ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Supertramp ─ Supertramp w serwisie ArtRock.pl

Supertramp — Supertramp

 
wydawnictwo: Interscope 1970
 
1. Surely
2. It`s a Long Road
3. Aubade and I Am Not Like the Other Birds of Prey
4. Words Unspoken
5. Maybe I`m a Beggar
6. Home Again
7. Nothing to Show
8. Shadow Song
9. Try Again
10. Surely
 
Całkowity czas: 47:46
skład:
Richard Davis – organ, piano, electric piano, harmonica, vocals / Roger Hodgson – bass guitar, flageolet, acoustic guitar, cello, vocals / Richard Palmer – electric guitar, acoustic guitar, balalaika, vocals / Robert Miller – percussion, harmonica
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,8
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,24
Arcydzieło.
,35

Łącznie 72, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
13.11.2006
(Recenzent)

Supertramp — Supertramp

Rzecz będzie o tym co lubię najbardziej. O klasyce rocka progresywnego, nawet jeśli nikt o tym zespole obecnie tak nie myśli. Mówisz dziś Supertramp i … pada odpowiedź „nigdy nie słyszałem”. No, albo ktoś wybiera zestaw drugi i mówi: „…a tak, jasne, Breakfast In America, tak, taak, słyszałem, fajny kawałek”. Ostatecznie, możesz sobie również trafić na rozmówcę, co powie: „…ooo, super, Fool’s Overture, ciekawie potraktowany temat…”
 
Many is the time that a dream has gone wrong
When you`re with me […]
Please forgive me, but the truth is my friend
And the world isn`t quite as I thought it to be
Oh no, I wish I were back home again
 
No, nie wiem, czytelniku, do jakiej grupy się zaliczasz. To w sumie nieważne, bo wybór odpowiedzi z pierwszego akapitu nie był zupełny, a w tej recenzji rzecz będzie o wydanym w 1970 roku, pierwszym albumie zespołu Supertramp (o tytule mało odkrywczym, ale nie czepiajmy się szczegółów). Początki powstania tej grupy są dość oryginalne – pomysłodawcą, jak niesie wieść – powołania zespołu był holenderski milioner, który wręcz finansował pierwsze lata działalności Supertramp. To raczej rzadkość w świecie muzyki rockowej, a co za tym idzie sama ta historia wystarcza, by zwrócić baczną uwagę na Ricka Davisa i kolegów.
 
Why sing a lonely song
The whole world knows that love goes wrong
Why bruise a heart that isn`t broken
It isn`t broken. It can be broken
 
Pierwsza płyta, wydana w znakomitym dla muzyki roku 1970 niesie nieprawdopodobny ładunek ekspresji. Znajdziecie tu bowiem i rhythm`n bluesowe kawałki (It`s A Long Road) jak i urokliwe ballady, oparte na brzmieniu akustycznych gitar, prawie kalifornijskich popisach wokalistów itd. (Words Unspoken).
 
I ain`t got too much money, I ain`t got too much sense
Long ago I had a dream but that`s no recompense
My father was a blind man, my brother was a fool
My mother told me "God is love"
But hatred makes the rules
 
Piękna Maybe I`m A Beggar nie jestem wam w stanie opisać. Nie mam dość siły, by zmierzyć się ze śpiewem Richarda Davisa (może deklamacją raczej) a później lamentem Rogera Hodgsona. To po prostu piękno w czystej postaci.  Jeden z tych utworów, które po usłyszeniu pozostają z nami do końca życia.
 
Home Again może zaś stanowić (a może stanowił, któż to teraz odgadnie) pierwowzór do jednego z piękniejszych motywów muzycznych na słynnej płycie „666” Aphrodite`s Child. I choć w sumie nie sądzę, aby tak rzeczywiście było, to i tak nie mam wątpliwości, że to przepiękne nagranie. Aż żal, że trwa ciut więcej niż minutkę.
 
Tak, Supertramp. Grupa stworzona, bo pewien gość z kasą miał gest. Ich historia się wówczas dopiero zaczynała. Pierwsza płyta, zupełnie zdaje się niesprecyzowane plany, co robić i jaką muzykę grać później. I ta pierwsza płyta, nacechowana melancholią przyniesioną w nietkniętym stanie z czasów hippie.  Tyleż emocji, co niesie ten debiut, odnaleźć można moim zdaniem wyłącznie na płytach zespołów, które zaczynały w tym samym okresie, bądź w tym samym roku debiutowały.
 
I blisko tu do King Crimson. Blisko do Moody Blues. Kłania się Genesis. Caravan też. I te setki zespołów, o których nikt już dziś nie pamięta. Oprócz takich napaleńców, jak my.
 
Posłuchajcie, gorąco zachęcam.
 
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.