i wokal, ale przede wszystkim emocje i niezapomniane odczucia. Szkoda, że tak mało osób docenia tę perłę w morzu innych, szarych kamieni.

Jakiś czas temu, z obozu Kanadyjczyków napłynęła wiadomość o nowym albumie. By być dobrze przygotowanym, na przyjęcie nadchodzącej bestii, postanowiłem przesłuchać stare pozycje. W ucho wpadła mi niezwykle szybko „Counterparts”. Stwierdziłem, „ dobry materiał na recenzję”. Odpaliłem Worda i zabrałem się do roboty.

Wiedząc, że Rush to nieprzeciętny zespół, postanowiłem nie opisywać wszystkich jedenastu kompozycji, lecz wybrać tylko te diamenty. Po kilkukrotnym przesłuchaniu, znalazłem kilka, zasługujących na wzmożoną uwagę. Utwór czwarty „ Nobody’s Hero”, jest najsubtelniejszym przekazem ludzkiego pragnienia bycia spełnionym oraz smutku po stracie bliskiej osoby. To symbol utraconej, ziemskiej miłości. Niesamowicie szybko pozostawia ślad na umyśle i sercu. Znakomicie zagrana partia instrumentalna, wyłącznie na gitarach akustycznych( z wyjątkiem końcówki i refrenu gdzie słyszymy gitarę elektryczną) z towarzystwem perkusji, potęguje przekaz warstwy lirycznej. Autorem teksu jest Neal Peart (perkusista), który stracił żonę i córkę. Nie ma co się dziwić, że to jeden z najsmutniejszych utworów w historii zespołu. Ballada ta powinna zostać zaliczona do kanonu muzyki progresywnej.

Kolejnym rozpoznawalnym utworem jest „ Between Sun And Moon”. Trwający blisko pięć minut, jest kwintesencją talentu Wielkiego Trio. Niezwykle melodyjne frazy gitarowe, harmonia basu i perkusji oraz niezmienny od dwudziestu lat wokal, czego chcieć więcej? Pozostaje tylko siąść i słuchać. Ogromne brawa za tę kompozycję. Album został również wzbogacony o instrumentalny projekt – „Leave That Thing Alone”

Początek to dla mnie lekkie zaskoczenie, ponieważ spodziewałem się czegoś mocniejszego. Jednak moje obawy, zostają zamienione na podziw, kiedy specyficzne przejście na perkusji, wprowadza nas w ostrzejszą część. Mistrzowski bas Geddy’ego, jest znakiem rozpoznawczym. Każdy jego ton ma swój urok. Nie znajdziemy tu instrumentalnego banału. Utwór jak z bajki wzięty. Ostatnim (jak dla mnie) cudem na płycie jest jedenastka, będąca jednocześnie zakończeniem tego kosmicznego dzieła. Naprawdę ciężko jest cokolwiek napisać, bo nie znam wystarczających słów do wychwalenia tej kompozycji. Mogę tylko powiedzieć, że daję sobie rękę uciąć, jeżeli Wam się nie spodoba . Niezła zachęta, co?

There is a lake between sun and moon
Not too many know about
In the silence between whisper and shout

The space between wonder and doubt”

„Jest jezioro między słońcem a księżycem
Nieznane prawie nikomu
W ciszy pomiędzy szeptem a krzykiem
W przestrzeni pomiędzy rozważaniem a wątpliwością”*

Counterparts jest właśnie takim jeziorem. Z dala od szarej i ponurej rzeczywistości.
Zanurzyć się w jego lazurowej wodzie to jak podróż w kosmos..
Przeżyjcie to sami...


 

* tłumaczenie autorstwa własnego.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Kalifornia - IC1499 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.